Następnego dnia rano Eren siedział na śniadaniu pomiędzy Arminem i Mikasą, jednym uchem słuchając przekomarzania kolegów z oddziału. Grzebał niemrawo w talerzu, kątem oka zerkając co jakiś czas w stronę Ackermana, który zdawał się nawet nie zauważać obecności Erena. Szatyn cierpliwie ignorował niezbyt dyskretne poszturchiwania Mikasy i jej pytające spojrzenia. Rozumiał, że się martwiła, w końcu w ostatnim czasie zachowywał się dosyć ryzykownie względem kapitana, a teraz siedział ze spuszczoną głową, jakby przebiegło po nim stado szarżujących koni.
Wszystkie obrażenia zadane przez Jean'a przez noc zagoiły się, dzięki czemu pozbył się opatrunku z nosa. Kirstein nie miał tyle szczęścia. Opuchnięte oko wyraźnie odznaczało się ciemnofioletowym odcieniem na tle lekko opalonej twarzy, lecz chłopak nie przejmował się tym, w wyraźnie dobrym humorze żartując z Conny'm.
- Kto by pomyślał, że jak po mordzie dostaniesz, to zrobisz się taki potulny, Jaeger - rzucił zaczepnie Jean.
Nie spodziewał się, że młodszy chłopak obrzuci go obojętnym spojrzeniem, zaraz potem wracając do maltretowania owsianki. Nowy oddział kapitana Levi'a z zaniepokojeniem obserwował zaistniałą sytuację. Eren był wyjątkowo krzykliwym nastolatkiem, łatwo dającym się poddać emocjom, dlatego jego nienaturalnie cicha obecność w połączeniu z zupełnym brakiem reakcji na zaczepki wzbudziły niemałą konsternację. Zdeterminowana Mikasa otworzyła usta, by raz a porządnie wyjaśnić problem przyszywanego brata, lecz głośny huk obok ucha sprawił, że podskoczyła w miejscu.
Siedzący obok szatyn również nie został obojętny, gdy męska, silna pięść pojawiła się między nimi, niedelikatnie uderzając o drewniany blat. Zwitek papieru zapełniony schludnym pismem wylądował na stole za pomocą drugiej ręki, zawierając w sobie listę obowiązków przeznaczonych na cały dzień dla każdego kadeta. Kapitan Ackerman zmrużył oczy, kiedy nikt nie kwapił się do sięgnięcia po kartkę, lecz po chwili jego uwagę przykuła dłoń nazbyt mocno zaciśnięta wokół pustego kubka po herbacie.
- Bachorze, idziesz ze mną - oznajmił bez namysłu brunet.
Trzy sylwetki jak jeden mąż podniosły się z miejsca, wzbudzając dezorientację wśród młodych i ledwie powstrzymywane rozbawienie od strony dowództwa. Levi zmarszczył brwi. Cóż, Hanji kiedyś wspominała, że nie powinien każdego z tych smarkaczy nazywać "bachorem". Spojrzał kolejno na Kirsteina, Springera i Braus, którzy stanęli na baczność, patrząc wprost przed siebie. Tylko głowny zainteresowany siedział w miejscu, nie będąc w stanie wykonać najmniejszego ruchu, w obawie przed tym, co go czeka.
- Kirstein, sprzątasz sam całą stajnię, to powinna być odpowiednia kara za wczoraj. Braus, Springer, jak tylko się dowiem co znowu zrobiliście, osobiście się do was zgłoszę. Przy okazji, Braus, wyjmij tego ziemniaka z gęby kiedy salutujesz, to obrzydliwe. - Kiedy kapral skończył szkolić swój nowy oddział, wbił ostre spojrzenie w pół-tytana. - Rusz dupę, Jaeger. Nie mam całego dnia.
Eren smętnie podniósł się od stołu. Choć wzrostem górował nad Ackermanem, w jego obecności czuł się mniejszy niż karaluch, w każdej chwili gotów na zmiażdżenie pod podeszwą buta kaprala. Spodziewał się, że drugi z kolei wybryk pod prysznicem nie przejdzie obojętnie obok nosa Levi'a, a biorąc pod uwagę do jakich czynów Eren się posunął... nadal był w szoku, że jeszcze żył. Nie wszyscy jednak chcieli pogodzić się z nagłym pojawieniem się kaprala i wypożyczeniem szatyna. Obruszona Mikasa wstała z miejsca, kierując całe oburzenie w stronę Ackermana.
- Dlaczego to Eren ma z tobą iść, a nie Jean? Oboje powinni ponieść taką samą karę - sprzeciwiła się.
Szatyn, który jako pierwszy szedł w stronę drzwi, odwrócił się na pięcie, od razu natrafiając na błyszczące niebezpieczeństwem kobaltowe tęczówki. Z błagającym wyrazem twarzy pokręcił głową, lecz brunet tylko gestem dłoni nakazał Jaegerowi nadal iść przed siebie. Przecież Mikasa nie wiedziała o niezręcznie sytuacji z poprzedniego dnia.
CZYTASZ
W drodze do Piekła || Ereri/Riren
FanficKilkurozdziałowe historie z życia Erena. Do czego może doprowadzić misja powierzona mu przez Hanji? Szczególnie jeśli dotyczy ona kapitana Levi'a. ______ Trochę smutku, trochę humoru, rozdziały są ze sobą luźno powiązane. Właściwie to jeszcze nie w...