2. Oni się mylą!

93 17 11
                                    

Hala sportowa zaczynała się wypełniać po brzegi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Hala sportowa zaczynała się wypełniać po brzegi. Uczniowie ustawiali się przy ścianach w dwurzędach, zaraz obok swoich nauczycieli. Hałas zaczynał zmniejszać się wraz z pojawieniem się dyrektora wraz z wicedyrektorką. Młodzież wpatrywała się w ich niewyraźne miny, co tylko potęgowało w nich myśl, że plotki jednak są prawdziwe. Jedynym wyjątkiem był Jimin, który nic a nic nie wiedział, a tym bardziej się nie domyślał. Tego dnia mógł zdecydowanie nazwać się osobą ,,nie do życia''. Stał obok Namjoona, który obiecał mu to kilkanaście chwil wcześniej. Obserwował zachowanie wszystkich zebranych kolegów i nauczycieli. Dopiero teraz zaczynał się domyślać, że mogło stać się coś bardzo niedobrego.

- Namjoon... Proszę, powiedz mi, co się stało – zwrócił się do kolegi wyższego o głowę.

- Jimin, proszę, poczekaj, bo ja nie dam rady... – łzy zaczęły opuszczać przeszklone oczy chłopka. Ręce trzęsły się mu niemiłosiernie, a język zaczął się plątać.

Park pierwszy raz w życiu widział go w takim stanie, co utwierdziło go jeszcze bardziej w tym, że to jest naprawdę trudna sytuacja. Próbował o to samo dopytać się reszty uczniów stojących dookoła niego, lecz z tym samym skutkiem. Dlaczego ludzie nie chcieli mu po prostu powiedzieć? Czy on jest jakiś nienormlany czy gorszy, że nie zrozumie powagi sytuacji?

Zrozumiał wtedy, że pozostało mu wyczekiwanie, aż dyrekcja wreszcie zacznie mówić.

Wpatrywał się w starszyznę stojącą przed nim. Rozmawiali ze sobą po cichu. Zauważyć można było, że emocjonalna dyskusja nie pozwala im rozpocząć trudnego apelu. Następnie doszedł do nich szkolny psycholog, chcąc się dowiedzieć, czy oby na pewno są w stanie cokolwiek powiedzieć i czy powinni o tym mówić na forum szkolnym. Lecz dyrektor Lee nikle uśmiechnął się do niech, mówiąc dość cicho. Przekazał żeby się nie martwił, ponieważ odbył już rozmowy w tym temacie. Ten jedynie kiwnął głową i wrócił do klasy, nad którą sprawował pieczę.

- Dziękuje wszystkim za przybycie – rozpoczął głośno dyrektor Lee, spoglądając na znajdujących się przed nim ludzi. – Dzisiejszy dzień, a wraz z nim i ten apel nie będą należały do najszczęśliwszych – wziął głęboki wdech, po czym podrapał się po karku.

Przez chwilę zastanawiał się czy powinien to mówić i wprowadzać uczniów w głąb tej sytuacji. Lecz z drugiej strony i tak by się dowiedzieli, jak nie od niego od osób postronnych, którzy mogli by skoloryzować doniesienia policji.

- Może ja poprowadzę dalej? – kobieta stojąca zaraz koło niego. Momentalnie zareagowała na chwilową zadumę kolegi z pracy. – Wiesz, że możesz na mn...

- Nie musicie się tak o mnie martwić. Tylko zbierałem myśli – Lee poklepał ją po ramieniu i cicho przeprosił za zmartwienie. – Więc, wracając... Dziś do naszego liceum zawitała policja. Widząc ją w drzwiach swojego gabinetu, podejrzewałem, że któreś z was pewnie zostało przyłapane na wagarach czy jakimś akcie wandalizmu – ciemnowłosy mężczyzna kontynuował swoją myśl, chowając do kieszeni wcześniej przygotowane i wydrukowane przemówienie.

why? | j.jk + p.jm | wolno pisane... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz