Rozdział 1

140 9 0
                                    

Zaklęcie poleciało w stronę Draco. Zdziwił się bardzo, gdy nic nie poczuł. Otwierając oczy, zauważył swoją matkę, która odbiła zaklęcie. Wszyscy patrzyli na czar kierujący się w stronę drzewa.
-Narycyzo jak mogłaś!?
-Zrobiłam to dla naszego syna.- Odpowiedziała wspomniana wcześniej kobieta.
-Koniec z tą dziecinada! Macie ostania szanse, żeby dołączyć do nas!- Tu Voldemort zwrócił się do tłumu gapiów, którzy nie mogli uwierzyć w dialog, który przed chwilą usłyszeli.
Nikt się nie poruszył, nie odezwał.

Nagle, na ramionach Hagrida coś się poruszyło. Harry otworzył oczy i zeskoczył. Gdy zobaczył Voldemorta, czym prędzej czmychnął za najbliższe filary. Usłyszał wiele krzyków szczęścia i zobaczył, że jego przyjaciele wkraczają do walki. Był im bardzo wdzięczny za to, ale w życiu by im tego nie powiedział. Nagle, zobaczył blond czuprynę po stronie Hogwartu i zdziwił się. Co prawda słyszał trochę rozmowy Narcyzy i Lucjusza, ale nie do końca rozumiał czego on dotyczyła. Voldemort wściekł się i zaczął rzucać zaklęciami śmiertelnymi w stronę Harrego. Chłopak był już trochę zmęczony. Jego pole widzenia było skierowane tylko na czarnego Pana przez co nie zauważył czarodzieja który miał za zadnie go osłabić. 
-Sectumsempra- krzyknął jakiś mężczyzna, a z jego różdżki wystrzelił krąg białego światła. Harry zamknął oczy, lecz nic nie poczuł. Usłyszał jęk i rozpoznał w nim głos Draco. Szybko otworzył oczy i zauważył leżącego na ziemi Draco, z pocięta skóra. Z jego koszuli wylewała się krew. Widząc, że Lucjusz chce wykończyć swojego syna, użył zaklęcia rozbrajającego.
-Expelliarmus- krzyknął Harry. Różdżka Lucjusza wypadła mu z ręki. W tym samym momencie, zaczęła się bitwa między Harrym a Voldemortem. Większość czarodziei, zaczęła się ulatniać, a  na placu został tylko Harry, Voldemort, oraz pocięte ciało Dracona. Gdy dwójka czarodziei, toczyła ze sobą bój, przed zamek przeteleportował się profesor Snape, wziął ciało chłopca na ręce i przeteleportował się do skrzydła szpitalnego.

***

Trzy dni później.

Pobudka w białym pokoju mogła oznaczać kilka rzeczy, albo umarł, albo jest w skrzydle szpitalnym.
-Draco- Usłyszał głos matki. Czyli jednak żył.
-Mamo- odpowiedział, z trudem chłopak. 
-Przepraszam nie chciałem. Ja...- zaczął chłopak, jednak Narcyza mu przerwała. 
-Ciiii... Bardzo dobrze zrobiłeś. Jestem z ciebie dumna.-uciszyła syna głaszcząc go po głowie. 
-Co z bitwą?!- Nagle, przypomniał sobie blondyn i zapytał.
-Zwyciężyliśmy, ale myślę, że on ci lepiej  o tym  opowie- powiedział kobieta, wskazując chłopca stojącego w drzwiach. To był, nie kto inny, jak sam Harry Potter. Powoli ruszyła w stronę wyjścia, zostawiając Draco i Harrego samych. Gdy Narcyzy nie było już w pomieszczeniu , Gryfon ruszył w stronę łóżka Draco. 
-Jak się czujesz - zapytał Harry, z lekko wyczuwalną troską.
-Trochę mnie boli. - odpowiedział Draco, po czym nastała niezręczna cisza. 
-Harry, ja przepraszam za to jak cię traktowałem.  - Draco przerwał ciszę, panującą w pomieszczeniu.  
-Ja po prostu...- Zawahał się. Nie wiedział co powiedzieć.

-Draco ja... Dumbledore powiedział mi, co robił ci twój ojciec... Wiem o zaklęciach, torturujących i o karach cielesnych.- Powiedział stłumionym głosem Harry.
Draco westchnął. To była jego tajemnica. Jego duma na tym ucierpiała, że ktoś, tym bardziej Potter, wie o jego najgorszych wspomnieniach. Mimo że nie miał już żalu do Pottera, ale nie chciał by ktokolwiek o tym wiedział. Mimowolnie, poleciało mu kilka łez, które szybko wytarł, po czym zapytał, tym samym dając do zrozumienia, że nie chce o tym mówić. - Co z bitwą?
-Wygraliśmy ją. - Odpowiedział, krótko Harry. Nie był zdziwiony, że Draco nie chce o tym mówić, ale jak zobaczył łezkę, cieknącą po bladym policzku, zszokował się. Wiedział że to, co Lucjusz, zrobił swojemu synowi, było potworne i straszne, ale nie wiedział, że ten leżący przed nim blondyn, potrafi okazywać uczucia.

-Ale jak mniej więcej to wyglądało? - Draco próbował, dowiedzieć się czegoś więcej. Teraz to Harry westchnął, ale zaczął opowiadać. 
-Więc potem jak dostałeś zaklęciem, między mną, a Voldemortem, zaczęła się bitwa. Większość czarodziei, zaczęła się ulatniać. Kilka zaklęć zostało przekierowanych na wieże Gryffindoru, która runęła. Podobno naprawa będzie trwała dość długo.- Harry nagle zamilkł. Miał stamtąd, tyle wspomnień. Poczuł nagle że ktoś go dźga w brzuch palcem, więc uśmiechnął się słabo i opowiadał dalej.-  Później, profesor Snape przeteleportował się na plac, gdzie leżałeś i zabrał cię tutaj.  Gdy Neville zabił węża Voldemorta, ten  został osłabiony. Wtedy ostatni raz rzucił we mnie Avadą, a ja ją odbiłem i poleciała do niego. Został z niego tylko proch.- Tak Harry zakończył opowieść. 
Do pokoju weszła Pani Pomfrey. 
-Koniec gości na dziś, panie Potter. Proszę wyjść, pacjent musi odpoczywać. 
-Dobrze - odpowiedział chłopiec, a pielęgniarka poszła do drugiej sali po eliksir wzmacniający.
-Harry...- zaczął znowu Draco.- Czy  mógłbyś mi wybaczyć?  - spytał chłopiec.- Naprawdę jest mi przykro... 
-Pewnie.- odpowiedział, po czym z chytrym uśmieszkiem dodał.- Może, się nawet zaprzyjaźnimy.
Harry wyszedł z pokoju a Draco uśmiechnął się pod nosem. Chwilę później wypił eliksir i zasnął.

Dawni wrogowie {DRARRY}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz