Powrót

3.9K 98 51
                                    

Hejka, witam w moim pierwszym Drarry, z góry chcę przeprosić za wszelkie błędy i zmianę narracji ale w tej części jest trzecioosobowa a w dalszych już pierwszo bo wolałam kontynuować z innego punktu widzenia. Pierwsze  3 rozdziały są trochę stare, ale mam nadzieje ze to was nie zniechęci do dalszego czytania😂❤️ mam sentyment to tego FF wiec No, Poprawiajcie w komentarzach i zostawiajcie gwiazdki, a teraz zapraszam na drarry❤️
P.S ff nie ma związku z żadną z części H.P

Rozpoczyna się 6-ty rok w Hogwarcie. Harry przyjechał z wakacji u Weasle'ow i razem z Ronem rozmawiali przygotowywując  się na uroczystą ucztę rozpoczynającą kolejny rok szkolny, która miała zaraz się rozpocząć.
⁃ Ej chłopaki, idziecie? - Hermiona wpadła do dormitorium gdzie przebywał Harry i Ron. -
⁃ Ale jest jeszcze dużo czasu...  - Harry spojrzał na zegar - na Merlina jest za pięć osiemnasta! Ron rusz się, idziemy !
Po chwili golden trio wbiegło na wielką salę gdzie dyrektor Dumbledore już szykował się do przemówienia.
Zasiedli przy stole swojego domu i w tym momencie dyrektor rozpoczął powitanie nowych uczniów, (które przyjaciele znali już na pamięć) jak i tych co dłużej tu uczęszczają. Później przyszła pora na przydział pierwszorocznych i te sprawy. Niby jak co roku...
- Jak minęły ci wakacje Miona? - zapytał Harry pochłaniając kurczaka -
- W sumie jak zwykle... za szybko - odparła i cała trójka się zaśmiała. -
Po zakończonej kolacji wszyscy udali się do dormitoriów. Harry'emu przypomniało się, że zostawił coś w wielkiej sali. Szybko palnął im coś ze zaraz wróci i pobiegł czym prędzej do sali. Po drodze wpadł na pewną osobę, która wlepiła w niego zimny wzrok i syknęła:
- Uważaj jak chodzisz Potter - wiadomo w kogo wpadł Harry, pech chciał, że trafił na niejakiego Dracona Malfoy'a, króla Slytherinu.
- Co tak stoisz co? Nigdy mnie na oczy nie widziałeś ? - Harry zmieszany i osłupiały stał  i nie wiedział co ma powiedzieć. Ockną się dopiero po chwili  i rzucił
- Oczywiście Malfoy, że pamiętam twój arystokratyczny ryj i za nic go nie zapomnę, - po czym bez zastanowienia poszedł po to po co zostawił, a była to różdżka. Gdy wrócił okazało się , że Rudy razem z Hermioną jeszcze rozmawiali. Gdy Ron zauważył obecność Harry'ego, gapiąc się na jego twarz zapytał:
- coś ty taki czerwony się zrobił, co? - nie wiem, pewnie to ze złości, przez tego debila - pomyślałem
- To? Harry coś ty takiego tam robił na tej sali ze takiego buraka spaliłeś Hm?
- Jakiego kurwa buraka?! Odwalcie się o demnie i od mojej twarzy! - wrzasnął w sumie sam nie wiedząc czemu i udał się do dormitorium
*następnego dnia*

Harry obudził się jako pierwszy z całego dormitorium. Była 6 rano, ale brunetowi nie chciało się o dziwo spać. Wstał, wziął ubrania i poszedł się umyć.
- skoro jest tak wcześnie, to w sumie mogę się wykąpać - stwierdził i nalał wrzącej wody aż po brzegi wanny.Po dłuższej chwili stwierdził, że czas wychodzić. Wyszedł wysuszył się i akurat pod drzwiami łazienki zastał zaspanego Rona, który zapytał:
- Co ty tu robisz? - zaspany zadawał dziwne pytania, bo to chyba logiczne, że skoro był w łazience to się mył. - pomyśl - odparł Harry, zmierzwił włosy rudego i odszedł śmiejąc się. Gryfoni zebrali się pod salą, gdzie za parę minut miały się odbywać eliksiry z profesorem Snape'm, nazywanym przez uczniów Nietoperzem.
- Z kim mamy dzisiaj? - spytał Ron przyjaciół.
- Teraz mamy ze ślizgonami - odparł z niezadowoleniem Harry, ponieważ jak pewnie wiecie jednym z nich, był Draco Malfoy, wróg Harry'ego.
Brunet nerwowo czekał na lekcje. W końcu dotarli także Malfoy wraz ze swoją świtą i reszta ślizgonów. Chłopak nawet nie zwrócił uwagi na to, że pewna osoba z zaciekawieniem ukradkiem mu się przyglądała. Po chwili z klasy wyszedł Snape i zaprosił ich do środka.
- Dzisiaj macie za zadanie przygotować Veritaserum. Kto mi powie co to jest za eliksir?
W klasie nastała cisza, jedynie Hermiona siedziała z wysoko wyciągniętą ręką.
- Too kto mi powie? - zapytał Snape nie zwracając uwagi na szatynkę.
- Nikt nie raczy? - przewrócił oczami - W takim razie proszę, panna Granger. -
- To tak, jest to eliksir prawdy. Osoba, która go wypije powie każdy swój sekret, ogólnie powie prawdę... - Mionka jak na nią przystało, jeszcze chwilę mówiła o jego skutkach i takich tam. Dziewczyna siadła usatysfakcjonowana. Gdy uczniowie zaczęli rozchodzić się po klasie do swoich partnerów oraz po składniki, nauczyciel nagle ich zatrzymał.
- Nie. Dzisiaj dla odmiany ja dobieram pary. - Odparł i od razu usłyszał jęk niezadowolenia w klasie.
- To tak. Blaise idzie do Rona, Hermiona do Pansy, Neville do Nott'a ... - wymieniał tak jeszcze trochę, po chwili dotarł do Harry'ego.
- Pan Potter do Draco. - Harry przewrócił oczami i z niezadowoleniem poszedł do Malfoy'a, wiedział, że raczej łatwo nie pójdzie.-
-Em... hej. - powiedział Brunet do ślizgona, a ten o dziwo odpowiedział w miarę normalnie jak na niego.
- Cześć Potter. To ty idź po składniki, ja wszystko przygotuję. - Harry'ego zatkało. Jeszcze wczoraj na korytarzu syczał na niego za to jak chodzi, a dzisiaj zamiast się nad nim unosić czy cokolwiek, normalnie się z nim przywitał i zabrał się do pracy. Po chwili wrócił ze składnikami i w ciszy zaczęli przygotowywać to co mieli, aż do pewnego momentu...
- Ej co ty robisz! Patrz jak kroisz - prychną Malfoy i wyrwał mu nożyk z ręki, na co Harry odpowiedział, że wie co robi i wyrwał mu to co w tej chwili należało do niego. W tem Snape podszedł do nich i powiedział :
- Minus 10 punktów dla gryffindoru, za przeszkadzanie na lekcji. - Harry wolał nie komentować, ale chętnie by to zrobił, bo zachowanie ślizgona wyprowadziło go z równowagi. Na szczęście  reszta lekcji szybko zleciała.
- Co teraz mamy?
- Teraz zielarstwo z krukonami - odparła Hermiona i ruszyli na lekcje. I tak zleciała im reszta dnia, aż do obiadu. Wszyscy pochłonięci rozmowami, udali się do wielkiej sali.

* Harry *

-  To idziesz do Hogsmeade w sobotę? Bo podobno organizują wycieczkę.
- Nie wiem Hermi, chciałbym ale bez zgody nie pojadę, a McGonagall raczej mi jej nie da tak o. Niby wie co i jak ale jednak na pierwszą wycieczkę to zawsze każą mieć.
- No nic, pojedziesz następnym razem - Akurat weszliśmy do sali. - Zjadłem najszybciej z całej trójki i poszedłem do swojego dormitorium. Rozmyślałem co będę robił gdy reszta pojedzie do Hogsmeade. Przykro mi było z tego powodu, ale nic nie mogłem zrobić. Po chwili dołączyli do mnie przyjaciele i zaproponowali wypad na błonia. Gdy szliśmy, jak gdyby nigdy nic podszedł do nas Malfoy
- No no no... a gdzie to się wybierasz Potter?
- Nie wiem od kiedy cię to obchodzi gdzie ja się wybieram Malfoy. Czego chcesz?
-Możemy pogadać? - Szczerze, zatkało mnie, pewnie głównie przez jego ton, którym to wypowiedział, bo nie wskazywał na to, że ma w planach mi dołożyć Merlin wie za co, bo raczej nigdy nie gadałem z nim tak o.
-Na osobności - Dodał to już nieco ostrzej. Hermionie i Ronowi kazałem iść i czekać na błoniach, a ja sam na sam zostałem i słuchałem co ma mi do powiedzenia szanowny Pan Malfoy.
-No to?
- Słuchaj Potter, zastanawiam się od pewnego czasu czy chciałbyś... no wiesz.. - powiedział trochę zmieszany. Czyżby mój odwieczny wróg...
- Chodzi mi o to... czy chciałbyś zacząć od początku? Myślałem ostatnio, że w sumie nie ma co dalej tego ciągnąć.. c-co o tym myślisz? - w jego oczach zabłysło coś na kształt nadziei. Serio mnie zatkało. -
- Wiesz... to będzie dziwnie wyglądać jak nagle bez żadnego powodu zaczniemy normalnie ze sobą gadać. - powiedziałem, ale widząc że zaczyna się trochę mieszać odpowiedziałem:
- W sumie spoko, alee nie jesteśmy jakimiś przyjaciółmi i nie mówimy narazie wszystkim. Niech się domyślą jak już. Po prostu zawiesiliśmy przysłowiową broń, okej? Bo to tak trochę dziwnie by wyglądało, że dwoje największych wrogów nagle bez powodu zaczyna się zachowywać jak przyjaciele, czy coś.
- Okej okej, a jeszcze jedno, to od teraz po imieniu? - spytał jeszcze, co mnie dość zaskoczyło, ale czemu by nie. Mi to nie przeszkadzało. -
- Spoko. To ja lecę bo będą się martwić. Cześć Draco - dziwnie mi było. Powiedziałem do niego po imieniu.
- To cześć Harry.

*Draco*

Kurde, dziwnie się poczułem.. ale to było takie, przyjemne. Pogodziłem się z Potterem, znaczy Harry'm. I teraz co? - stwierdziłem fakty i na mojej twarzy zagościł, - sam nie wiem czemu - lekki rumieniec.

*Harry*

Czym prędzej pobiegłem do przyjaciół, dalej nie więżąc w to co się właśnie stało. Pogodziłem się z Malfoy'em. - Dobra Harry, już wystarczy. - pomyślałem. Po chwili zdyszany dobiegłem do Hermiony i Rudego.
- Matko Harry wszystko okej? - Mionka zapytała, bo po pierwsze gdy dobiegłem byłem cały zdyszany, a po drugie chwile mnie nie było. -
- Spokojnie, nie widzisz że biegłem? - sapnąłem.
- I co on od ciebie chciał? - Spytał Ron. Stwierdziłem, że chwilę poczekam zanim się dowiedzą, bo nigdy nic nie wiadomo, w końcu to ślizgon.
- Zwykła zaczepka, nudziło mu się i musiał coś od siebie powiedzieć. - powiedziałem tak, aby nie wzbudzać ich ciekawości, ani nic z tych rzeczy. -
- Okej. - odpowiedzieli  mi równo, ale na twarzy Rona zauważyłem lekki grymas. Nie wiem czemu. W końcu zaczęliśmy gadać tu o Quiddichu, trochę o lekcjach i tych takich.


~ 1461 słowa ~

Hejka! mam nadzieję, że ten rozdział jest okej, bo sama jak go czytam to trochę sztywny się wydaje, ale pewnie temu że dość dawno go pisałam. Reszta jest co raz to lepsza moim zdaniem XD nie zatrzymuję więcej i liczę, że dobrniesz do końca!

I wanna be yours ~ DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz