Przepowiednia

1.8K 74 18
                                    

! uwaga, po 1. zmieniłam pory posiłków, po 2. do napisania tego rozdziału zainspirowało mnie jedno FF ale nie pamiętam tytułu. Jak go znajdę podpiszę autorkę! Piszę na wszelki :) miłego czytania!

*Harry*

Następnego dnia o dziwo obudził mnie Ron, co znaczyło, że zaspałbym, bo on wstaje zazwyczaj jako ostatni z nas.

- Ej stary wstawaj, zaraz śniadanie! - faktycznie, zaczynało się o 7:00 a była 6:30. Zebrałem się. Doszliśmy na styk. Siedliśmy i zaczęli jeść, ale z racji z tego, że ja nie byłem jakoś głodny, zjadłem tosta i wypiłem szklankę soku dyniowego. Skończyliśmy i trzeba było iść na lekcje. Dzisiaj zaczynaliśmy wróżbiarstwem z panią Sybillą Trelawney. Pierwsza lekcja była z krukonami. Pod klasą rozmawiałem chwilę z Seamusem. Rozmowę przerwało nam zaproszenie na lekcje.
- Zapraszam do klasy - powiedziała nauczycielka
- Dzisiaj wróżenie z kuli. - Jak zwykle na początku objaśniała nam co i jak, a potem przeszła do praktyki. Gdy przyszła moja kolej trochę się zestresowałem, ale no cóż to tylko kula... niby.
- Chodź Harry, teraz ty. skup się i popatrz w kulę... co widzisz? - spytała.
- Narazie nic. Dosłownie pustka. - usłyszałem szmery za sobą, ale Trelawney od razu powiedziała żebym się skupił na tym, co robię.
- A teraz? - wpatrzyłem się i coś tak jak by mi mignęło... Nie wiem, jakaś postać albo coś
- WIdziałem chyba jakieś zwierze... - powiedziałem. -
- Jakie? -
- Było... małe. - zwierze jeszcze raz mi się ukazało, ale tym razem do połowy. -
- Było małe i białe... - Nie... nie nie nie i jeszcze raz NIE. Czy ja widziałem FRETKĘ?! - totalnie mnie zatkało. -
- No dobrze Harry... - z zamyślenia wyrwała mnie nauczycielka, która powiedziała, że to co widziałem prawdopodobnie wiąże się z moją przyszłością i że spróbuje się jakoś, sam nie wiem jak, dowiedzieć co to mogło być za zwierzę - bo ja jej nie powiedziałem - i da mi znać, co pewnie nie będzie miało miejsca, ale no cóż. Po mnie poszło jeszcze pare osób, ale ja nie słuchałem. W głowie miałem dalej jedno i to samo pytanie, dla czego fretka?! wszystko inne okej, ale że fretka? Fretka = Malfoy. Czy to, co ostatnio miało miejsce... nie to nie przez to... a może? Po jakiego ciula moja przyszłość miałaby się wiązać z NIM? Nie, dobra dość tego Harry. Skup się na lekcji. Jednak gdy wyrwałem się z zamyślenia był już jej koniec Następna była Opieka Nad Magicznymi Zwierzętami (ONMZ) prowadzona przez Hagrida. Przez następną lekcje, z resztą jak i przez inne nie mogłem przestać myślec o zdarzeniu z wróżbiarstwa, aż do czasu, gdy na eliksirach ze ślizgonami Snape staną nade mną i powiedział
- minus 15 punktów dla gryffindoru panie Potter, za nie uważanie na lekcji. - nagle poczułem na sobie czyiś wzrok, ukradkiem skierowałem głowę na drugą część sali i widzę Draco, który nagle odwrócił się i jak gdyby nigdy nic zaczął gadać z resztą ślizgonów. No nic. Po skończonej lekcji podeszła do mnie Miona
- Ej Harry co jest. Odkąd odszedłeś od kuli jesteś strasznie zamyślony. Coś ty tam widział?
- Yyyy... no ten.. - nie wiedziałem czy jej mówić czy nie.-
- To? powiesz mi czy będę się musiała jeszcze wypraszać przez resztę mojego życia. - domagała się odpowiedzi. -
- No dobra... bo ja...widziałem białą fretkę
- C-co?! Ale że FRETKE? Przecież fretka to Malfoy! - powiedziała oburzona szatynka
- Wiem, dla tego tak. Co niby on miałby wspólnego ze mną? - powiedziałem, chociaż miałem świadomość, że to przez to że się pogodziliśmy... ale, żeby przyszłość z Nim? -
- Hermi muszę wam coś powiedzieć... Zawołaj Rona i widzimy się w wspólnym pokoju gryffindoru. - Wiedziałem, że prędzej czy później będą musieli się dowiedzieć, chociaż minął zaledwie dzień to uznałem, że nie ma co i im powiem. Muszę jeszcze znaleźć Draco i powiedzieć mu, że oni będą już wiedzieć. Akurat po drodze do wierzy spotkałem go, więc lepszej okazji nie było. -
- Ej em... Draco. - zaczepiłem go -
- O cześć Harry. Co chcesz? - spytał, widziałem że mu się śpieszy, więc zacząłem od razu.
- Idę właśnie powiedzieć o nas Ronowi i Hermionie. Wolałem cię uprzedzić, bo wiesz. -
- Spoko, ja narazie nie mam po co nikomu mówić, czekam aż nadarzy się okazja. - puścił do mnie oczko i poszedł. - Wszystko ok ale, przez chwilę było jakoś dziwne... z resztą nie ważne, muszę lecieć bo pewnie już czekają. Po drodze musze coś wymyślić żeby miało to ręce i nogi, chociaż pewnie nic z tego. Po chwili byłem juz na miejscu i nie myliłem się, już czekali.
- Cześć Harry - powiedział rudy, a zaraz wtórowała mu Miona.
- To, co chciałeś nam powiedzieć? - spytała zaciekawiona -
- Nie wiem jak to odbierzecie, ale... - nie wiedziałem co mam mówić, więc stałem tak dobrą minutę i gapiłem się na przyjaciół -
- No wyduś to z siebie wreszcie Harry - zniecierpliwiony Ron patrzył raz to na mnie i raz na Hermionę. -
- Pamiętacie jak szliśmy razem na błonia? Co Malfoy mnie zaczepił? - zacząłem -
- Mów dalej... - szatynka odparła z zaciekawieniem -
- Może zastanawiacie się co mi powiedział. Otóż to, zawiesiliśmy broń. - urwałem i zacząłem się wpatrywać w przyjaciół. Ich miny były bezcenne -
- Ż-że co? Czy ja dobrze usłyszałam, że ty i Malfoy się pogodziliście?! - Mionka patrzyła na mnie tym jej wzrokiem, a Rona zatkało totalnie. -
- No tak, pogodziliśmy się. Coś w tym złego? - spytałem, bo nie wiedziałem co innego mogę powiedzieć.
- Y no oczywiście że nie, ale czy to nie dziwne, że tak nagle... wiesz.. - Ron odezwał się po dłuższej chwili.-
- Nie, a czemu? Chyba to, że chciał zacząć od początku to nie jest nic złego. - dobrze wiem co sobie myśleli, że pewnie ma złe zamiary, ale nie widzieli tego co ja, tej nadziei w jego oczach.. -
- No okej... ale w razie ,,W" masz nas, pamiętaj. - Powiedział Ron i poklepał mnie po ramieniu. Spodziewałem się czegoś gorszego, chociaż po minie Rona, która mi nie umknęła, mogłem wywnioskować, że bił się z myślami... ale chyba mi ufają. Zadowolony poszedłem odrabiać lekcje. Po chwili skapnąłem się, że zraz kolacja, bo była 18:13, a o 18:30 się zaczynała. Poszedłem się trochę ogarnąć. Moje włosy sterczały we wszystkie strony świata i nie szło ich uczesać, a co dopiero jakoś ułożyć. - No nic - Westchnąłem i udałem się w stronę wielkiej sali. O dziwo po drodze dołączył do mnie Draco.
- Hej i jak z Granger i Wiewiórem? - spytał.
- O cześć. Nawet nie tak źle, ale zdaje mi się że mają obawy co do tego, zwłaszcza Ron. - odparłem i zaczęliśmy się śmiać.
- Wiesz, że jutro macie zastępstwo i macie 3 lekcje z nami? Odwołali wam OPCM (obrona przed czarną magią) i te dwie godziny historii magii.
- Skąd to wiesz?
- Snape kazał przekazać komuś z was, bo mamy za te lekcje razem eliksiry. - o nie, 3 lekcje z nietoperzem. Spochmurniałem -
- Coś ty taki zły się zrobił co? - powiedział roześmiany Draco i szturchnął mnie w ramię.
- Nie nic, po prostu nie przepadam za eliksirami, tak jak ty je uwielbiasz. - odparłem. Po chwili zacząłem czuć na sobie wzrok innych. No tak. Szedłem przez korytarz obok Malfoy'a co raczej było bardzo rzadkim widokiem, a do tego jeszcze się razem śmialiśmy i gadaliśmy jak byśmy się znali od nie wiadomo kiedy.
- Ej czemu oni się tak gapią wszyscy - spytałem jak bym nie wiedział
- No wiesz, nie dziw się. W ich oczach dalej jesteśmy największymi wrogami w całym Hogwarcie. Będzie niezły szum, ale nie przejmuj się bo potem to ucichnie. - powiedział do mnie jak do małego dziecka, które o wszystko się martwi. -
- Nie jestem mały dzidziuś nie będę się tym przejmował - i razem znowu się roześmialiśmy. Dotarliśmy do wielkiej sali. Na odchodne powiedzieliśmy sobie tylko 'cześć'. Gdy podszedłem do stołu gryffindoru każdy się gapił na mnie jak by nie wiadomo co się stało.
- Co się tak gapicie, mam coś na szacie czy co - powiedziałem
- Nie, wszystko okej ale właśnie szedłeś z Malfoy'em jak z najzwyklejszym kumplem. - Powiedział Seamus, którego najwyraźniej zatkało tak jak Rona gdy się o tym dowiedział.
- No i? - po chwili sobie przypomniałem, że oni jeszcze nie wiedzą. -
- A no... ten.. zapomniałem wam powiedzieć... Ja i Draco zawiesiliśmy broń. -
- Poważnie? - powiedziała szybko Ginny.
- Nie na niby. A tak na serio, ja i on nie jesteśmy już... wrogami. - Po tych słowach siadłem i zacząłem jeść.
- A to z jakiej okazji? - znowu spytał Seamus. -
- Uznaliśmy, że może warto by było zacząć od początku. - szybko odpowiedziałem i wróciłem do jedzenia. Widać było, że większość uszanowała moją decyzję - o dziwo -
Po kolacji zebraliśmy się wszyscy w pokoju głównym gryfonów i dostawałem pytania od niektórych osób co do mnie i Malfoy'a, jednak nie na wszystko chciałem odpowiadać bo jeszcze wyjdzie jakaś plotka o nas, czy coś. Po chwili usłyszeliśmy głos Dean'a
- Ej mamy zaproszenie na imprezę do krukonów!
- Ale kto by robił imprezę w środku tygodnia? - zapytała Hermiona.
- Nie, nie dzisiaj ale w sobotę po powrocie z Hogsmeade. - powiedział Dean z uśmieszkiem na twarzy.
- To będziecie? Bo musze Lunie dać znać.
Wszystkim nie trzeba było dwa razy powtarzać, oczywiście wszyscy zgodnie powiedzieli, że idą. (oczywiście rok 6, chociaż i tak nie było nikogo innego oprócz osób z tego właśnie roku)
- Ciekawie się zapowiada, bo jednak pamiętajcie, że dalej istnieje coś takiego jak nauczyciele - powiedział Neville.
- Stary wyluzuj, oni mają mieć jakieś zebranie czy coś więc na pewno nie będą się tu kręcić, po za tym w tym tygodniu nie będą robić tych ich patroli - o dziwo. - Palną Ron i wtedy wszyscy zaczęli się śmiać.
- Lepiej dla nas - powiedział Harry i znowu parsknęli śmiechem. Potem jeszcze rozmawiali i wszyscy rozeszli się do swoich dormitoriów.
* Time skip do soboty , bo nie mam pomysłu co ciekawego mogłabym tu jeszcze napisać*

1550 słów

I wanna be yours ~ DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz