Rozdział 1

61 6 2
                                    

[T.I] - twoje imię

Spotkanie z fikcyjną postacią. Marzenie każdego prawdziwego fana. Rodzi się w sercu nawet wtedy, gdy doskonale zdajemy sobie sprawę z braku możliwości jego spełnienia. 

Co by się jednak stało, gdyby przed nami pojawiła się okazja, aby to pragnienie ziścić? Jaki skutek będzie miała nasza obecność w tamtym świecie? I jak bardzo będziemy w stanie zmienić znany nam bieg wydarzeń?

Oto historia długa. O treningu, wzlotach i upadkach. O przyjaźni, miłości i nienawiści. Bo kim byłby człowiek bez uczuć, prawda? 

-----------------------------------------------------

Sprawdziłaś godzinę, po czym odłożyłaś jedną z części ulubionej mangi na półkę. Następnie ubrałaś buty i wzięłaś klucze, wiszące nieopodal wejścia. 

–Tsuki! – zawołałaś.

– Już idę! – Przybiegła do ciebie spora, choć nadal drobnej budowy wilczyca. 

Po kilku minutach spokojnego marszu dotarłyście do skraju lasu. Wraz z wejściem między drzewa zaczęły docierać do was dźwięki natury. Stukanie dzięcioła, ćwierkanie wróbli czy nawet cichy odgłos płynącego nieopodal strumyka. 

Na skraju niewielkiej, lubianej przez was polanki, usiadłaś opierając się o pień. Tsuki w tym czasie ruszyła pobiegać, jak to zawsze miała w zwyczaju, podczas gdy ty bujałaś wręcz w obłokach, snując historie z najróżniejszych uniwersów.

Wiedziałaś, że nie przeszkodzi ci w tym telefon, gdyż zwyczajnie go ze sobą nie zabierałaś do lasu, wolne miejsce wypełniając bandażem i środkiem odkażającym. Przyzwyczaiłaś się do tego, gdy biegałaś codziennie razem z wilczycą pomiędzy krzakami. 

Przymknęłaś oczy, chcąc wyobrazić sobie wymyślony właśnie nowy fragment opowieści, a gdy je otworzyłaś, na niebie, pomiędzy chmurami powstało coś na wzór wiru. 

– Co u licha? – zapytałaś, choć nie miał ci kto odpowiedzieć. 

Obserwowałaś zjawisko do czasu, gdy zrozumiałaś, że jest to swego rodzaju portal, a z niego wypadły cztery osoby. 

– Kuso – przeklęłaś po japońsku, jak to zawsze miałaś w zwyczaju. – Zaraz się zabiją.

Postaci odbijały się od gałęzi coraz wolniej, gdyż te hamowały lot w kierunku ziemi. Nie zapobiegło to jednak głośnemu i zapewne niezwykle bolesnemu upadkowi. Nie zastanawiając się zbyt wiele ruszyłaś w tamtą stronę. Nie wiedziałaś, czy to bezpieczne, jednak czułaś, że musisz im pomóc.

Myślałaś, że serce ci stanie, gdy byłaś na tyle blisko, by rozpoznać kim są przybysze.  Pomiędzy drzewami leżeli bowiem bohaterowie twojego ulubionego anime. Otrząsnęłaś się jednak i podeszłaś bliżej w celu zbadania ich obrażeń. Byli nieprzytomni, jednak nie spodziewałaś się niczego innego po dosłownym upadku z nieba.

Najbliżej ciebie leżał młody Nara. Oddychał równomiernie. Nie widziałaś też żadnych poważniejszych ran, jedynie parę zadrapań, które zagoją się bez niczyjej pomocy. Powieki chłopaka poruszyły się, dlatego nie odchodziłaś jeszcze, czekając, aż się obudzi.

– K-kim jesteś? – zapytał, próbując się podnieść. 

– Leż – powiedziałaś stanowczo, co przyjął raczej niechętnie. – Nie chcesz chyba naruszyć po takim upadku kręgosłupa, co? – Przymknął powieki i całkiem opadł na trawę. – A jak już tak bardzo chcesz wiedzieć to jestem [T.I].

–  A ja...

– Shikamaru, wiem... – spojrzał zaskoczony i zapewne zrobił się mocno podejrzliwy. – Potem wyjaśnię, najpierw upewnię się, czy nic nie grozi reszcie.

Zmienisz naszą historię? | Naruto [wersja odnowiona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz