Rozdział 1

7.4K 200 13
                                    

Wyłączyłam odkurzacz i przetarłam dłonią krople potu z czoła. To był ostatni pokój z wielu, który wyglądał, jakby przebiegło przez niego stado rozkapryszonych dzieciaków. Założyłam lateksowe rękawiczki i z rezerwą ściągnęłam mokrą kołdrę z łóżka. Zaklęłam, znajdując pod nią prezerwatywę, której zbiorniczek wypełniało nasienie o żółtawym zabarwieniu.

– Cholernie zły znak na koniec zmiany. – Z niesmakiem przetransportowałam gumkę do kosza.

Nie żebym była świętoszką, która nie miała pojęcia, do czego to służyło. Wiedziałam, lecz sam widok wywołał we mnie obrzydzenie, a żołądek wywrócił się na lewą stronę. Godzinę – tyle dokładnie zajęło mi uporanie się z panującym tutaj bałaganem. Znacznie dłużej niż zwykle, ale i tak cieszyłam się, że nie musiałam zostawać po pracy. Popchnęłam ciężki wózek w kierunku windy i wjechałam do środka. Wcisnęłam przycisk oznaczający parter. Wzięłam głęboki oddech i z ulgą wypuściłam powietrze przez nos. Drzwi się zamknęły, niespodziewanie rozległ się sygnał, a one z powrotem się otworzyły. Moją uwagę od razu przykuł szyty na miarę czarny garnitur. Uniosłam wzrok, żeby dowiedzieć się, kto zamierzał mi towarzyszyć w tej krótkiej przeprawie na parter, i zatrzymałam go na wysokości twarzy. Matteo De Luca. Mój szef. Miejsce, w którym pracowałam, należało do niego.

– Dzień dobry. – Pierwsza otworzyłam usta.

– Dzień dobry – odpowiedział ze spojrzeniem wbitym w ekran telefonu.

Stanął obok mnie, a moje nozdrza wypełnił zapach korzennych nut zawartych w męskich perfumach. Choć widywałam go kilka razy w tygodniu, nigdy wcześniej nie było mi dane być aż tak blisko niego. Trwałam w bezruchu i tylko kątem oka zerkałam w jego stronę. Silnie zarysowana linia żuchwy, długie rzęsy otaczające ciemne jak węgiel oczy, wydatne usta. Był nie tylko jednym z najbardziej pożądanych mężczyzn w Nowym Jorku, ale i młodym milionerem o typowo południowej włoskiej urodzie. Grzeszył nie tylko nią, ale i charakterem. Kobiety szalały przy nim i za nim, a on z łatwością to wykorzystywał. Miał talent do tego, żeby zagrać na ich uczuciach, porzucić, a potem szukać dalej. Ten jeden fakt dawał mi do zrozumienia, jak wielka była pomiędzy nami przepaść. Szukałam raczej stabilnego frontu, a on nie dawał takiej gwarancji żadnej kobiecie, z którą się spotykał.

– Wysiada pani? – zapytał nagle, intensywnie mierząc mnie wzrokiem.

Zamieniłam się w słup soli i powoli zaczęłam śledzić ruch jego palca, którym wskazał drzwi. Dopiero teraz zorientowałam się, że były otwarte, bo winda zatrzymała się na jednym z pięter, lecz za nimi nie było nikogo, kto mógłby do nas dołączyć.

– Nie, nie. Wysiadam na parterze – wyjaśniłam.

Skinął jedynie porozumiewawczo głową, po czym wcisnął przycisk zamykania i dodał:

– Wygląda na to, że ktoś zrobił sobie wycieczkę schodami. – Obrzucił mnie tylko krótkim spojrzeniem i ponownie skupił się na skrolowaniu obrazów na ekranie.

Odwróciłam głowę i policzyłam do trzech, aż w końcu wypuściłam z płuc całe zgromadzone powietrze. Łypnęłam przelotnie w stronę panelu, żeby dowiedzieć się, na którym piętrze się znajdowaliśmy, ale odniosłam wrażenie, że czas, jakby na złość, zwolnił. Cholera, dlaczego ten facet nie stanął na wolnej powierzchni z tyłu, tylko wybrał niewielką odległość obok mnie? Przytrzymałam się uchwytu wózka i szybko odkryłam, że nagle zaczęły pocić mi się dłonie. Tylko dlaczego aż tak się denerwowałam? Nie powiedział niczego złego, a ja nie miałam nawet podstaw ku temu, żeby czuć się nieswojo w jego towarzystwie. Mój ciekawski wzrok znowu spoczął na mężczyźnie. Jasne, nie należał do grona, z którym się do tej pory spotykałam. Ba, on był jego totalnym przeciwieństwem. Samiec alfa, który obierał wąskie ścieżki albo szedł na skróty, żeby kogoś zdobyć. Ja natomiast od zawsze przywiązywałam wagę do szczegółów. Byłam niepoprawną romantyczką, ale to nie oznaczało, że trzymałam się sztywnych zasad, a seks istniał dla mnie tylko po ślubie. Lubiłam go, lecz moje randki zwykle kończyły się fiaskiem. Mimo wszystko to w żaden sposób mnie nie zniechęcało, co więcej, udało mi się usidlić kolejnego mężczyznę, którego poznałam na jednej z aplikacji randkowych. Po kilku niezobowiązujących rozmowach w końcu umówiliśmy się na spotkanie, które zaplanowaliśmy na dzisiejszy wieczór. Nie miałam nawet pojęcia, jak wyglądał, ale w głębi duszy liczyłam na to, że nie zaskoczy mnie niekompletnym uzębieniem, pryszczami na czole czy też włosami wyrastającymi z nosa. Na samą myśl o tym gwałtownie się wzdrygnęłam.

Pokojówka (W SPRZEDAŻY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz