Stwór poruszył się gwałtownie. Alicja zamknęła oczy marząc żeby Julian zdołał wbić ostrze w drugie serce potwora. Chłopak przewrócił się na bok po czym zerwał na równe nogi. Beskost stał za jego plecami, a z pyska ulewała się człowiecza krew. Wystrzeżył zęby, mlasnął jęzorem i rzucił się na Juliana. Alicja drgnęła chciała mu pomóc krzyknąć ale nie potrafiła. Zacisnęła oczy łudząc się, że w końcu obudzi się z tego koszmaru.
Pies na ulicy zawył przeraźliwie, wydobył z siebie pisk i rozległa się cisza. Dziewczyna wychyliła się delikatnie zza płotu przy którym kucała. Bestii już nie było, wyszła powoli na ulicę. Jej brat leżał zesztywniały, a wokół rozlewało się pełno ciemnej krwii. Dziewczyna pociągnęła nosem. To koniec, wszystko co jej pozostało to zawlec brata na podwórko własnego domu i nazajutrz go zakopać w ziemi w lesie. Załkała, po czym zabrała się do pracy.
Po pół godzinie brudna i zapłakana wróciła do domu, poszła do łazienki otarła ostatnią łzę spływającą po policzku. Wybrała numer do dziewczyny swojego brata.
-Halo? - mruknął głos w słuchawce - Boże, wiesz która jest godzina? -Alicja sama nie była już pewna zerknęła na zegarek, było wpół do trzeciej w nocy.
-Przepraszam ale...- zabrakło jej słów. Na kilka sekund zapadła cisza. Zebrała się w końcu w sobie i wydukała- Julek nie żyje - westchnęła.
W słuchawce odpowiadała jej cisza. Nie była pewna czy dziewczyna się rozłączyła czy zamilka po nowych wieściach, spojrzała na telefon połączenie dalej trwało.
-Rozumiem-powiedziała spokojnym głosem. Nic tak nie denerwowało Alicji jak jej opanowany ton. Wiedziała doskonale, że tak należało się zachować ale nie mogła pojąć dlaczego Kamila nigdy nie roniła choćby jednej łzy. Ona zawsze, za każdym razem płakała tak samo. Praktycznie przez przynajmniej pięć lat swojego życia. Przełknęła gulę w gardle i pociągnęła nosem.
-Jutro zadzwonię do Roberta on się zajmie zwłokami. - wyszeptała ostatnie słowo.
-Ja się tym zajmę- powiedziała rozbudzona dziewczyna- Odpocznij, jutro musisz zrobić mnóstwo rzeczy.
-Yhym, wiem - odpowiedziała siląc się na spokojny ton. - Dobranoc - powiedziała po czym się rozłączyła nie czekając na odpowiedź, rzuciła telefon na szafkę, po czym wściekła wyszła na górę. Skierowała się do swojego pokoju, wyciągnęła z szafy walizkę i zaczęła do niej pakować rzeczy.
-Koniec - powiedziała szeptem- Nie wrócę tu nigdy więcej. Nawet jakby mnie szukał, nie będę więcej przeżywać twojej śmierci - powiedziała nieco twardziej do siebie.
Z rozmachem otworzyła szafkę i spakowała tam wszystko co miała. Po dwóch godzinach robienia zapasów i pakowania się padła w końcu na łóżko. Zamknęła oczy, Czy to na pewno rozsądne wyjście? - zapytał jej głos w głowie- Zajwi się tutaj, a Ciebie nie będzie? - Targały nią wyrzuty sumienia.
-Diabli wiedzą ile minie zanim znowu się tutaj pojawi, a może wyczerpał swój limit powrotów?! - warknęła do siebie. - Gówno nie brat z Ciebie - krzyknęła w ściane po której drugiej stronie znajdował się pokój jej brata.
Po czym ponownie zapłakała karcąc siebie w myślach za takie myślenie.
Może powinna tu zostać dla pomszczenia brata i czekać spokojnie jak którymś razem przyjdzie choćby łepi i ja zabije?! Lub co gorsza zjawi się tutaj Marcel i zacznie wypytywać ze szczegółami jak to się stało. Już tysiąc razy mu mówiła, co jakiś czas to się powtarzało, a on dalej był niesamowicie ciekaw co tym razem zabiło jego przyjaciela. - Wredny gnojek- pomyślała dziewczyna.
Zamgliło jej się przed oczami i odpłynęła w krainę snów.
Alicja obudziła się około siódmej rano. Ktoś natarczywie dzwonił dzwonkiem do drzwi. Mrukneła zwlekając się z łóżka. Schodząc na dół poprawiła na sobie zmięte wczorajsze ubrania. Kiedy tylko przekręciła zamek w drzwiach do jej domu wpadł rozczochrany dwudziestoczterolatek.
-Jak to się stało? - zapytał podekscytowany. Dziewczyna przewróciła oczami
-Demon go rozszarpał - odpowiedziała pytająco jakby to było oczywiste.
-Bezkost? - zapytał chłopak
Skineła tylko głową.
-Coś jeszcze? - zapytała poddenerwowana - Spiesze się.
- Gdzie? - zdziwił się chłopak
-Nie twój interes - warknęła w stronę nielubianego chłopaka.
Wywrócił oczami
-Zaprowadź mnie do niego.
Alicja nerwowo przestąpiła z nogi na nogę. Chłopak doprowadzał ją do szału. Ale wyszła z domu prowadząc chłopaka do szopy przy domu. Chciała ostatni raz zobaczyć Juliana w tym paskudnym wcieleniu. Był wredny, opryskliwy i do tego stary. Weszła do pomieszczenia prowadząc za sobą Marcela. Odsłoniła koc jakim zasłonięta była twarz jej brata. Ku jej oczom ukazał się starszy pan w wieku około 50 lat. Po nim płakała tej nocy? To samo ciało, nie definiujące jej brata. Odsunęła się i spojrzała na Marcela ten westchnęł i spojrzał na nią.
-No długo sobie nie pożył. - silił się na poważny ton. Jednak dziewczyna wiedziała, że bawi go ta sytuacja i doskonale wiedziała, że Julek zrobił by to samo. Stał by i przyglądał by się swoim zwłokom z politowaniem dla słabego ciała. No prawda nie było ona najlepsze i też długo z niego nie korzystał bo zaledwie pół roku. Poprzednie wcielenie również zabił beskost, chłopak miał z nimi nie mały problem.
-Już? - zapytała nerwowo chłopaka- Możesz opuścić moją posesję?
-Tak mogę, jeśli powiesz mi gdzie się wybierasz. - odparł
-Skąd pomysł, że się gdzieś wybieram?
-Widziałem spakowane torby u ciebie w salonie. - odparł spokojnie
-Coś ci się przewidziało. - mruknęła
Chciałby chłopak już poszedł, wiedziała że musi się pospieszyć zanim Kamila tutaj przyjedzie i z pomocą Roberta będą zakopywać ciało. Chciała by ją to ominęło.
-Dobra to idę- rzucił chłopak odchodząc.
Alicja odetchnęła z ulgą. Rzuciła ostatnie spojrzenie w kierunku swojego brata i zamknęła szope.
Swoją drogą miała szczęście, że żadne zwierzę nie dobrało się do jej brata bo drzwi nie były mocno zamkniete, musiało jej to umknąć przez zmęczenie. Wróciła do domu, otworzyła lodówkę wyjęła z niej przygotowane jedzenie, zabrała bagaże, a do drobnego plecaczka zapakowała sól, zioła, nóż i sznur. Zapakowała wszystko do swojego samochodu i wróciła zamknąć drzwi klucze schowała do kieszeni bluzy. Dzień zapowiadał się ponury więc bez większych przemyśleń odpaliła silnik i ruszyła na obrzeża swojego rodzinnego miasteczka. Na chwilę obecną nie miała tutaj nikogo, nie wiedziała też po co miałaby tutaj zostać. Te pół roku temu byli przy niej chociaż rodzicie ale woleli wynieść się z tego-jak to mówili - okropnego miejsca pozostawiając rodzeństwo samych sobie. Jej brat umierał już około dziewięciu razy. A odkąd dowiedział się, że jest żniwiarzem to nie oszczędzał się w walce z demonami. Jako mały chłopiec oczywiście nie zdawał sobie z tego sprawy, zarówno on jak i jego rodzicie i sama Alicja. W wieku dwudziestu lat odkrył, że potrafi walczyć z demonami, a niedługo później, że wraca do świata żywych w innym ciele. Jego rodzinie ciężko było to przyjąć, tylko jego daleki wujek rozumiał Juliana najlepiej. Sam był żniwiarzem ale oszczędzał siły jego wcielenie miało już swoje lata, a wcale nie było powiedziane, że następnym razem powróci.
Alicja to właśnie jego obrała za swój cel. Rozumieli się dobrze mimo, że wujek nie darzył jej szczególną sympatią, nie żeby kogokolwiek darzył ale potrafiła go zrozumieć tak samo jak i on ją. Dziewczyna miała przed sobą około stu kilometrów by dotrzeć do małego domku niedleko Warszawy. Skupiła się na drodze urywając myśli od wydarzeń minionej nocy.08.12 kolejny rozdział niedługo. ~Inspirowane~
CZYTASZ
Pełnia -Nowe żniwa
Roman pour AdolescentsPozwól zaprowadzić się w świat z którego się nie wraca, pozwól zebrać pierwsze żniwa. Otwórz się na nową definicje mitologicznej śmierci. W końcu będzie uświadomiony i przestaniesz snuć domysły. Zapraszam zainteresowanych to tylko garść mitologii...