4. Życie To Miłość

1.6K 102 96
                                    

Dla każdej żywej istoty czas płynie w zupełnie odmienny sposób. Dla rekina polarnego, dożywającego nawet sześciuset lat czas jest zupełnie czymś innym niż dla jednodniowej muszki, której życie zaczyna się o poranku, a kończy wraz z zachodem słońca. Czym są więc trzy tygodnie dla człowieka skazanego na śmierć? Chwilą? A może wiecznością? Może jedynie ich myśli są podobne. Poranne słońce cieszy tak samo jak wieczorny pokaz gwiazd. Podmuch wiatru, dotyk wody, ciepło otulającego snu. Wszystko zaczyna się i kończy tak samo, mimo iż różni je od siebie zupełnie inny wymiar i przestrzeń. Jednak życie pod tym samym niebem sprawia, że nie ma to żadnego znaczenia. Nie, jeśli odnalazło się w tym spokój. Z całych sił pragnęła w to wierzyć. 

Gdy na drugi dzień przyszła do jego celi zastała go siedzącego na krześle. Zajęła więc miejsce na wąskim, przylegającym do ściany łóżku. 

- Wiedziałem że przyjdziesz - powiedział, na co ona zakryła twarz rękami. Czuła palące wyrzuty sumienia i wstyd. Postanowiła jednak że nie pozwoli by został całkiem sam. 

Wstał i usiadł obok na białej pościeli. Po raz pierwszy w życiu był tak blisko niej. Ku jej zaskoczeniu tym razem to on chwycił ją za rękę i delikatnie ścisnął, jakby próbował tym samym wlać w jej serce trochę otuchy. Nie czuł żalu ani pretensji, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że musi zapłacić za swoją przeszłość. Nigdy nie był typem bohatera, więc pomyślał że jeśli jednak ktoś napisałby powieść na podstawie jego doświadczeń, z pewnością byłaby to tragedia. 

- Czy jest coś złego w tym, że mimo wszystko wciąż chcę żyć? - zapytał patrząc prosto przed siebie. 

Hermiona odwzajemniła uścisk i spojrzała na niego oczami pełnymi łez. 

- Nie - powiedziała i oparła czoło o jego ramię. 

"Ten świat jest w błędzie", pomyślała. Co jest słuszne, co jest niewłaściwe... Nikt nie mógł tego łatwo rozróżnić. Wiedziała jednak że na tym świecie silniejsi niszczą słabych. Zawsze wierzyła że lepiej zostać zranionym, niż ranić innych. Była przekonana że dobrzy ludzie będą szczęśliwi na przekór wszystkiemu. W co więc miała wierzyć teraz? Gdy ją poprosił by nie informować o niczym Narcyzy zgodziła się bez sowa. Nie chciał spędzić ostatnich tygodni życia rozmyślając nad cierpieniem matki. Wolał zmierzyć się z tym sam. 

- Tylko tyle mogłam zrobić... - powiedziała Hermiona, gdy Draco zapytał o eliksir uśmiercający. Zastanawiał się dlaczego komisja nie wymierzyła mu stryczka bądź krzesła.

- Przepraszam - szepnęła. 

Draco pokręcił głową przecząco. 

- Właśnie po to ściągnęłaś ze Stanów Franka Walsh'a, prawda? Sam mi powiedział. Jest jednym z najlepszych egzekutorów, specjalizujących się w uśmiercaniu za pomocą różnych metod, w tym eliksiru. 

- Tak, ale jak dotąd uważano że ta metoda jest zbyt... - Hermiona przerwała na chwilę, po czym spojrzała w oczy chłopaka. - Zbyt humanitarna - dodała, na co Draco uśmiechnął się pod nosem. 

- Dzięki tobie nie zawisnę jak zbrodniarz - odparł. - Tyle mi wystarczy... 

Przymknął powieki i wziął głęboki, oczyszczający wdech. Podobno jeśli potrafisz kontrolować emocje, będziesz miał w głowie przyjemny i ciepły dom. Jeżeli nie, to twój dom spłonie, a ty zostaniesz zniszczony wraz z nim. Zrozumiał że strach może być jego najlepszym przyjacielem, bądź najgorszym wrogiem. W końcu odkrył tajemnicę bolesnych lekcji których udzielał mu ojciec. Świat to moc, wszystko jest decydowane przez wyższość lub niższość jednostek, a skoro oni potrzebowali winnego, to się nim stanie. Lecz tym razem nie założy żadnej maski. Odejdzie taki jaki zawsze był. 

SKAZANY -Dramione- Opowiadanie krótkie - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz