Erwin, który również spiskuje

305 41 3
                                    

Od pamiętnego pocałunku minęło kilka długich dni, podczas których Eren unikał swojego kapitana jak ognia. Nie, żeby Levi szczególnie zwracał sobie głowę bliższym kontaktem z młodym kadetem, lecz w przeciwieństwie do szatyna nie uciekał przed każdym spojrzeniem, nie zmieniał kierunku kiedy przypadkiem mijali się na korytarzu, a przede wszystkim zachował dotychczasową, neutralną postawę w trakcie treningów. Jaeger natomiast miał z tym problem, nieplanowanie zwracając na siebie uwagę znacznej części Korpusu Zwiadowczego.

Oczywiście to nie tak, że Eren nagle zmienił zdanie - nadal pragnął być bliżej Levi'a. Czasem przed snem zdarzało mu się odpłynąć wspomnieniem do tych miękkich, niezwykle kuszącuch ust, a na samą myśl nieświadomie przygryzał dolną wargę. Zarzało mu się niekiedy żałować, że nie porozmawiał o tym z kapralem. Niestety, nie zawsze głos serca odpowiada głosowi rozsądku. Świadomość spłynęła na szatyna w najmniej spodziewanym momencie, kiedy nadal czuł mrowiące uczucie w podbrzuszu.

Zrozumiał, że chociaż Levi Ackerman stał się powodem jego uśmiechu, tak na dłuższą metę ich relacja nie miała prawa bytu. On, zaledwie szesnastoletni gówniarz z niemal zerową wiedzą na temat realiów życia i brakiem jakiegokolwiek doświadczenia z ludźmi pod względem romantycznym, a z drugiej strony dojrzały mężczyzna po trzydziestce, po trudnych przeżyciach w przeszłości, w dodatku jego przełożony. Nie zapominając, że kapral nie wyglądał na osobę, która oddaje się tak prymitywnym potrzebom jak bliskość drugiego człowieka.

Tak więc analizując wszystkie za i przeciw Jaeger doszedł do wniosku, że najbezpieczniej będzie wyzbyć się żywionych do kaprala uczuć, nie zawracać mu niepotrzebnie głowy (jak dotychczas) oraz wierzyć, że Hanji uzna powierzoną szatynowi misję za sukces. Ostatecznie zachowanie Levi'a wróciło do normalności, dlatego Eren nie bał się ryzykować, unikając swojego kapitana. Sam uznał, że jego misja się powiodła i bez zbędnych wyrzutów sumienia usunął się w cień.

Nie przewidział, do jakich skutków może doprowadzić jego postawa. Fakt, Ackerman wrócił do starego, zwyczajowego sposobu bycia, aczkolwiek czuł się... zdezorientowany. Nikt z żyjących jeszcze ludzi nie wiedział, a Levi z całą pewnością dopilnuje, aby tak pozostało, że ich kapral nigdy wcześniej nie miał intymnych stosunków z drugą osobą. Kiedy Jeager, jedyny człowiek - tak właściwie to pół-człowiek -, z którym Levi był zalewie odrobinę bliżej niż z kimkolwiek innym, zdecydował się odsunąć od kaprala, brunet milczał. Nie zamierzał dać po sobie znać, jak bardzo ugodziła go postawa tego szczyla i dlatego zagrał w jego grę.

Zwyczajnie ignorował istnienie Erena.

Problem pojawił się, gdy pewnego dnia po kolacji wracał do swojego prywatnego pokoju, a w drodze natknął się na Erwina. Blondyn nie akceptując sprzeciwu poprowadził kaprala do dobrze znanego gabinetu, w którym po przekroczeniu progu natrafił spojrzeniem zaniepokojone, szmaragdowe tęczówki przeklętego bachora. Oparł się o ścianę tuż przy drzwiach, piorunując wzrokiem siedzącego spokojnie za blatem biurka Smitha.

- Usiądź, Levi. To pewnie chwilę zajmie - mruknął blondyn, doskonale świadomy, że jego plan ma niewielkie szanse na realizację, jeśli Levi się dostatecznie mocno zaprze.

- Nie pieprz głupot i przejdź do rzeczy, Erwin - rzucił w odpowiedzi, nie zawracając sobie głowy usłyszanym poleceniem.

Eren błądził niespokojnie wzrokiem od dowódcy do kaprala. Zanim Hanji przeprowadziła go do gabinetu wspominała coś o planie blondyna, lecz jedyne co Jaeger wychwycił z jej entuzjastycznego monologu, to ponowne spędzenie czasu sam na sam z Ackermanem. Erwin Smith nie wydawał się ani trochę przejęty groźnym spojrzeniem Levi'a, zupełnie jakby nie robiło na nim najmniejszego wrażenia. Brunet natomiast pozwolił, aby z jego postawy zamiast całkowitej obojętności dało się wyczytać irytację.

W drodze do Piekła || Ereri/RirenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz