11.

10.8K 258 11
                                    

Wyjęłam telefon z torebki i odblokowała, by sprawdzić wiadomość.

Justin: pożałujesz tej decyzji, słońce. Sama zaczęłaś tą wojnę.

Patrzyłam jeszcze przez chwilę na telefon, gdzie była wiadomość. Mój oddech był przyśpieszony, oczy pewnie wyglądały jak pięcio złotówki, a serce miało mi za chwilę wylecieć z piersi.

Dlaczego on do cholery to robi? To ja powinnam go nękać, a nie on mnie. To on skrzywdził mnie i moje dziecko.

- hej, wszystko dobrze? - z chwilowego transu wybudził mnie głęboki baryton. Odwróciłam głowę w stronę Ethana, który na zmianę patrzył na jezdnię i na mnie. Pokiwałam szybko głową, na znak że wszystko jest w porządku - nie wydaje mi się. - odparł, zatrzymując się obok wielkiego budynku, w którym mieszkam.

- wszystko w porządku. Dzięki za podwiezienie. - uśmiechnęłam się szybko i opuściłam pojazd, kierując się do środka budynku.

Gdy weszłam do mojego mieszkania, Mai nadal nie było. Akurat gdy jej potrzebuję.

Ale czy na pewno jej o tym mówić?

Nigdy niby nie miałyśmy przed sobą tajemnic, ale.... Może będzie bezpieczniejsza gdy jej nie powiem. W końcu na własnej skórze doświadczył jaki ON jest nieobliczalny. A teraz nie wiem co może się stać

~~~
- hej słońce - uśmiechnęłam się do blondyna o jasno - zielonych oczach, gdy przekroczył próg mojego mieszkania.

Mamy nie było, byliśmy tylko my.

Justin spojrzał mi w oczy, podnosząc głowę z jakimś dziwnym uśmieszkiem. Ledwo stał na nogach. Czyli jednak był się schlać z kolegami.

- czeeeeść - przedłużył samogłoskę - może masz ochotę się zabawić, w końcu i tak oddałaś mi swoje dziewictwo, a ja mam cholerną ochotę na ciebie - mówił to, coraz bardziej się zbliżając do mnie.

- nie, nie mam ochoty, a ty jesteś pijany - oznajmiłam spokojnie ale on zaczął podchodzić coraz bliżej. - NIE CHCĘ! - krzyknęłam wreszcie, co mu chyba nie koniecznie się spodobało.

Zacisął usta w wąską kreskę, był tuż przede mną. Złapał moje ręce, mocno je ściskając. Później udeżył mnie w policzek, a moja głowa gwałtownie odwróciła się w bok.

- nigdy cię nie ma, gdy cię potrzebuję! - krzyknął i wyszedł z trzaskiem drzwi.

~~~

Poczułam że zaczęły lecieć mi łzy. Szybko je otarłam, chociaż napływało ich więcej, gdy odgrywałam tą scenę w mojej głowie.

Było takich akcji więcej, i na trzeźwo i niekoniecznie. Zawsze kończyło się tym samym: bił mnie, płakałam, wmawiałam sobie że ma jakieś problemy i to tylko i wyłącznie moja wina, następnego dnia mnie przepraszał, a że kochałam go aż za mocno, wybaczałam mu za każdym razem. Nie zdziwiłabym się gdyby mnie jeszcze zdradzał na prawo i lewo. Najgorsze jest to że nikomu o tym nie powiedziałam i nie miałam żadnych dowodów na to, więc nie mogłam iść na policję, a jeden śniak nic by nie znaczył.

Maii, powiedziałam tylko część tego co było. Teraz to może wrócić, a on może być gorszy niż wtedy i nie skończy się na biciu.

Nie wiem czemu wtedy z nim nie zerwałam, byłam po prostu ślepo zakochana w nim.

Wstałam z podłogi, chociaż nawet nie wiem kiedy się na niej znalazłam i poszłam do drzwi, gdy usłyszałam dźwięk dzwonka.

Wyjrzałam przez wizjer, tak na wszelki wypadek. Za drzwiami stał Ehtan. To on nie odjechał?

Otworzyłam szybko drzwi i stałam z nim twarzą w twarz.

- hej, po co tu przyszedłeś? - zapytałam, z sztucznym uśmiech, bo ostatnie co chcę to żeby on tu był. Chciałam Maikę, nie Ethana.

- zapomniałaś - podał mi moją torebkę, którą nawet nie zauważyłam że zostawiłam. W sumie przy moim dzisiejszym roztrzepaniu i szybkim opuszczeniu jego auta, było to możliwe.

- dzięki wielkie - uśmiechnęłam się znowu, posyłając mu wdzięczne spojrzenie i odbierając od niego moją własnąć.

- na pewno wszystko okej? Nie wyglądasz najlepiej -

- dzięki, każda kobieta chcę to usłyszeć - przewróciłam oczami. Spojrzałam na niego, był troszeczkę chyba zmieszany

- nie o to mi chodziło. Wyglądasz jakbyś płakała i jesteś trochę blada - poprawił się. Odeszłam trochę od drzwi, spoglądając w duże lustro w holu, przy drzwiach, które ciągnęło się do końca ściany.

Faktycznie wyglądałam źle. Delikatnie rozmazany tusz do rzęs, trochę czerwone oczy, mokre policzki, bladszy odcień i zmęczony wyraz twarzy.

- em... Przepraszam - zaczęłam odwracając się do niego, ale w sumie nie wiem co jeszcze mogę  powiedzieć.

- nie musisz mnie przepraszać. Mogę wejść? Zanosi się na dość dużą ulewę, a to nie jest odpowiednia pogoda do jazdy. - otworzyłam tylko szerzej drzwi, żeby wszedł.

Nie wiem czemu to zrobiłam, ale chciałam być z kimś i zająć czymś swoje myśli.

Ethan rozebrał się z odzienia wierzchowego, a gdy to zrobił usłyszeliśmy, jak zaczyna mocno lać, a krople uderzały w parapet.

- chcesz może coś do picia? Kawa, herbata, sok? - zaproponowałam, kierując się do kuchni

- herbata? - Szatyn rozejrzał się chwilę po pomieszczeniu, a następnie podążył za mną do kuchni.

- mam czarną, zieloną i owocówą - wertowałam zawartość szafki, w której miałyśmy herbaty.

- może być owocowa - niebieskooki usiadł na krześle barowym przy wyspie kuchennej, przyglądając mi się, co nie zwykle peszyło.

- może być czarna porzeczka? - odwróciłam głowę, akurat gdy Ethan patrzył się nie tam gdzie powinien, czyli na mój tyłek. Szybko wrócił wzrokiem do moich oczu i pokiwał głową - słodzisz? - z moich ust znów padło pytanie, gdy nasypałam do dwóch kubków herbaty, a woda prawie się gotowała.

- tak, tylko że miodem - otworzyłam kolejna szafkę, gdzie miałyśmy chyba całą kolekcję miodów, jakiś różnych cukrów i przypraw. Wyjęłam miód płynny i postawiłam go na szafkę.

- pozwolisz, żebym się szybko przebrała? - niebieskooki przytaknął, a ja jak z procy ruszyłam do mojego pokoju.

Z szafy wyjęłam białą bluzkę z napisem „ perfekt girl " na lewej piersi i czarne jeansy. Przebrałam się szybko z tych eleganckich ciuszków, w to co sobie przyszykowałam i wróciłam do kuchni.

-  zalałem już herbaty - szepnełam ciche „dzięki” , po czym wzięłam dwie herbaty, czarne podstawki pod kubki i usiadłam obok Ethana.

- opowiesz może coś o sobie? - zaproponował, a ja o mało nie zakrztusiłam się powietrzem.

mój przyszły szef ( mąż)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz