9. Powinnaś przestać się ze mną zadawać

1.9K 52 3
                                    

   Witam w nowym roku ^^ Z całego serducha życzę Wam, aby był lepszy niż poprzedni ;* Rozdział ma ponad 5k słów, mam nadzieję, że nie będzie zacinało bo wattpad tak czasami lubi. Zostawcie coś po sobie <3

Od zawsze czułam, że coś jest ze mną nie tak. Jak można być aż tak rozdartym i niezdecydowanym człowiekiem? Jak można czuć tyle na raz, jednocześnie nie czując nic? Nienawiść do siebie, przeplatałam z odrobiną sympatii. Tylko odrobiną, nigdy nie zdarzyło mi się samouwielbienie. Co ja właściwie czułam?

- Przepraszam, ale osobiście uważam, że Stefan wygląda bez koszulki o wiele lepiej, niż Damon- powiedziałam, machając łyżeczką, którą właśnie jadłam lody z kubka.

-Nie masz gustu- sapnęła pod nosem, poprawiając koszulkę, która osunęła jej się z ramienia.

-Ma lepsze ciało- powiedziałam na swoje usprawiedliwienie, wyrzucając ręce w powietrze. Moje wzmożone emocje mogły być skutkiem wałkowania tej rozmowy tysięczny raz albo to te wypite przed chwilą trzy szklanki wina. Tak szklanki, nie kieliszki, nie byłyśmy damami i nie miałyśmy zamiaru udawać, że jest inaczej.

-Po prostu ma kaloryfer, fetyszystko- zaśmiała się, chowając twarz w dłoniach,jej akurat alkohol już uderzył do głowy, a skutkiem tego był jej humorek.

-I tatuaż- uśmiechnęłam się z rozmarzeniem, patrząc w stronę ekranu.

-Znajdź sobie faceta, bo ewidentnie ci czegoś brakuje - uszczypnęła mnie w bok.

-Stefana Salvatore bez koszulki - zaśmiałam się, unikając ciosu poduszką, która poleciała w moim kierunku, w momencie w którym wstałam po telefon. Podeszłam do biurka, na którym leżał i odpięłam go od ładowarki, sprawdzając powiadomienia.

-Chciałabym być Eleną, miała ich dwoje- dziewczyna podparła podbródek o dłoń.

-Chciałbym być Caroline, miała prawie każdego- zaśmiałam się złowieszczo.

-Dzwoń po Williama, masz problem, który tylko on może rozwiązać- zamarłam, ze spojrzeniem wbitym w telefon, przestając pisać wiadomość.

-Co ty insynuujesz? - zapytałam niepewnie, chcąc złapać się jednej myśli, których w głowie krążyły mi w tym momencie setki.

-Już ty dobrze wiesz co - puściła zaczepnie oczko w moją stronę.

- Potrzebujesz Boga, dziecko. Idź się wyspowiadaj- powiedziałam, siadając z powrotem obok niej na łóżku.

-Nie dostanę rozgrzeszenia- wzruszyła ramionami, wkładając do ust kolejną łyżeczkę lodów. - Nadal czekam na szczegóły..

-Nic się nie dzieje- westchnęłam i opadłam plecami na puchowe poduszki, znajdujące się na jej łóżku.

-Oj proszę cię, gołym okiem widać, że jesteś w jakimś innym świecie od paru tygodni i ten świat należy do jednej osoby. Jakby wszystko inne było bez znaczenia.- dziewczyna usiadła obok mnie mnie, nachylając się nade mną, mrużąc oczy- Gadaj- powiedziała dosadnie.

-Nie jest tak Olive, jest moim dobrym kolegą, trochę czasu z nim spędzam, ale nadal jakoś nie jestem do niego przekonana - powiedziała, po czym zaczęłam nerwowo przygryzać wargę.

-Jasne, jakoś ci nie wierzę- fuknęła pod nosem, zakładając ręce na wysokości klatki piersiowej.

-Co tam u Davisa?- zapytałam, patrząc na nią z zaczepnym uśmiechem. Blondynka od razu się wyprostowała, i padła na poduszki tak samo jak ja przed chwilą, co wywołało mój śmiech.

Back to you [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz