Potter!

1.3K 54 35
                                    




*Draco*

Minęło już ok. trzy dni, a Harry nadal jest w śpiączce. Pomfrey powiedziała, że jeżeli to potrwa jeszcze jeden dzień będziemy zaostrzać działanie. Była godzina 19 coś, Pomfrey jak zwykle robiła coś w swoim gabinecie, a ja siedziałem przy Harry'm. Nagle chłopak poruszył się, powoli otworzył powieki i lekko oszołomiony się podniósł na łokciach i popatrzył mi w oczy. Ja nie czekając na jego reakcję przytuliłem go.
- Jak dobrze, że już się obudziłeś... - wyszeptałem mu do ucha
- C-co się stało? - spytał, a ja wypuściłem go z objęć
- Długa historia... - w tym momencie wpadła pielęgniarka
- Panie Potter całe szczęście, obudziłeś się!
- Wytłumaczy mi ktoś co się stało?
- Już ci mówię. Pamiętasz jak obudziłem cię na obiad?
- Mów dalej... - powiedział
- Gdy chciałeś do mnie podejść zemdlałeś z bólu bo ktoś coś ci wstrzyknął. W Hogwarcie jest osoba, która próbuje... właśnie nie wiadomo dokładnie co ma na celu, ale ty jesteś drugą ofiarą. Wcześniej ten ktoś dopadł Lunę. Teraz wszyscy śpią na Wielkiej Sali, no oprócz osób z roku 1-3, bo oni zostali odesłani do domów aby było mniejsze... ryzyko?
- Ściemniasz, prawda?
- Ja miałbym cię kłamać?
- Wiesz... dobra z resztą. Czyli ty siedziałeś tu ze mną calutki czas?
- Tak, całe 3 dni mój drogi Harry - gdy to powiedziałem zaśmiał się pod nosem, popatrzył mi w oczy i powiedział - Dziękuję
- Nie ma za co... Jak już wspomniałem, moje życie byłoby bez ciebie nudne. - na te słowa się roześmialiśmy.
- O widzę, że poprawia ci się Harry. Masz wypij to - dała mu jakąś fiolkę z zielonym płynem
- Teraz?
- No a kiedy? Tak teraz, no już pij.
- Na merlina ale to nie-e-dobre - wzdrygnął się po wypiciu eliksiru
- Dobrze, Malfoy zostań z nim, ja idę powiadomić dyrektora o stanie Pottera. - i poszła znowu zostawiając nas samych. Harry opadł na łóżko i wbił swoje szmaragdowe oczy w sufit.
- Jak się czujesz?
- Nawet okej... Wiadomo może kto to wszystko robi?
- Niestety nie - tu rwałem i rozglądnąłem się czy nie ma nikogo - ale gdyby nie ty, dyrektor nie podjąłby działania.
- Nie spodziewałem się tego po nim. - teraz patrzył na mnie
- Dobrze cię widzieć - powiedział, a ja posłałem mu uśmiech
- Na wzajem. Szczerze? Martwiłem się o ciebie, - tu się zawahałem - jak nigdy...
- Nie ściemniaj. Kto by się martwił, a zwłaszcza o mnie. - prychnął
- No przewin sobie na początek tego co ci powiedziałem.  Ja się martwiłem. Co w tym złego?
- N-nie wiem, ale po tobie bym się tego nie spodziewał. - mówiąc to, podniósł się i... pokazał że mam podejść, więc zrobiłem to bez najmniejszego zawahania. Gdy byłem wystarczająco blisko przytulił mnie, ale tak że nie mogłem za bardzo się ruszyć, więc odwzajemniłem gest. Poczułem jak ciepło rozlewa się po całym moim ciele. - Jeszcze raz, dziękuję Draco - po tych słowach uśmiechnąłem się sam do siebie. Miło, że ktoś docenia coś co dla niego zrobiłem. Gdy już skończyliśmy powiedział
- Myślałem, że się już nigdy nie dogadamy, chodzi o... przyjaźń i te sprawy. No wiesz.
- Wiem doskonale. Powiem ci, że ja miałem od zawsze (od kąd się spotkaliśmy) nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi, ale po tej akcji z Weasley'em to straciłem ją i zaczęły się zaczepki, bójki i te takie.
- Harry! - na salę wpadli przyjaciele Wybrańca. - jejku ale nam ciebie brakowało - powiedziała szatynka
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Jak z dropsem?
- Każe nam spać na sali, czego sam nie robi tylko łazi pomiędzy nami albo idzie na obchody. Nie śpi w ogóle
- Mhm... - dołączyła do nas Pomfrey
- Widzę Harry, że masz gości. Pewnie już jutro razem z Malfoy'em będziecie spać razem z resztą na sali pod okiem nauczycieli.
- Mionka, my chyba musimy.. no ten iść. - powiedział gdy usłyszał nawoływanie Mcgonnagal.
- Tak, czas najwyższy. Cześć Harry - mówiąc to przytuliła chłopaka i wybiegli.
- O poszli już... no nic, jak chcecie możecie iść na krótki spacer. - powiedziała pielęgniarka - Potterowi to dobrze zrobi. Macie ode mnie pozwolenie jak by ktoś pytał. - Uśmiechnęła się do nas i zaczęła coś tam sprzątać. Co jakiś czas ukradkiem spoglądała na naszą dwójkę.  Po chwili  opuściliśmy budynek i spacerowaliśmy po błoniach.  W pewnym momencie Harry się potknął,     -chociaż nie było zbytnio o co-  i upadł na ziemię.
- Ej co jest - zaraz do niego podleciałem i w momencie gdy złapałem go za rękę aby pomóc mu wstać, on szybko przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w delikatnym, ale czułym pocałunku. Ani chwili myśląc odwzajemniłem gest. Czemu to zrobił? Nie wiem, ale mi się podobało...
- A to za co? - spytałem rozbawiony
- T-to... w ramach podziękowania. - powiedział i się zarumienił
- Wiesz dobrze, że zwykłe ,,Dziękuje" wystarczy. Z resztą dziękowałeś już nie raz. - Mówiąc to położyłem się obok niego, a wtedy brunet wtulił głowę we mnie.

I wanna be yours ~ DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz