when you're drunk

951 71 28
                                    

Leżała na łóżku wgapiając się w sufit

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Leżała na łóżku wgapiając się w sufit. Nawet się nie przykryła pozwalając, aby chłodne powietrze opatulało jej ciało okryte jedynie przewiewną piżamą. Drgnęła, gdy zegar na ścianie wybił trzecią w nocy. Nie mogła zasnąć. Nie po tym co jej powiedział przed pójściem do baru.

Jego słowa wciąż szumiały jej w głowie. Jak nieznośne echo.

- Zostaw mnie w spokoju. Dla mnie jesteś nikim. Nie widzę w tobie nic oprócz ładnej buzi. Choć i ona mogłaby być lepsza.

Okrutne słowa, które by ją nie obeszły, gdyby powiedział je ktoś inny.

Ale to Archer, chłopak, który skradł jej serce.

Podstępny złodziej.

Rozejrzała się po pokoju. Popatrzyła na starą szafę, dużą komodę i biurko w kącie. Z boku stał drewniany parawan, który miał zastąpić jej garderobę. Mieszkała w starym domu przy rzece, niedaleko lasu. Odcięła się od cywilizacji na tyle ile mogła. Ludzie przyprawiali ją czasem o ból głowy.

Usłyszała przekleństwa dochodzące z zewnątrz. Celowo uchyliła okno.

Zerwała się szybko z łóżka zakładając szlafrok. Nie zapalała świateł. Po zimnym płytkach doszła do drzwi wejściowych i oparła się o ścianę przed nimi. W ten oto sposób przygotowała się na rytualne zdarzenie, które powoli zatruwało jej duszę.

Po kilku minutach ktoś podszedł do drzwi i zastukał w nie dwa razy.

Zawsze puka dwa razy, przemknęło jej przez głowę.

Serce biło jej mocno, gdy otwierała drzwi i zobaczyła Archera, który ledwo stał. Z łuku brwiowego leciała mu krew. I chyba miał obitą twarz, ale w tych ciemnościach ledwo co widziała.

Był pijany. Może też naćpany? W jego przypadku wszystko było możliwe.

Za każdym razem, gdy ją obraził, przychodził tego samego dnia lub następnego, mocno pijany i zaczynał przepraszać.

A ona pusta, bo bez serca, które jej skradł chwytała go i zanosiła do swojej sypialni.

Tak też było i tym razem.

- Pięknie pachniesz - wymruczał jej do ucha, kiedy prowadziła go do łóżka.

A ty cuchniesz niemiłosiernie, pomyślała.

Usiadł i gestem pokazał jej aby się zatrzymała.

Stanęła przed nim ze zmarszczonymi brwiami.

- Adealine, słuchaj, muszę cię przeprosić - zaczął bełkotać. Popatrzyła na jego przystojną twarz. Miał surową urodę, wyglądał jak jakiś wojownik z powieści historycznej. Wrażenie te potęgowały długie do ramion czarne włosy, których część wiązał w kucyka.

Nie mogąc się powstrzymać Adealine zagryzła wargę i oszacowała jego smukłą sylwetkę.

- Jesteś piękną kobietą. Damą mojego serca - kontynuował, a ona czuła, że ma ochotę mu przerwać. Te słowa jednocześnie leczyły i raniły jej serce. - Nie jesteś jedynie obrazkiem. Jesteś bankiem.

ToxicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz