Trzeci punkt obserwacji

2K 179 178
                                    

⚛ Błonia 


Draco siedział na trawie w cieniu drzew. Na jego kolanach leżała książka do eliksirów, która miała pomóc mu się odprężyć. Nie przeszkadzały mu radosne rozmowy prowadzone przez zgromadzonych na błoniach uczniów.

Był właśnie jeden z ostatnich ciepłych i słonecznych dni w tym roku, dlatego studenci postanowili z niego skorzystać, zwłaszcza że był weekend.

Ta sielska atmosfera pomagała blondynowi się zrelaksować. Obok niego siedzieli jego znajomi z roku i grali w karty, lecz Draco do nich nie dołączył. Wolał eliksiry.

Po kilku godzinach wpatrywania się w tekst, oczy ślizgona były dość zmęczone, więc postanowił zrobić sobie przerwę. Oparł się o korę drzewa i przymknął powieki.

Dźwięk rozmów i śmiechu docierał do uszu blondyna, lecz tak jakby go wcale nie słyszał, jak gdyby przepływał obok niego.

Chłopak wciągnął głęboko powietrze, rozkoszując się tą chwilą wytchnienia. Dawno nie czuł się tak błogo.

— Draco, idziemy się przejść wzdłuż brzegu Zakazanego Lasu, idziesz z nami? — Nott dotknął jego ramienia, aby zwrócić na siebie uwagę drugiego ślizgona.

— Mmm... jeszcze tu posiedzę, złapię was później — odpowiedział, nie otwierając oczu.

Po odejściu przyjaciół Draco jeszcze kilkanaście minut cieszył się czasem dla siebie.

Chwilę później Malfoy otworzył oczy, tym samym skończywszy moment swojego oderwania od rzeczywistości. Niestety oślepiła go jasność panująca na zewnątrz i musiał niemal natychmiast zamknąć oczy. Kiedy w końcu przyzwyczaił się do blasku zachodzących promieni słonecznych, rozejrzał się po otoczeniu.

Młodsi uczniowie biegali i rozrabiali, a ci nieco starsi odpoczywali, wylegując się na trawie, niektórzy tak jak on czerpali przyjemność z czytania lektury.

Draco skierował swój wzrok na grupkę gryfonów, która była dość głośna. Już wcześniej ich zauważył, ale nie zwracał na nich większej uwagi, a przynajmniej się starał.

Malfoy postanowił, że przestanie wpatrywać się w Pottera. Wiedział już o nim wystarczająco wiele rzeczy, których mógłby użyć w ich słownych potyczkach. Nie było więc powodu, dla którego wciąż musiałby obserwować bruneta.

Dlatego przez całe popołudnie skupiał się na eliksirach, a jego myśli, choć na moment oderwały się od tego irytującego gryfona.

Teraz jednak coś znowu przyciągało go do tego chłopaka.

Potter leżał na brzuchu, na rozłożonym kocu. Był zwrócony w stronę Draco. Obok niego siedziała jak zwykle Granger, a także Weasley. Dołączyli do nich także ta pokraka Longbottom, siostra wiewióra oraz blond wariatka z Ravenclaw. Całe towarzystwo wyglądało na zadowolonych i zrelaksowanych. Często było słychać, jak śmieją się całą paczką.

Blondyn przyglądał się twarzy zielonookiego i podziwiał cienie gałęzi drzew, które na nią padały. Oczy chłopaka iskrzyły się radośnie, a usta były rozciągnięte w szczerym uśmiechu, tak, że widać było jego zęby. Potter podpierał brodę na jednej ręce i patrzył na swoich znajomych, którzy cały czas coś do siebie mówili.

W pewnym momencie to Potter coś powiedział, a reszta głośno wybuchnęła śmiechem. Draco poczuł żal, że nie usłyszał tego, co tak bardzo ich rozbawiło. Jednak zaraz po tym dziwne uczucie rozlało się w jego wnętrzu, coś na zasadzie gniewu, irytacji, a także smutku. Jego nadzwyczajna reakcja była spowodowana tym, że dostrzegł, jak rozchichotana Ginny Weasley przeczesuje swoją ręką włosy Pottera, któremu najwyraźniej wcale to nie przeszkadzało.

Draco nie wiedział, dlaczego ten widok tak bardzo go rozdrażnił. Miał ogromną ochotę do nich podejść i trzepnąć gryfonkę po ręce, a później samemu zająć się bujną czupryną zielonookiego.

Zaraz. Nie to miał na myśli.

We własnych myślach zabrzmiał jak jakaś zazdrosna piętnastolatka. No dobrze, może miał piętnaście lat, ale na pewno nie był zazdrosny.

Jeszcze przez kilka minut musiał wytrzymywać durne poczynania rudej wywłoki, ale na szczęście jakiś chłopak z Hufflepuffu ją zawołał i musiała opuścić swoich przyjaciół.

Chwilę później zblazowana krukonka i największa ciamajda Hogwartu również poszła. Złota Trójca została sama. Granger otwarła jakąś książkę a Weasley opychał się słodyczami. Potter natomiast zrywał trawę i bawił się nią.

Draco zastanawiał się, co może być takiego fajnego w zrywaniu tego zielska, lecz nie znalazł żadnego powodu, dla którego ktoś miałby to robić. Potter był dziwny, ale to już wie od dawna.

W pewnej chwili na twarz gryfona wpełzł grymas bólu, a trzymaną trawę wyrzucił. Draco wytężył wzrok i zobaczył, że na jednym palcu bruneta widnieje krew.

Blondyn z uwagą obserwował, jak Potter unosi palec do ust, a później zaciska go swoimi wargami i zaczyna ssać.

Draco poczuł, jak bardzo robi mu się gorąco na ten widok, lecz nie mógł odwrócić wzroku. Patrzył na gryfona, jak zahipnotyzowany. Chłopak pochylił się do przodu, żeby lepiej widzieć. Na szczęście w tym momencie jego głos rozsądku w końcu się obudził i nakazał mu się opamiętać.

Nieco przestraszony swoim zachowaniem Draco, zabrał swoją książkę do eliksirów i szybkim tempem ruszył do zamku, mając nadzieję, że spacer pomoże mu pozbyć się uczucia gorąca na policzkach.

Dziesięć punktów obserwacji II DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz