Ósmy punkt obserwacji

1.8K 172 205
                                    

⚛ Opieka nad Magicznymi Stworzeniami 


Wraz z nastaniem grudnia, spadł śnieg. Biały puch pokrywał błonia, drzewa oraz mury Hogwartu. Jezioro zamarzło, a w nocy nie było już tak często słychać magicznych zwierząt z Zakazanego Lasu.

Można by powiedzieć, że świat zamarł, lecz nie dla Dracona.

Ślizgon czuł, że ze zbliżającą się zimą, jego życie nabierało tempa. Od czasu, kiedy pomógł Potterowi przy wróżbiarstwie, ich relacja weszła na inny poziom. Nie było to co prawda nic niezwykłego, lecz nawet takie drobiazgi, jak posyłanie sobie uśmiechów na korytarzach czy w Wielkiej Sali, cieszyły Dracona. Czasami zdarzało się, że wymieniali między sobą kilka zdań. Każda ich rozmowa sprawiała aż taką przyjemność blondynowi, że później przez kilka godzin odtwarzał ją w swojej głowie i niecierpliwie czekał na kolejną. Również wysyłali sobie wiadomości na wspólnych zajęciach tak jak na Historii Magii.

Uczniowie i nauczyciele zauważyli, że odwieczni wrogowi stali się wobec siebie mniej wrodzy. Pojawiło się sporo plotek na temat ich cieplejszej znajomości. Ta, w którą większość wierzyła, mówiła o tym, jakoby ślizgon i gryfon przegrali jakiś zakład i teraz musieli udawać, że się lubią.

Draco cieszył się, że nie udawali.

Blondyn w końcu przyznał przed samym sobą, że nie postrzega Harry'ego — tak go zaczął nazywać w myślach — za wroga. Właściwie, to miał cichą nadzieję, że zdołają się zaprzyjaźnić.

Chłopak sam nie wiedział, jak tak łatwo udało mu się zmienić swoje zdanie na temat bruneta. Chociaż, jakby się nad tym dłużej zastanowić, to go nie zmieniał. Jego odmienne nastawienie w stosunku do gryfona przyszło samo, a Draco nie potrafił mu się zbyt długo opierać.

Harry Potter zawsze był dla Malfoya fascynujący. Nawet wtedy, gdy jeszcze go nie znał, chciał się dowiedzieć o nim wielu rzeczy. Każde dziecko znało jego imię i miało nadzieję zostać kimś dla niego bliskim. Draco nie był wyjątkiem i widocznie ta nadzieja przez pięć lat nadal w nim siedziała, mimo że chciał ją zagłuszyć nie do końca autentyczną nienawiścią.

Draco szedł wraz z pozostałymi ślizgonami po błoniach zasypanych śniegiem. Ich kroki skrzypiały, a wraz z wydechem wypuszczali na ziąb ciepłą parę.

Za chwilę rozpoczną się zajęcia z Opieki nad Magicznymi Stworzeniami.

Gdy grupka uczniów dotarła pod chatkę gajowego, zastała już na miejscu gryfonów z piątego roku.

— Witajcie dzieciaki — przywitał się z nimi radośnie nauczyciel. — Mam dla was niespodziankę!

Draco przestąpił z nogi na nogę. Niespodzianki wielkoluda nigdy nie były dobrym pomysłem. Jedną z nich była opieka nad sklątkami tylnowybuchowymi. Uczniowie do dziś pamiętali tę katastrofę, bo lekcją tego nazwać nie można. Te okropne stworzenia użądliły wiele osób, które musiały natychmiast udać się do Skrzydła Szpitalnego.

Inną klęską gajowego, były jego pierwsze zajęcia, podczas których pokazał im Hipogryfa. Może wszystko byłoby w porządku, gdyby nie urażona duma Dracona, który uznał, że skoro Potter potrafi okiełznać taką istotę, to on również. Jak się okazało, on nie potrafił.

Podchodzenie z taką nonszalancją do Hipogryfa nie było zbyt mądre i to, że blondyn został zraniony, było tylko i wyłącznie jego winą. Oczywiście, chłopak nie miał zamiaru tego przyznać głośno.

— Pamiętam, jak w zeszłym roku podobały się wam wyścigi z niuchaczami, więc postanowiłem ponowić tę lekcję — kontynuował. — Zakopałem w śniegu trochę błyskotek, a waszym zadaniem będzie szukanie ich wraz z przydzielonymi niuchaczami. Ci, którzy zbiorą najwięcej świecidełek, dostaną nagrodę. No już, dobierzcie się w pary.

Dziesięć punktów obserwacji II DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz