Poranne, rześkie powietrze wdzierało się do pokoju Diany. Nigdy nienawidziła wstawać, bo to równało się z kolejnym dniem i nowymi obowiązkami. Otuliła się szczelniej kołdrą i wymruczała coś pod nosem. Do jej uszu dobiegło szczekanie psa - Dracona, dwuletniego cane corso, którego kupiła chcąc mieć towarzystwo. Początkowo rodzice byli wściekli. Według nich zwierzęta oznaczały bałagan, a w ich domu nie było na to miejsca. Ostatecznie, gdy Dracon urósł i przez swój wygląd zdecydowanie odstraszał potencjalnych włamywaczy, których w Lonch było sporo, zaakceptowali go i nawet pozwalali mu leżakować na kanapie.
Budzik zadzwonił po raz pierwszy, a Diana, mimo najszczerszych niechęci, wiedziała, że jeśli chce spokojnie zacząć dzień, musi wstać. Zrzuciła z siebie kołdrę i koc. Przetarła oczy, ziewnęła i wyciągnęła się. Burczenie jej brzucha przypomniało, że wczoraj zjadła tylko obiad. Wstając z wygodnego łóżka poczuła pierwsze chłodne uderzenie powietrza. Otuliła się szczelnie puchowym szlafrokiem i opuściła sypialnie. Na korytarzu, a dokładniej na jasnej kanapie leżał Dracon, który przyglądał się Dianie czekoladowymi oczami.
- Ty też jesteś głodny? - zapytała go.
Pies jak na zawołanie zeskoczył z kanapy i wolnym krokiem podszedł do schodów. Diana zachichotała i poszła za nim.
Będąc już w kuchni nasypała odmierzoną ilość suchej karmy do miski Dracona. Ten szczeknął głośno i zaczął jeść. Dla siebie Diana zagotowała dwa jajka i posmarowała razowy chleb masłem. Do czajnika wlała wodę, a herbatę nasypała do czarnego, dużego kubka.
Z gotowym śniadaniem w rękach, Diana przeniosła się do salonu. Usiadła wygodnie na jednym z foteli i włączyła telewizor. Trafiła akurat na swój ulubiony program, w którym analizowano różne kryminalne sprawy. Właśnie w takich warunkach śniadanie najbardziej jej smakowało.
- Cześć Di - przywitała się młodsza siostra Diany, zajmując miejsce na przeciwko niej.
- Cześć Berry - odpowiedziała zniesmaczona przezwiskiem, którym została obdarzona.
Berry, młodsza siostra Diany, wyglądała jak jej zupełne przeciwieństwo. Miała blond włosy, które kontrastowały z tymi starszej, niebieskie oczy i idealne usta, co najbardziej bolało Dianę, bo nawet po powiększeniu swoich nie była usatysfakcjonowana. Karnacja dziewczynki była prawie że porcelanowa, zupełnie odwrotnie niż u Diany, która była oliwkowa. Berry zdecydowanie wdała się w tatę.
- Rodzice w domu? - zapytała Berry, choć doskonale znała odpowiedź.
- Pewnie nie - starsza wzruszyła ramionami.
- A ty gdzieś wychodzisz?
- Tylko do pracy - Diana odłożyła widelec na pusty już talerz.
- A zrobisz ze mną lekcje? - Berry popatrzyła na siostrę błagalnie.
- Wróciłam! - donośny głos matki dziewcząt rozniósł się po domu.
Diana szybko zabrała swoje brudne naczynia i wyszła z salonu. Jej młodsza siostra przebiegła przed nią i szybko znalazła się w objęciach ukochanej matki.
- Mamo, zrobimy razem lekcje? - zapytała Berry całując policzek rodzicielki.
- Oczywiście skarbie - kobieta uśmiechnęła się czule.
Diana odłożyła naczynia do zmywarki i dyskretnie ulotniła się z kuchni, nie chcąc spotkać matki. Już prawie dochodziła do schodów, gdy nagle usłyszała oschły głos starszej kobiety.
- Witaj Diano.
- Cześć - odpowiedziała unikając kontaktu wzrokowego.
- Zjesz z nami śniadanie? - zapytała zadziwiając starsza córkę.
CZYTASZ
Wybrana
Teen FictionCzy jedno spotkanie może zaprzepaścić wszystkie plany i marzenia? Czy jedna osoba jest w stanie doprowadzić drugą do zniszczenia? Diana miała się tego dowiedzieć, a to wszystko zaczęło się przypadkowo. ***Zdjęcie z okładki pochodzi z Pinteresta.