Rozdział 3

13 2 6
                                    

- WOW.... To było niesamowie. - powiedział zszokowany, a zarazem uśmiechnięty chłopak.

- Dziękuję.... - odparłam lekko skrępowana.

- Jestem Chan - chłopak podszedł i podał mi rękę.

- T/I... - lekko zawstydzona również podam mu dłoń.

- masz piękne imię, ale nie jest ono koreańskie, prawda?? - zapytał wciąż trzymając moją dłoń.

- Nie, nie jestem Koreanką, jestem Polką.. - odparłam nerwowo drapiąc się po karku.

- Miło cię poznać T/I... - uśmiechnął się zalotnie i puścił moją dłoń.

- Ciebie też miło poznać Chan. - posłałam mu ciepły uśmiech - Wiesz co, będę już się zbierać, nie chce Ci przeszkadzać.. - powiedziałam podnosząc moją torbę z podłogi.

- Nie przeszkadzasz, ale nie będę Cie zatrzymywać... - Na moje słowa chłopak lekko posmutniał, ale nie chciała tego w prost pokazać - Mam nadzieję że jeszcze się zobaczymy... - powiedział puszczając oczko. Uśmiechnęłam się i wyszłam z sali.

Gdy szłam korytarzem w stronę windy zatrzymał mnie krzyk

- T/I!! - znajomy głos dobiegał zza moich pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam JYP'ego. - Zapomniałem wcześniej o to zapytać.... Jak z twoim koreańskim??? - zapytał z troską w głosie.

- Uczyłam się go przez 3 lata, ale nie wiem jak Pan ocenia.. - odparłam zmęczonym głosem.

- W takim razie.... Jutro około 12.00. przyjedzie do ciebie ktoś kto zweryfikuje twój koreański, okej? - zaproponował mężczyzna.

- Jasne! - odparłam z wyczuwalnym entuzjazmem. JYP poszedł w swoją stronę, a ja udałam się ku wyjściu. Było już ciemno, ale nie powstrzymało mnie to od samodzielnego powrotu do domu. Wyszłam z wytwórni i kierowałam się w stronę apartamentowca. Idąc ulicą wyciągnęłam telefon i słuchawki, włączyłam muzykę i tanecznym krokiem udałam się do domu. Podróż nie trwała długo, bo zaledwie 15 minut. Weszłam do apartamentu. Zdjęłam buty i rzuciłam torbę w kont przedpokoju. Pierwsze co zrobiłam to udałam się po piżamę do pokoju, a potem do łazienki. Włączyłam wodę pod prysznicem by mogła swobodnie spływać po moim ciele.

- Daj sobie szanse laska... - powiedziałam sama do siebie.

Po odbyciu wieczornej rutyny poszłam do kuchni zrobić sobie kolację. Idąc do salonu sprawdziłam godzinę, 22.38. Usiadłam w salonie i włączyłam jakiś film. Około godziny 2.30. poszłam się położyć.

Obudziłam się o 10.00., miałam 2 godziny do przyjścia kogoś z JYP Enterteiment. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki by odbyć poranną rutynę. Byłam zmęczona więc nie malowałam się, a włosy związałam w nieogarniętego koka. Ubrałam się w czarne jeansy z dziurami i dużą, szarą bluzę z kapturem. Udałam się do kuchni by zrobić śniadanie. Gdy już wszystko przygotowałam poszłam w stronę salonu i usiadłam na sofie włączając telewizję. Gdy już zjadłam usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć drzwi by móc w końcu zobaczyć kogo wysłał JYP, ale tego kogoś zupełnie się nie spodziewałam....

- Chan?! - Dziwiona wpuściłam bardzo przystojnego chłopaka do środka apartamentu.

- Ciebie też miło widzieć. - zaśmiał się uroczo - A więc miałem zweryfikować poziom twojego koreańskiego.

- Zanim zaczniemy, napijesz się czegoś?? - zapytałam prowadząc chłopaka do salonu.

- Może kawy... - Chan mówiąc to usiadł na kanapie.
Poszłam do kuchni, która swój metraż dzieliła z salonem. Wstawiłam wodę na kawę i przygotowałam wszystko co było potrzebne. Gdy już zalałam kawę udałam się w stronę Chan'a i podałam mu kubek.

- Dziękuję... - uśmiechnął się ciepło, w tamtym momencie mogłam ujrzeć jego przesłodkie dołeczki w polikach. Usiadłam na przeciwko niego.

- Może opowiedz mi coś o sobie?? - zapytał, ale tym razem już w języku koreańskim.

- Dobrze, ale ty też opowiesz mi cis o sobie. - uśmiechnęłam się cwanie. Chłopak tylko się lekko zaśmiał.

- Jeśli tak ci na tym zależy to nie mam problemu. - zalotnie się uśmiechnął i puścił mi oczko.

- Nazywam się T/N T/I, mam jeszcze 17 lat i jestem z Polski..... - zaczęłam opowiadać co mnie podkusiło by wylecieć do Korei Południowej. Po chłopaku było widać, że był bardzo zainteresowany tym co mówiłam. - Okej, teraz Ty powiedz coś o sobie. - dałam mu do zrozumienia, że to koniec historii z mojego życia.

- Nazywam się Bang Christopher Chan, jestem z Australii. W wieku 12 lat zacząłem być traine, po 8 latach w końcu zadebiutowałem wraz ze wspaniałymi chłopakami w zespole. Zostałem liderem i tak jakoś leci... - chłopak opowiadając prawie się wzruszył, to było przesłodkie.
Bardzo długo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Nawet nie zauważyliśmy że już się zrobiło ciemno.

- Wiesz co, ja już będę się zbierał... Chłopaki pewnie zastanawiają się czemu tak długo mnie nie ma. - powiedział Chan wstając z kanapy i kierując się w stronę przedpokoju. - Może podasz mi swój numer?? - zapytał chwytając za klamkę.

- Jasne.. (twój numer) - powiedziałam uśmiechnięta.

- Trzeba to kiedyś powtórzyć.. - mówił wychodząc za próg mojego apartamentu.
Przez resztę dnia oglądałam dramy.

Kolejne dni mijały tak samo, pobudka, trening, przerwa, później dalej trening i powrót do domu. Dobrze że chociaż pisałam z Chan'em. Minęły dwa tygodnie od naszego spotkania. W wytwórni średnio mieliśmy czas na pogaduchy...

W końcu nastał piątek, piąteczek, piątunio. Było około 19.45., siedziałam zmachana na parkiecie salki.

- Laska skup się... To nie jest takie trudne!!! - krzyczałam sama na siebie.
W pewnej chwili usłyszałam że ktoś wchodzi do salki.

- T/I, gdzie indziej można było się ciebie spodziewać. - zaśmiał się chłopak.

- Chan... Jak dobrze cię znowu zobaczyć. - uśmiechnęłam się do chłopaka, przez co się lekko zarumienił.

- Jakieś plany, lecisz gdzieś?? - zapytał w szampańskim nastroju.

- Planów brak, nie mam co ze sobą zrobić.... - odparłam zmarnowana.

- Jak to, a inne train?? - usiadł obok mnie na parkiecie.

- Jestem tylko ja jeżeli chodzi o train... - posmutniałam, a chłopak by dodać mi otuchy złapał mnie za rękę.

- W taki razie piątkowy wieczór spędzasz ze mną i chłopakami! - wstał pokazując mi bym zrobiła to samo.

- Nie, nie chce się narz....

- Ja proponuję, nie narzucasz się kruszyno. Nie pozwolę byś sama siedziała w piątek wieczorem! - obiął mnie ramueniem i zaczął kierować w stronę wyjścia z salki.
Wyszliśmy na parking wytwórni, Chan zaprowadził mnie do swojego samochodu. Otworzył bagażnik byśmy mogli schować nasze torby. Otworzył mi drzwi od samochodu bym mogła swobodnie wsiąść. Chłopak usiadł na miejscu kierowcy i włączył silnik.

- Chłopaki bardzo się ucieszą że mogą cię poznać. - posłał mi ciepły uśmiech i ruszył......

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
~New Chapter~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz