IV

32 4 1
                                    

- Dobra. Dość tego - powiedziła Kyle podnosząc się z łóżka Diany.

Minęły dwa tygodnie od ostatniego telefonu. Diana przeżywała zawiedzenie po każdym połączeniu, który okazał się nie być od niego. Od ostatniej rozmowy ani razu nie wyciszyła telefonu. Nawet w pracy.

- Co? - zapytała Diana patrząc na przyjaciółkę ze zdziwieniem. 

- Ubieraj się, bierz Dracona i idziemy na spacer - zarządziła blondynka. - Jak jeszcze raz westchniesz patrząc na ten pieprzony telefon to przysięgam, wywalę go przez okno. 

- Gdzie ty chcesz iść o tej godzinie? Jest po dziesiątej. 

- Idziemy tam, gdzie go spotkałaś. 

Dianie odjęło mowę. Oczywiście, bardzo chciała jeszcze raz przejść tamtą drogą, ale nigdy nie miała odwagi. Poza tym, jak to by wyglądało, jeśli on też by tam był? 

- Kyle, ale po co? Jego tam raczej nie będzie. A jak, nie daj Boże, spotkamy tam kogoś złego? 

- Kogoś złego? - zaśmiała się. - Ile ty masz lat, pięć? Poza tym, weźmiesz Dracona. Uwierz mi, ludzie boją się go jak jest za ogrodzeniem, a co dopiero, gdy będzie tak blisko. 

- To nie jest dobry pomysł - przyznała Diana, jednak zaczęła wybierać jedną z ciepłych bluz.

- Kocham to, że nie jesteś asertywna - Kyle posłała jej buziaka w powietrzu. 


***


Diana musiała przyznać, że obecność Dracona faktycznie sprawiała, że czuła się bezpieczniej. Kyle od początku spaceru dawała przyjaciółce rady. Tłumaczyła jak przedszkolakowi, jak zrobić dobre wrażenie na chłopaku, którego chciały znaleźć. Blondynka nie omieszkała podśmiewać się z Diany, gdy zobaczyła kogoś podobnego do bruneta.

Dracon, który do tej pory żwawo szedł przed siebie, zatrzymał się. Czujnie obserwował okolicę, odmawiając ruchu. 

- A temu co? - zapytała Kyle rozglądając się. - Ja tu nikogo nie widzę.

Diana przyjrzała się psu, po czym jeszcze raz pociągnęła delikatnie smycz. Dracon wciąż nie chciał się ruszyć. Zamiast tego nastroszył się i zaczął głośno szczekać. 

- Draco, to nie jest śmieszne - w głosie Kyle słychać było nutkę strachu. - Diana zrób coś!

Jednak ona nie wiedziała co zrobić. Pies od małego chodził na najróżniejsze szkolenia, dzięki czemu potrafił wyczuć zagrożenie. Co prawda bardzo często się mylił i nie miał podstaw do czujności, jednak tym razem Diana czuła, że było inaczej. Gdyby Dracon faktycznie się pomylił, nie zacząłby szczekać. Poza tym z samej jego postawy wiedziała, że jest gotowy bronić właścicielki. 

- Witaj Diano. 

Znajomy głos dotarł do niej jak zza mgły. Kyle spojrzała w to samo miejsce, w które patrzył Dracon. Z jednej z leśnych alejek wyłonił się mężczyzna, który przez ostatnie tygodnie aż za często przewijał się w myślach Diany. 

- Cześć Kyle - uniósł jeden kącik ust spoglądając na blondynkę. 

Blondynka uniosła brew. Zorientowała się, że chłopak, który stał przed nią był tym, o którym opowiadała jej Diana. Jednak skąd znał ją? Z tego co słyszała przyjaciółka nie miała okazji zapytać go o imię, a co dopiero opowiadać mu o niej. 

- Śledzicie mnie? - zapytał krzyżując ręce na piersi. - Po tobie, Diano, bym się tego nie spodziewał - dodał wyraźnie rozbawiony. 

- Wyszłyśmy na spacer. Chyba możemy to robić, prawda? - odpowiedziała mu przyjmując taką samą postawę. 

Dracon, który do tej pory był w gotowości do ataku, uspokoił się i usiadł przy nodze swojej pani. 

- Twój? - zapytał brunet wskazując na psa.

- Tak - przyznała Diana. 

Chłopak roześmiał się kpiąco. Przyjrzał się psu po czym zwrócił wzrok na Dianę i spojrzał na nią od czubka głowy po buty, czym mocno ją onieśmielił. Dziewczyna miała wrażenie, że jego spojrzenie przenika przez jej ciało i bada ją od środka. 

- Zabawnie razem wyglądacie - skwitował. - Chętnie bym jeszcze z wami porozmawiał, ale spieszę się. 

Kyle, o której obecności pozostali zdawali się zapomnieć, stała bez ruchu i uważnie przyglądała się towarzyszom. Analizowała każdy gest i każde spojrzenie, które między sobą wymieniali. 

- Jutro masz zajęcia na uczelni, prawda? - zapytał znikąd. 

- Skąd wiesz? 

- Po prostu wiem - przekręcił oczami. - Na dziewiątą? 

- Tak? - Diana sama nie wiedziała, czemu mu odpowiada i kontynuuje te dziwną rozmowę. 

- Przyjadę po ciebie - powiedział uśmiechając się jednym kącikiem ust. - Bądź gotowa. 

Brunet odszedł tam, skąd przyszedł, zostawiając skołowane dziewczyny. Ani Kyle, ani Diana nie wiedziały co powiedzieć. Patrzyły w miejsce, w którym zniknął chłopak, zastanawiając się, co się przed chwilą stało. Kyle, która wcześniej pouczała Dianę co i jak ma robić gdyby go faktycznie spotkały, wciąż analizowała całe zajście. Mimo, że podczas spaceru wymyśliła kilka scenariuszy domniemanej wtedy rozmowy, takiego nie przewidziała. 

- Co to było? - odezwała się w końcu przerywając ciszę.

Diana tylko wzruszyła ramionami. Cały czas zastanawiała się skąd chłopak wiedział, że jutro ma zajęcia. Chociaż na to pytanie odpowiedź znalazła dość szybko. W Lonch była tylko jedna uczelnia i teoretycznie mógł wywnioskować, że jest studentką. Było to dość dziwne, ale w miarę wykonalne. Jednak jakim cudem wiedział, o której godzinie miały się zacząć? Plan zajęć dostawali tylko studenci danego kierunku, a Diana nigdy go tam nie widziała.

- Okej, nic nie mówisz więc ja powiem - ponownie odezwała się Kyle. - Po pierwsze muszę ci przyznać rację. On naprawdę jest cholernie przystojny. Po drugie, ewidentnie na ciebie leci. 

- Co? - przerwała jej Diana. - Skąd ty to wiesz? 

- Wywnioskowałam - wzruszyła ramionami. - Studiowałam psychologię to znam się na ludziach. 

- Kyle, byłaś tam tylko jeden dzień.

- Szybko się uczę. 

Diana pokręciła głową i popatrzyła na przyjaciółkę z rozbawieniem. 

- Napiszę do rodziców, że śpię dziś u ciebie - powiedziała Kyle wyjmując telefon z tylnej kieszeni spodni. - Jutro rano pomogę ci w szykowaniu się. Plus musimy wszystko zaplanować!  

- Co? - zapytała Diana. - Co mamy planować i po co rano mam się szykować? Idę na uczelnię, założę coś, w czym będzie mi wygodnie.

- No już widziałaś jak pójdziesz w dresie - Kyle wywróciła oczami. - Na pewno nie na mojej warcie. Ubiorę cię tak, że kopara mu opadnie. 

- Zobaczymy - wymamrotała. - Masz w ogóle jakieś ubrania? Albo chociaż szczoteczkę do zębów?

- A po co? Ubrania pożyczę od ciebie a zęby umyję jakąś zapasową szczoteczką. Na pewno takie masz. 

Diana doszła do wniosku, że dalsza dyskusja jest bezcelowa. Kyle była najbardziej upartą osobą na świecie i jeśli się na coś uprze to nie ma zmiłuj.

- Niech będzie, ale nie ma opcji, że znów pożyczę ci swoje majtki. 

- Ej no weź! - oburzyła się blondynka. - Kiedyś mi przecież dałaś!

- Miałyśmy siedem lat - skwitowała Diana. - Trzeba było iść do łazienki. 

- Rozśmieszałaś mnie - Kyle zaczerwieniła się na wstydliwe wspomnienie. - Idziemy stąd bo zaraz trafię przez ciebie do więzienia. 




To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 13, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

WybranaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz