34. Los Angeles: mrok zagłusza prawdę.

3K 136 270
                                    



— Powiesz mi w końcu czy będziesz tak siedziała i patrzyła przed siebie? - zapytała April znudzonym głosem, leżąc pośród rozwalonych walizek na moim hotelowym łóżku. — No mów.

Przełknęłam ślinę, próbując poukładać sobie w głowie to, co chcę jej powiedzieć. Czuję się zobowiązana, aby powiedzieć jej prawdę, ponieważ w końcu była tam razem ze mną. Jednak druga strona mnie podpowiada, że nie powinnam dzielić się z nikim tym, co powiedział mi Christian. Wydawało się to dosyć prywatne.

— Więc - zaczęłam cicho, bawiąc się swoimi dłońmi. Uniosłam wzrok na brunetkę, która przyglądała mi się wyczekująco i utkwiłam w niej swoje spojrzenie. — Christian ma poważne problemy, ale nie wiem jakie. Ethan, Will i Mike pomagają mu się z nimi uporać. To wszystko toczy się już od kilku lat.

— I tyle? - brązowooka uniosła brwi ze  zdziwienia. — Jakby, spoko, ale przydałoby się trochę szczegółów. Scena w tym opuszczonym budynku była niczym z jakiegoś horroru, a oni wyjaśniają to tylko w taki sposób?

— Nie wiem, April - wzruszyłam ramionami. — Nie mam zamiaru naciskać. Może kiedyś sami wyjaśnią wszystko od początku do końca. Mocno w to wierzę.

— Bo jesteś naiwna - burknęła moja przyjaciółka, oburzając się lekko. — Mogłyśmy to z nich jakoś wyciągnąć i nadal możemy to zrobić. Zanim wpakują się w coś, z czego nawet sam szatan nie będzie mógł ich wyciągnąć.

— Myślę, że na to już za późno.

— Nawet tak nie mów - spojrzała na mnie zalękniona. Westchnęła, podnosząc się do pozycji siedzącej. — Czyli mamy to wszystko tak zostawić i zapomnieć, że ta sytuacja w ogóle miała miejsce?

— Najwyraźniej - westchnęłam, spinając się delikatnie. — Nie chcę już o tym gadać. Już wystarczająco dużo czasu na to straciłyśmy - pokręciłam głową, próbując wyrzucić z siebie złą energię. — Jakie mamy plany na dzisiaj?

— Nie słyszałaś? - brunetka zmarszczyła brwi. — Dziś wracamy do Nowego Jorku.

— Dzisiaj? - powtórzyłam zaskoczona. — Myślałam, że jutro.

— Bo tak było w planach - zgodziła się ze mną, kiwając głową. — Ale Christian zmienił zdanie. Wracamy dzisiaj późnym wieczorem. Więc radze ci przyspieszyć pakowanie. Szczególnie, że popołudniu idziemy wszyscy na obiad do jakiejś restauracji.

— Kurwa.

Rozejrzałam się po pokoju, który cały był w moich ciuchach i innych rzeczach. To nie było w moim stylu. Lubiałam mieć porządek i wszystko na swoim miejscu. Uwielbiałam pilnować i konsekwentnie trzymać się swoich planów czy postanowień. Tym razem jednak byłam chodzącym huraganem, a pokój doskonale odzwierciedlał to, jak czułam się wewnątrz siebie.

Tak bardzo zagubiona.

— No, niezły syf to ty masz - powiedziała, przejeżdżając po całym pokoju swoim wzrokiem. — Pomóc ci czy dasz sobie radę?

— Dobrze wiem, że ostatnie czego pragniesz to sprzątanie — wywróciłam oczami. — Dam sobie radę. Idź i rozkoszuj się Los Angeles.

— Okej - powiedziała i szybko wyszła spokoju, gdybym przypadkiem chciała zmienić zdanie.

Zaśmiałam się pod nosem i leniwie podniosłam z łóżka. Wstałam na równe nogi i westchnęłam głośno, zastanawiając się od czego zacząć. W końcu zdecydowałam, że najpierw poskładam wszystkie ciuchy, aby następnie umieścić je w walizce. Kolejno, zapakowałam kosmetyczkę, aby ją również tam włożyć. Później zajęłam się całą resztą, która była do posprzątania. Całość zajęła mi niecałe dwie godziny i pokój lśnił czystością. Uśmiechnęłam się, pękając z dumy. Założyłam na siebie czarne spodnie dresowe i tego samego koloru dużą bluzę. Oczywiście, nie zapominając o czarnym komplecie czystej bielizny. Umyłam zęby, spięłam włosy w kucyk i oczyściłam twarz pianką do mycia, należącą do Katty. Chyba się nie obrazi.

Lost In Myself Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz