– Kurwa mać, muszę go znaleźć – mruczała pod nosem wychodząc na dwór. Chłodne powietrze owiało jej odsłonięte ramiona.
Przeszła kilka kroków podciągając długą czerwona suknię, którą miała na sobie. Gorset miała tak mocno zaciśnięty, że ledwo oddychała, ale czego nie robiło się dla pięknego wyglądu?
Drzwi prowadzące do wielkiego budynku, w którym teraz odbywał się bal otworzyły się z impetem. Podenerwowana dziewczyna spojrzała w tamtą stronę. To była jej przyjaciółka, Camila, której zielona suknia błyszczała w blasku księżyca. Na jej twarzy widniało zdziwienie i irytacja. Nie wiedziała co ona do diabła tu robi i czemu tak szybko wybiegła z sali.
– Co się dzieje Bronte?
Prawie tupnęła nogą.
– Blaise się stał – warknęła przeczesując czarne włosy, które specjalnie pokręciła na urodziny swojej znajomej.
Camila zmarszczyła brwi już zupełnie nie wiedząc o co chodzi. Jednak cichy głosik w jej głowie coś jej podpowiadał. Ze środka dobiegł dźwięk fortepianu, goście znów poderwali się do tańca korzystając z obecności wicehrabi na przyjęciu. Solenizantka miała znajomości i chciała za wszelką cenę się nimi pochwalić.
– Nie mogę go znaleźć – wytłumaczyła po chwili Bronte.
Usłyszała prychnięcie w odpowiedzi.
– Pewnie poszedł do toalety, ty histeryczko – westchnęła rozdrażniona Camila, ale czarnowłosa przewróciła oczami.
– Nie. Widziałam jego spojrzenie.
Zaczęła krążyć nerwowo. Blaise i te jego cholerne spojrzenia, pomyślała.
Camila spięła się. Domyślała się o co chodzi. W tej samej chwili z Bronte zniknęła cała brawura.
– Miałam odmówić Frankowi tańca? Przecież to mój dobry znajomy. Znamy się od kilku lat, a ostatnio bardzo mi pomógł dostać się na tą uczelnię. – zaczęła trajkotać jak najęta. – Więc z nim zatańczyłam. Blaise na nas patrzył. Przysięgam, że w jego oczach widziałam błyskawice. Wyglądał przerażająco.
Zatrzymała się i spojrzała z przestrachem na Camilę, która też zaczęła powoli panikować. Jej przyjaciółka nie uśmiechnęła się, nie poklepała Bronte po ramieniu i nie napomknęła jaki to z Blaise słodki zazdrośnik, bo to nie była jedna z tych niewinnych sytuacji. Tutaj należało się obawiać o Franka, który niczego nie świadomy zatańczył z Bronte.
– Szukałam ich. Zniknął i Frank i Blaise. A ktoś powiedział, że widział jak razem wychodzą.
Camila przytknęła dłoń do rozdziawionych ust.
– Myślisz... – szepnęła.
– Staram się o tym nie myśleć – ucięła. – Musimy ich znaleźć.
CZYTASZ
Toxic
Teen Fiction'Toksyczny związek to pułapka, w której jesteśmy uwięzieni pomimo klucza w dłoni.' Zbiór opowiadań o toksycznych związkach. "Klasyczny toksyczny związek. Człowiek wie, że nie powinien w nim tkwić, a jednocześnie nie ma siły na to, aby go zerwać. Je...