MothPaw/one-shot

58 4 0
                                    

Długie, lśniące od rosy gałęzie wierzby, muskały Ćmią Łapę w nos. Złocista uczennica siedziała na niskim wzgórzu, obrośniętym miękką, wilgotną trawą i mchem. Wzrok miała wbity w wschodzące słońce, które dodatkowo barwiki jej umaszczenie, czyniąc je jeszcze piękniejszym. Mała kotka, wiele razy widziała pełne zazdrości spojrzenia innych kocic, oraz żal kocurów, którzy chcieliby ja za partnerkę, gdyby tylko nie była medyczkom.

I gdyby tylko nie kochała kogoś innego.

Wstała powoli, myśląc o tej osobie. Nie powinna jej kochać - wiedziała o tym doskonale, i bardzo bolało ją, że mimo to się w niej podkochuje. A co gorsza, chyba bez wzajemności.

Ruszyła powoli do obozu klanu rzeki. Lubiła ten klan, naprawdę. W przeciwięstwie do brata, który tęsknił za ich matka, i miał jej za złe, że odeszła, Ćmia Łapa nie odczuwała czegoś takiego. Wiedziała, że Sasza nie była by szczęśliwa w klanie, a nie po za tym, to że ich opuściła, pozwoliło im być samodzielnymi, brać odpowiedzialność za swoje czyny i żyć tak, jak chcieli.

Właśnie dlatego nie podobało jej się, jak jej brat ja kontroluje. Jasne, chciała być medykiem, ale nie za cenę oszukania swych pobratymców, z czym Jastrzębia Łapa nie miał najmniejszych problemów! Zrobił to tak po prostu i Ćmią Łapę odrobinę to martwiło. Czy takie oszustwo czyni z niej i jej barta nielojalnych? Czy czynią z nich zdrajców?

Czy to, że nie wierzy w klan gwiazd czyni ją zdrajczynią?

Pamiętała sylwetki tamtych kotów. Były miłe, opowiadały jej wiele rzeczy, w pewnym momęcke była nawet gotów uwierzyć, ale...

Ale nie zrobiła tego

A w jej umyśle pozostawało to dokujące pytanie:

Czy zdradziła, i jest jak jej ojciec? Czy do niczego się nie nadaje i czy nie powinna odejść, skoro to robi?

Te myśli nie podobały się jej ani trochę. Klan rzeki był teraz jej jedyną rodziną, co tym bardziej determinowało ją, by nie zdradzić tego sekretu. To nie wyjdzie na światło dzienne - postanowiła w myślach - zostanie tylko w zakamarkach mojego umysłu, a jeśli nie będę się na tym skupiać, to może zapomni...

Ale prawda była taka, że nie umiała by zapomnieć czegoś, co tam bardzo drażniło jej sumienie.

Obóz klanu takie tętnił życiem. Na widok swego domu, zapomniała na chwilę o problemach i rozmyślaniach. W blasku zachodzącego słońca wszyscy jej pobratymcy wyglądali niesamowicie, podobnie jak całe to miejsce w ogóle...

Nie. Za nic nie mogła go opuścić - to był jej dom.

Warrior CatsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz