4. wisełka i czypsy

80 9 5
                                    

Park ciągle bił się z myślami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Park ciągle bił się z myślami. Nie mógł pojąć w jaki magiczny sposób zobaczył Jungkooka, przecież jego już nie ma. W tym samym momencie starał sobie wmówić, że pewnie był to jakiś uczeń, lecz nie potrafił sobie wytłumaczyć tego tajemniczego zniknięcia praktycznie jak duch.

Blondyn próbował skupić swoje myśli na czymkolwiek. Próbował przenieść skupienie na płótno, które zazwyczaj pomagało mu w tym, ale tym razem to nie dało zamierzonego rezultatu. Dłoń samoczynnie kierowała się w stronę czarnego odcienia i następnie zatrzymywała się przed nim, bo momentalnie zaczynał się zastanawiać, co jego przyjaciel pragnąłby zobaczyć.

Potem przerzucił się na czytanie książek, czy oglądanie seriali, tak jak poleciła mu matka. Próbował skrupulatnie skupić się na akcji obywającej się przed nim. Wybrał specjalnie serial, który posiadał największą liczbę pozytywnych komentarzy. Oglądał go do momentu, w którym zbytnio zaczął przypominać jego ostatnią codzienność.

- Jimin, jak się czujesz? – zapytał matka zaraz po wejściu do pokoju syna.

Chłopak nie musiał wypowiadać żadnego zbędnego słowna, wystarczyło, że spojrzał w jej stronę. Słone łzy skapywały z mokrych oczu, usta mimowolnie trzęsły się i do tego częste pociąganie nosem.

- Dziecko, nie płacz. Musisz się uspokoić, bo tak dalej się nie da – kobieta usiadła obok dziecka i zamknęła go w żelaznym, matczynym objęciu. Chciała jakoś pomóc synowi przejść przez tę sytuację, ale nie potrafiła. Nigdy nie spotkała ją w życiu taka sytuacja.

- Mamo, nie potrafię, to jest zbyt trudne – wybuchł gorzkim płaczem w jej ramię. – Dlaczego właśnie jego musiało to spotkać? Mamo, dlaczego? – fala łez potęgowała się z coraz to nowszymi słowami.

Kobieta nie potrafiła odpowiedzieć mu na to pytanie. To wszystko nie zależało od niej i to nie ona wybierała, kto ma opuścić ten świat.

- Synku, to wszystko jest bardzo skomplikowane – gładziła jego blond kosmyki i przytulała go jeszcze mocnej. – To wszystko zależy od Boga. Każdy ma przypisany swój czas i nikt go nie zna.

Jimin momentalnie odkleił się od rodzicielki i ścierając łzy, zaczął się szybko ubierać.

- A co ty robisz? – matka zdziwiła się tak nagłą zmianą zachowania syna.

- Skoro Bóg mógł mi od tak zabrać przyjaciela, to jak też od tak znajdę tego kogoś, kto mu to zrobił! – krzyknął, nie umiejąc panować nad nerwami.

- Jimin, dziecko, ale tu nie ma kogo szukać. Przecież dyrektor ci już przedstawił, co było powodem – starała się uspokoić zszargane do granic możliwości nerwy syna. Uważała, że robienie czegokolwiek pod napływem nerwów nigdy nie wychodzi na dobre. A już na pewno nie w stosunku do tak delikatnej sprawy.

- Mamo, to jest nie prawda! On nie był taki! On nigdy nie ćpał i wiem, że nigdy by tego nie zrobił! – ponownie łzy zagościły na jego twarzy.

- Nie wiesz tego – matka z obojętnym spojrzeniem spojrzała na zegar, który wskazywał siódmą dwadzieścia osiem.

- Wiem i to bardzo dobrze! – krzyczał dalej, próbując trafić ręką w rękaw swetra. – Jungkook mi obiecał, że nigdy tego świństwa nie tknie. A on słowa zawsze, ale to zawsze dotrzymywał...

- No to tym razem nie dotrzymał i takie są tego efekty. – kobieta krótko skwitowała średnio jej znanego chłopka.

Jimin nie mógł uwierzyć własnym uszom. Jeszcze paręnaście minut temu próbowała go pocieszyć i dodać otuchy, a teraz zaczęła atakować niedawno zmarłego przyjaciela. Przecież to jest jakiś żart.

Na słowa matki, tylko spojrzał na nią z wyrzutem i szybko wybiegł z pokoju, co później też poskutkowało opuszczeniem mieszkania, tylko w swetrze i dresach.

Błądził ulicami swojego miasta, próbując odszukać sens tego wszystkiego. Wszystko zaczynało go przytłaczać, nie dość, że zbilżające się egzaminy, których bał się jak cholera, to jeszcze doszła sprawa z Jeonem. Ciągle dzwoniący w tylnej kieszeni telefon był ciągle ignorowany. Nie miał ochoty słuchać matki, która i tak nigdy nie lubiła jego przyjaciela. Dla niej chłopak był istnym złem stąpającym po tym świecie. Nawet kilka razy pokusiła się o stwierdzenie, że jest nasieniem diabła. Park nie wiedział, czy ma to być stwierdzenie humorystyczne, czy może negatywne. Zawsze takie słowa wpuszczał jednym uchem, a drugim wypuszczał. Nie chciał rezygnować z drugiej najważniejszej osoby w życiu, bo tak właśnie ktoś chce.

Krążył po miejscach, które niedawno jeszcze odwiedzał z przyjacielem. Gdy zamykał na chwilę oczy, wspomnienia zdawały się ożywać. Jimin widział, jak Jungkook wygłupia się na huśtawce, wisząc do góry nogami albo jak biegał za dziećmi, by tylko napędzić im trochę stracha.

Minął również ich wspólne ulubione miejsce. Wielki kamień, który leżał na pograniczu lasu i placu zabaw. Było tam bardzo przyjaźnie i intymnie. Nikt się tam nie zapuszczał, co było atutem tego miejsca i do tego ten przyjemny dla uszu szelest liści drzew. Często tu przychodzili odpocząć od szkoły, czy suszących im głowy rodziców. Zabierali ze sobą, jak to mówili ,,wisełki i czypsy'' i pogrążali się w godzinnych paplaninach o niczym, ale nikomu to nie przeszkadzało. Byli jeszcze dziećmi, nastolatkami, czy jak kto woli nazywać osoby w ich wieku. Oni nie próbowali udawać kogoś innego, no może czasami, ale i tak zazwyczaj próbowali być sobą za wszelką szelką cenę.

Park siedział teraz sam na ich kamieniu, który nosił ich inicjały. Słońce przebijało się przez korony drzew. Promienie padały na potargane blond kosmyki, które nabrał jeszcze jaszcze jaśniejszego koloru. Wpatrywał się w kres rozciągającego się przed nim lasu.

- Nie przypuszczałem, że przyjdzie taki moment, w którym będą siedział tu sam jak palec – powiedział to, otwierając puszkę ,,wisełki'', bo czym przyłożył ją do ust by wziąć łyk.

- Nie jesteś – za pleców usłyszał czyjś głos, który przestraszył goo na tyle, że spadł z zajmowanego miejsca i wylał na siebie ulubiony napój.

- Kurwa mać – syknął, podnosząc się na nogi. Rozglądał się dookoła, ale nikogo nie było.

– Zaczynam wariować – nie próbował dalej drążyć tematu, nie miał już siły na następne domysły, czy kolejne bajki o duchach.

Zabrał pustą już puszkę po energetyku i ze smutkiem przysiągł sobie, że więcej tu nie wróci.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 13, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

why? | j.jk + p.jm | wolno pisane... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz