To było dziwne. Podniecające, ale jednocześnie tak obce i nienormalne.
Yoongi miał wrażenie, że jego zmysły wyostrzyły się do granic możliwości. Czuł lekki powiew z klimatyzatora wiszącego gdzieś po prawej stronie. Chłodne powietrze na nagiej skóry wcale nie było przyjemne. Drżał, choć nie tylko przez to, że było mu zimno. Czuł szorstkość materiału pod plecami, jakby hotelowa pościel była wykrochmalona zbyt wiele razy. Wreszcie czuł jego zapach. Yoongi nawet nie potrafił go opisać. To były jakieś męskie perfumy, niezbyt mocne, ale całkiem charakterystyczne. Nigdy wcześniej nie zwrócił na nie uwagi, ale mimo to, potrafił z całą pewnością powiedzieć, że właśnie tak pachniał R. Yoongi uświadomił sobie, że rozpoznałby mężczyznę po samym zapachu, nawet z zawiązanymi oczami. Czyli dokładnie, tak jak teraz...
Coś lodowatego, jeszcze zimniejszego niż powietrze z klimatyzatora, przejechało po jego brzuchu i Yoongi naprężył się jak struna, zaskoczony nagłym dotykiem. Kostka lodu, to chyba była kostka lodu, powędrowała po jego podbrzuszu i chłopak jęknął. Nic. Nie usłyszał w ogóle swojego głosu. Po części stłumił go knebel wciśnięty w usta, ale już zupełnie wyciszyły go słuchawki. Otaczała go idealna ciszą.
Yoongi nie miał pojęcia, co się zaraz stanie. Nie widział co robi R, nie słyszał go. Jedynym znakiem, że zaraz go dotknie był materac uginający się pod ciężarem mężczyzny. Muzyk nie mógł nic powiedzieć ani się ruszyć. Gruby sznur przytrzymywał go w miejscu. Nogi miał w górze, szeroko rozwarte. Nadgarstki przywiązane do kostek. Wiedział, że musi wyglądać obscenicznie. Jednak nie mógł nic na to poradzić. Nie miał jak się zasłonić.
Wbrew pozorom, nie stresowało go to. Wręcz przeciwnie, czuł się spokojny. Nie musiał nic robić - oddawać dotyku, mówić, poruszać się. R przejął kontrolę w 100%. Jedyne co mógł Yoongi to poddać się temu.
Kostka lodu zawędrowała niżej omijając o milimetry bolesny wzwód i strużka wody spłynęła po jego pośladku, mocząc prześcieradło. Chłopak poruszył się, napinając węzły na udach.
Yoongi musiał to przyznać przed samym sobą - był w siódmym niebie. R potrafił go porządnie sponiewierać podczas seksu. Szarpnięcie za włosy, przytrzymanie, wygięcie ręki, przyduszenie - to był typowy dla niego repertuar. Raper lubił to, ale to był zwykły pokaz siły, nic wysublimowanego. Tym razem było inaczej. R robił mu rzeczy, które Yoongi do tej pory tylko oglądał w Internecie. Nie związał mu rąk byle jak krawatem, węzły były staranne, a pozycja przemyślana. Nie wepchnął mu do ust jego własnych slipek, przyniósł prawdziwy knebel na skórzanym pasku. Yoongi aż drżał na myśl o tym, co jeszcze R mógł mieć w swojej skórzanej torbie.
Lodowate palce, które jeszcze chwilę temu wpychały się do jego wnętrza cofnęły się nagle i Yoongi zacisnął pięści z frustracji.
Mógł mieć tylko nadzieję, że R nie ograniczy się do tych pieszczot rodem z Pięćdziesięciu Twarzy Greya. Był gotowy na wszystko. Dosłownie na wszystko. Yoongi miał w nosie grę wstępną. Chciał się dziś pieprzyć.
Jęknął w knebel, jakby to miało przywołać kochanka.
Wszystko szło idealnie. Yoongi wydawał się być w dobrym nastroju. Współpracował, nie dąsał się i reagował dokładnie tak jak Kangdae chciał. Zaczął już nawet drżeć, a to drżenie nieomylnie oznaczało, że jest mocno nakręcony. Jego klatka piersiowa falowała w rytm ciężkich oddechów, gdy powoli wsuwał w niego palce.
Kangdae zwilżył wargi, nachylając się nad Yoongim. Już miał zamiar przycisnąć usta do jego rozpalonej skóry, gdy nagle rozległ się najbardziej przerażający dźwięk jaki można wyobrazić sobie w tej sytuacji - dźwięk otwieranych drzwi.
CZYTASZ
Nasłuchując cieni
FanfictionBył wszędzie. Podążał za Yoongim niczym najlepszy pies gończy. Raper widział go w pierwszym rzędzie na koncercie, pod dormem, pod wytwórnią, przy stoliku obok, gdy wyskoczył z Kookiem na obiad. Yoongi zawsze i wszędzie musiał mieć się na baczności...