Witam, przepraszam za opóźnienie.Następna będzie Luna
Była późna noc po święcie duchów.Na zegarze wybiła właśnie godzina jedenasta, nie chciało ci się spać dlatego stwierdziłaś, że
pomaszerujesz sobie po korytarzach zamku który był ogromny i łatwo można się w nim zgubić.Gdy tak sobie szłaś, poczułaś, że
na kogoś wpadłaś i ten ktoś był bardzo wysoki.- Przepraszam, właśnie kierowałam się do pokoju wspólnego.- odpowiedziałaś.
- (T.I)? Nie spodziewałem się tego po tobie, że będziesz kłamać.
- A, to ty. - zauważyłaś, że nad tobą stoi puchon który od dawna ci się podobał.
- Co ty robisz tu o takiej porze?
- O nie...
- Co?
- Kotka Filcha
- To mamy przerąbane
- W nogi.
Wzięliście nogi za pas i zakluczyliście się w jakiejś ciemnej klasie, po dłuższym pobycie tu zorientowałaś się, że była to klasa od
transmutacji.Przez chwilę siedzieliście cicho dopóki kotka nie odeszła, gdy miałczenie umilkło odetchnęłaś z ulgą.- I co mamy tutaj tak siedzieć?
- Jakoś nie chce mi się wracać, do jadalni jest daleko dość.
- Ale, zaraz północ
W twojej głowie rozpoczęła się właśnie wojna czy powiedzieć mu o tym, ale bałaś sie, że cię wyśmieje, bo na co dzień kręciło się
przy nim pełno dziewczyn, ale stwierdziłaś, że się przełamiesz.- Ced?
- Słucham?
- B-bo jest taka sprawa...- czułaś jak stres zżera cię od środka, a nogi ci się zaczynają uginać.
- Mów, spokojnie.- N-nie w-wiem dlaczego, ale no..T-ty mi się tak j-jakby p-podobasz...- tak, w końcu udało ci się to z siebie wyrzucić, teraz czekałaś na reakcję i odpowiedź chłopaka.Na początku wyostrzył mu się wzrok, ale zaczął w końcu mówić.
- Ooo.... - podrabał się nerwowo po karku. - B-bo ty mi też....
- Na prawdę? - uniosłaś zaskoczona brwi.
- Tak...Chciałem ci to powiedzieć przy innej okazji na przyklad miałem zamiar to zrobić na balu bożonarodzeniowym, ale widzę, że..
-To w takim razie co chcesz z tym zrobić?
Nic już nie zdążyłaś powiedzieć, bo chłopak podszedł do ciebie i złączył wasze usta w czułym pocałunku, ale nie skończyło się tylko
na tym.Czułaś jak twoje plecy powoli oparły się o ścianę, a swoje dłonie położył na twoich biodrach trochę mocniej je zaciskając
W tej właśnie chwili byłaś w siódmym niebie, ale z przemyśleń wyrwało cię jak poczułaś usta Cedrika na swojej szyi z twoich ust
wydobył się cichy jęk nad którym nie mogłaś zapanować.Położyłaś swoje dłonie na jego plecach chcąc ściągnąć mu sweterek, jednak bałaś się
jak on zareaguje czy cię nie wyśmieje, ale zdobyłaś się na odwagę.Najwyżej cię wyśmieje.Po jakimś czasie wasze mundurki znalazły się
gdzieś w koncie klasy, a ty leżałaś na biurku McGonagall, zaś nad Tobą wisiał Diggory. - Biedna Minerwa, będzie musiała tu pracować. - powiedziałaś w duchu, ale twoją myśl
przerwał twój kolejny jęk, poniewważ Ced właśnie złapał cię za udo, a po chwili poczułaś na nim jego przyjaciela jak się ocierał.Koniec końców, wszedł w Ciebie, łapiąc Cię za biodra
A, ty z kolei ruszałaś się tak, aby sprawić Wam obojgu przyjemność...- To fajna ta pierwsza randka. - uśmiechnęłaś się, leżąc na jednej z ławek.
- Wyjątkowa w każdym razie, inne mogą ci zazdrościć. - musnął delikatnie Twoje usta.