Trevor
Utrzymuję gardę, nie spuszczając przeciwnika z oka. Słyszę swój głośny oddech, który porusza chaotycznie moją klatą. Nie zagłusza go nawet wrzask ludzi, będących za oktagonem. Zmęczenie daje mi się we znaki, ale to jeszcze nie jest kres moich sił. A ja dzisiaj wygram tę walkę. Muszę.
Atakuję, wymierzając szybką prostą w kierunku twarzy rywala. Osłania się, dlatego momentalnie wykonuję cios drugą pięścią, tym razem już trafiając w jego szczękę. Cofa się chwiejnie, tracąc równowagę, a ja ponawiam kombinację prawy-lewy, nie znając litości. Mój przeciwnik szybko wraca do pionu i uderza mnie mocnym sierpowym. Dociera do mnie chrzęst łamanej kości nosa, ale nawet nie odczuwam żadnego bólu. Odwdzięczam się celnym ciosem prawej pięści, a następnie Pimp Slapem z otwartej lewej dłoni. To go oszałamia na moment. Wykorzystuję to błyskawicznie i z półobrotu zadaję mu kopa w twarz.
Głowa rywala odskakuje bezładnie do tyłu, a nogi krzyżują mu się, co wyłapuję w ułamku sekundy. Wykonuję Low Kicksa, kopiąc go w wewnętrzną część uda. Przeciwnik upada na matę, a ja natychmiast wybijam się i spadam na niego całym ciężarem, uderzając go z siłą zgiętym przedramieniem.
Teraz walka toczy się w parterze. Wprowadzam duszenie, owijając szyję rywala i nie pozwalając mu wstać. Okłada mnie pięściami gdzie popadnie, usiłując się wyrwać spode mnie, ale przetrzymuję to, zaciskając jeszcze bardziej ramiona. Rywalowi udaje się nieco podnieść i przepchać nas na bok, przez co boleśnie wbijam się plecami w siatkę oktagonu. Mój uchwyt jest jednak mocny.
Cały czas przytrzymując go, drugą ręką wymierzam kilka szybkich Hammer Fist-ów, uderzając dolną częścią pięści w bok głowy przeciwnika. Mój przeciwnik ponownie próbuje się podnieść razem ze mną, a ja w moment zmieniam pozycję i przystępuję do dźwigni. Teraz już mi nie ucieknie. Otrzymuję mocny cios w bok i w szczękę, kiedy rywal próbuje się bronić na wszystkie możliwe mu sposoby. Wprowadzam duszenie w połączeniu z dźwignią na kark, robiąc gilotynę. Trzymam go mocno, napinając każdy mięsień ciała.
Odpłyń, chuju.
Sekundy mijają, które dla mnie trwają jak pełne minuty. Dyszę chrapliwie na równi z moim przeciwnikiem, który uparcie nadal utrzymuje świadomość. Odpłyń, do kurwy! Ale gnój jest zawzięty. Zakładam dźwignię na jego kark, teraz dusząc go przedramieniem. Zaciskam zęby, dysząc z wysiłku, a krew wymieszana ze śliną ucieka mi z ust przy każdym chrapliwym oddechu. Zabiję go, jeśli nie puszczę na czas. A ja nie mam zamiaru mieć kolejnego chuja na sumieniu.
Ryzykuję i przetaczam naszymi połączonymi ciałami. Błyskawicznie siadam na nim okrakiem, dusząc go teraz przy pomocy nóg i pięścią wymierzam potężne uderzenie w jego odsłoniętą twarz. Na jednym ciosie nie poprzestaję. Oklepuję go bez opamiętania, masakrując mu twarz. Krew tryska z jego rozwalonego nosa, a on nie ma siły już walczyć. Biorę zamach i koncentruję wszystkie siły, jakie jeszcze mam. Wykonuję nokautujący cios. Twarz przeciwnika odskakuje gwałtownie w bok, a fontanna krwi tryska mu z ust. Czuję, jak jego ciało wiotczeje. Odpłynął. Znokautowałem go.
Wygrałem.
Zsuwam się z nieprzytomnego rywala i przetaczam się na plecy. Leżę na macie, patrząc w ostre światło lampy, wiszącej nad ringiem. Ledwo łapię powietrze i czuję w ustach posmak ciepłej krwi, ale śmieję się jak głupi. To koniec. Ostatnia walka dla tego chuja. Udało się.
Ktoś podnosi mnie z ziemi i wyprowadza z oktagonu. Czuję się jak na haju. Obrazy zamazują mi się przed oczami. Ledwo idę z wykończenia, ale wewnątrz czuję się jak jebany miliarder. Wygrałem.
Zostaję zaprowadzony do ciemnego pokoju, a mój wzrok od razu koncentruje się na znienawidzonej mordzie, która śni mi się po nocach. Gastano Moretti. Meksykanin, przez którego moje ostatnie pięć lat życia były prawdziwym piekłem.
CZYTASZ
Kiedy cię ujrzałem
RomanceNIEWIDOMA kobieta, która myśli, że NIKT jej nie dostrzega. Mężczyzna, który nie tylko ją WIDZI, ale także jej PRAGNIE. Trevor Owens jako osiemnastolatek popełnił błąd, którego konsekwencje były poważne: skasowanie samochodu wpływowego Meksykanina i...