"Mikołaica"

12 2 2
                                    

Niespokojna to nowina,
Baba z matmy  zapomina,
Matka wydziera  japę swoją,
Co ty robisz głupia dziewojo?!
Ja tu nie chce żadnej draki,
Ani po ostrym kebabie sraki.
Matematyki chciałam się uczyć,
Przez to musiałam się w pokoju za kluczyć.

Chemii nie umiem, 
Matmy nie znam,
Spokojnie se na nerwach babek gram,

Wino z barku spierdoliło,
Choć ojcu nic nie zawiniło,
Schowało się do mego  pokoju,
I chce się oddać mi w spokoju.
Wszakże święty piateczek...
... To dzień picia wineczek!

Moje życie jest jak nowela,
Jebie jak stara mortadela.
Staram się matematykę wkuć na blachę,
Wreszcie się wkurwię i wsadzę w dupie babie kiełbachę.

Dostałam 3 i chuj mi w dupe,
Co ty pierdolisz biskupie??
Nadal wychodzi mi pizda,
W pudełku jest żelkowa glizda.
Zjadła bym ją ze smakiem,
I poprawiła ciastem z makiem.
Makowca mi się zachciało,
A życie na spaniu zleciało.

Dowiedziałam się ostatnimi czasy,
Że miałam po bieganiu zakwasy.
Nie biegajcie drodzy rodacy,
Potwierdzają mą mądrość dobrzy Prusacy.
Bieganie to jest świństwo,
Tak jak w polszy wielożeństwo.

Baba z chemii robi nas w bambuko,
To coś nie ma nic wspólnego ze sztuką.
A ja idę na fizykę,
A później pojedziemy przez Afrykę.
Przez wielki dziki kontynent,
Choć straszny ze mnie ćwierćinteligent,
To pojedziemy do świętego Mikołaja,
Mojej euforii nawet czekolada nie uspokaja.

Zobczymy elfy i Rudolfa, który jest kobietą,
Biegającego se sztafetą.
A samicą Mikołaja jest Mikołaica,
A kobieta elf to elfica.
Ja jam jest nimfa błotna,
Droga do zagrozenai mego bezpowrotna.
Dobra tera serio idę się uczyć,

Herbata z rumem, czyli jak czytać, by się nie zaczytaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz