Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Jungkook, chodź już – jęczał pijany blondyn.
- Jimin! – Jeon złapał za wątłe ramiona chłopaka, mocno zaciskając na nich palce. – Chłopie, my dopiero co przyszliśmy, a ty jesteś dopiero po trzech shotach! – wyższy starał się przekrzyczeć głośno dudniącą muzykę, by móc dotrzeć do zamroczonej procentami głowy przyjaciela.
- Ale ja już chcę wracać – automatycznie wtulił się w wyrzeźbione ciało przyjaciela. Policzkiem wyczuwał każdy element klatki piersiowej.
Muzyka dudniła w całym mieszkaniu szkolnego osiłka i kapitana drużyny, do której należał Jungkook. Właśnie to za jego sprawą Park został wpuszczony na zamkniętą imprezę. Jak to powtarzali po cichu: ,,wstęp tylko dla vipów''.
- Jimin, nie ma opcji, przyszedłem się tu dobrze bawić. Nie zamierzam tak wcześnie wracać – odkleił od siebie niższego i ustawił prosto, na ile tylko fizyka pozwoliła. – Jak chcesz, to wracaj – dodał, po czym zaczekał chwilę i gdy miał już zniknąć w tłumie nastolatków, blondyn złapał go za rękę i wymamrotał, że jednak nie chce jeszcze wracać.
Dwójka mknęła obok roztańczonych par, które odbiegały od ogólnie przyjętych reguł tańca. Ocierające się o siebie ciała gwiazd sportu oraz cheerleaderek średnio podobały się staroświeckiemu Jiminowi. Musiał jednak przyznać, że robili to przynajmniej w rytm lecącej muzyki.
Ludzie, którzy mieli ciekawsze zajęcie niż obmacywanie dziewczyn, rozproszyli się po reszcie pokojów, by tam oddać się swoim ulubionym czynnościom. Jedni, tak jak w amerykańskich filmach pili alkohol przez rurkę, która była połączona z lejkiem, do którego druga osoba wlewała alkohol. Inni grali w beer ponga i inne gry, przy których używali alkoholu.
Po prostu, w tym miejscu alkohol płynął rzekami, którymi można było płynąć wprost po uznanie ważniejszych osobistości. Walka o akceptację to dość normalne zjawisko w szkołach średnich.
- Kookie, gdzie idziemy? – zapytał po chwili zdezorientowany Park, nie domyślając się, gdzie zamierza iść przyjaciel. – Chyba nie tu – wskazał palcem na pomieszczenie pełne ćpunów, którzy próbowali nowo zdobytego towaru.
- A chcesz? – zatrzymał się i spojrzał w świecące się oczy przyjaciela.
- Jungkook, wiesz, że nie lubię takich rzeczy... - zmarszczył brwi, po czym zagryzł dolną wargę.
Zaczynał się obawiać, że przyjaciel faktycznie będzie chciał tam iść, lecz nie ruszył się nawet o milimetr; tkwił w miejscu. Alkohol nadal krążył w żyłach, co średnio umożliwiało mu zdrowe rozumowanie.
- Wiem, mały – Jeon nie mógł wytrzymać ze śmiechu. – Musisz częściej robić takie miny – dalej śmiał się wniebogłosy, roztapiając przerażone serce Jimina. – I co ci przy... - Jimin! – nagle zza siebie usłyszał czyjś głos.