Rozdział 1.4

207 21 30
                                    

Zła wiadomość nadeszła o 10:33. Była mailem od dziewczyny z recepcji i brzmiała:

Drodzy, przez najbliższe pół godziny ekspres do kawy na czwartym piętrze będzie nieczynny. Trwa odkamienianie.

Dopiero co przyszedł do studia. Jeszcze dwadzieścia minut temu leżał w łóżku, więc poziom jego energii sięgał dna. Potrzebował się jakoś reanimować. Oczywiście mógł pójść po kawę na trzecie piętro. Czy to było jednak warte jego wysiłku?

Następne pół godziny spędził na najbardziej niskoenergetycznej rzeczy, jaką mógł robić w pracy - na drzemce.

Przebudził się chwilę przed tym, jak na jego skrzynkę mailową wpadła kolejna wiadomość.

Drodzy, ekspres na czwartym piętrze już działa. Proszę też właściciela czerwonego kubka, który od tygodnia stoi w zlewie o wsadzenie go do zmywarki. Przypominam, że zmywarka znajduje się po prawej stronie i ma przyklejoną naklejkę z napisem "zmywarka". Gdyby mimo to właściciel czerwonego kubka nie potrafił znaleźć zmywarki, służę pomocą.

Yoongi od razu popędził w stronę kuchni. Miał jeszcze szansę być pierwszy w kolejce. Na miejscu spotkało go jednak rozczarowanie. Park Jimin kręcił tyłkiem przed ekspresem, nucąc coś pod nosem.

-O Hyung, - rzucił wesoło - to ty jesteś właścicielem czerwonego kubka?

-Pospiesz się. Potrzebuję kawy.

Jimin zignorował go i odwrócił się serwisanta, który wciąż siedział przy jednym ze stolików w kącie.

-Wyobraża pan sobie, - powiedział do niego konspiracyjnym tonem - że ten kubek stoi od tygodnia w zlewie i recepcjonistka zamiast wsadzić go do zmywarki, wysyła do całej firmy maile, szukając właściciela.

Yoongi spojrzał z irytacją na mężczyznę, który najpierw zabrał mu możliwość napicia się kawy, a teraz prowokował Jimina do rozmowy.

Oczy rozszerzyły mu się z zaskoczenia. To nie był żaden serwisant. Odwrócił się w panice w kierunku ekspresu, wbijając w niego tempo wzrok. Dysza wypluwała spienione mleko do wysokiej szklanki.

Boże... Zjadł po drodze czosnkową bułkę. Oczywiście była szansa, że R po tym jak go teraz zdenerwował, po prostu sobie pójdzie. Było też całkiem prawdopodobne, że pójdzie sobie na zawsze, czując śmierdzący oddech Yoongiego.

-Hyung, wszystko w porządku? - zapytał Jimin, dotykając go ostrożnie w ramie.

-Przypomniałem sobie, że miałem coś zrobić. Muszę iść.

Ruszył pospiesznie w kierunku drzwi. Zanim wyszedł, usłyszał jeszcze, jak Jimin zagaduje do R, narzekając na jakość kawy. Yoongi odwrócił się na pięcie.

-Jimin, nie podrywaj pana!

Wokalista prawie zabił go spojrzeniem.


R nie zapukał do drzwi jego studia. Nie użył dzwonka. Po prostu wszedł. Jakimś cudem znał kod. Doprowadzało to Yoongiego do szału. Prawie tak bardzo jak wzwód, który powoli zaczął wypychać mu spodnie. Siedział na fotelu, z nogą założoną na nogę, próbując to ukryć, jakby znów był piętnastolatkiem na imprezie szkolnego klubu koszykówki.

Mężczyzna panoszący się po studiu, po jego Genius Labie, skończył właśnie inspekcję figurek stojących na półce i usiadł na przeciwko niego. Właściwie to rozsiadł się, wyciągając przed siebie nogi, a ręce splatając na ramionach.

-Jesteś na mnie zły - oznajmił.

Yoongi nie był zły. Był podekscytowany, co jego penis próbował oznajmić światu.

Nasłuchując cieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz