Rozdział 6

14 2 7
                                    

.... Chłopak wbił się w moje usta. Zaczęliśmy się namiętnie całować.....

Moje nogi były jak z waty, nie wiedziałam do końca co tu się dzieje. Czułam jak przechodzą mnie ciepłe, przyjemne dreszcze... Gdy pogłębialiśmy nasz pocałunek Chan zaczął wsuwać ręce pod moją bluzę, jego chłodne dłonie sprawiały, że coraz ciężej mi się oddychało..... Z jednej strony chciałam by ta chwila trwała wieczność, a z drugiej musiałam coś zrobić. Bez dłuższego zastanowienia lekko odepchnęłam od siebie chłopaka.

- Prze-przepraszam..... - powiedział Chan spuszczając głowę w dół.

- Zapomnijmy o tym co się właśnie stało.... Wróćmy do tego jak było wcześniej lub chociaż spróbujmy... - powiedziałam powstrzymując się od kolejnej fali łez.

Chłopak wszedł do środka dormu. Upadłam bezsilnie na ziemię, tak bardzo chciałam wykrzyczeć to co leżało mi na sercu, ale nie chciałam budzić domowników. Po chwili płakania wstałam z ziemi i podeszłam do barierek. Oparłam się i patrzyłam w gwiazdy. Miałam nadzieję, że mnie to uspokoi. Nieststy z nerwów sięgnęłam po papierosa. Zaciągając się dymem łzy mimowolnie spływały mi po polikach. Wciągnęłam się w wir myśli i spaliłam papierosa do końca. Chciałam się odstresować, więc sięgnęłam po kolejnego, a za nim następny.

Chan's POV

Wszedłem do dormu, byłem zły na siebie. Wiem że zawiniłem, zachowałem się jak skończony debil.

- Przecież ona mi tego nie wybaczy... - szepnąłem sam do siebie.

Siedziałem na kanapie i biłem się z myślą czy się upić do nieprzytomności i zapomnieć, czy z nią porozmawiać. Sensowniejsza by była rozmowa, ale nie jestem w stanie spojrzeć jej w oczy, nie po tym co jej zrobiłem. Siedząc i czekając aż T/I wejdzie do środka poczułem jak łzy zaczęły mi wypływać z oczu. Chwilę zajęło mi uspokojenie się.... Była to chyba najtrudniejsza rzecz jaką musiałem zrobić w oststnim czasie. Dość długo czekałem aż T/I wejdzie do dormu. Zmartwiłem się, więc wstałem z sofy, kierowałem się w stronę wejścia na taras. Zobaczyłem jak dziewczyna kończy palić papierosa. Dookoła niej leżały jeszcze cztery spalone aż do końca papierosy. Gdy chciała sięgnąć po kolejnego wyszedłem na zewnątrz i wyrwałem jej z rąk paczkę.

- Oddaj... - powiedziała zrezygnowana

- T/I proszę cię.... Ty się zabijasz... - próbowałem jej wytłumaczyć.

- O to chodzi.... - w jej oczach było widać pustkę.

- Posłuchaj..... Zapomnijmy o tym co się stało.... Wiem że zachowałem się jak kretyn, ale nie skreślaj mnie... Błagam kruszyno... - powiedziałem powstrzymując sie od płaczu.

- Nigdy nie chciałam się z tobą kłucić.... Nie byłabym sobą gdybym cię skreśliła..... Chcę by między nami było jak dawniej... - rzekła mimowolnie uśmiechając się do mnie. Przytuliłem ją. Chwilę tak staliśmy aż zobaczyłem że dziewczyna zasnęła w moich ramionach. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju. Położyłem ją na łóżku i okryłem kołdrą. Wyglądała tak pięknie, tak niewinnie gdy spała. Ucałowałem T/I w czoło i poszedłem do siebie. Rzuciłem się na łóżko i zanim zasnąłem biłem się z wieloma myślami. Wiem że odbudowanie relacji z T/I będzie trudne, ale zrobię wszystko by jej już nigdy nie stracić..... Ona jest dla mnie wszystkim.....

Koniec Chan's POV

Obudziłam się w swoim pokoju. Zdziwiło mnie to, przecież rozmawiałam z Chan'em.... Nie pamiętam jak tu trafiłam. Pewnie się z nim wszystko wyjaśniłam i poszłam spać. Wzięłam telefon z nocnej półki i sprawdziłam godzinę. Wstałam z łóżka i uznałam że czas się ogarnąć. Wybrałam jakieś ubrania z szafy i naszykowałam je sobie. Weszłam do łazienki (w moim pokoju jest łazienka). Wzięłam szybki prysznic i odbyłam całą poranną rutynę, makijaż, włosy itp. Owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki. Najgorsze jest to, że ktoś w moim pokoju był.

~New Chapter~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz