Prolog...

610 9 0
                                    

Ja serio jestem bardzo wyrozumiała i spokojna, ale żeby budzić człowieka po ostrym piciu i wróceniu po 3:00 w nocy do domu, to to jest szczyt niedojebania mózgowego, ojjj współczuję tej osobie już na starcie.
- Jezu już idę.- Wymamrtotałam pod nosem, w pół przytomna podnosząc się z kanapy i idąc do drzwi wejściowych do których ktoś pukał albo dzwonił dzwonkiem i tak na zmianę.
-Widzę słońce że ostro balowałaś.- Odezwał się mój kuzyn za co obdarzyłam go morderczym wzrokiem po czym wpuściłam go do środka, a sama poszłam na swoje wcześniejsze miejsce czyli moją ukochaną kanapę, i próbowałam zasnąć na nowo ale oczywiście mój kochany kuzyn nie potrafi się cicho zachowywać.
-Szczęsny zajebie ci zaraz kopa jak się nie uciszysz w tej cholernej kuchni !-Krzyknęłam do bruneta.
-Słońce ja nie chcę się wtrącać w twoje życie, ale boli mnie to kiedy widzę że się staczasz, serio Wiktoria ja wiem rozumiem że jest ci cholernie ciężko po śmierci rodziców, mi samemu też nie jest łatwo się z tym pogodzić, ale na Boga nie można ciągle żyć przeszłością tylko trzeba ruszyć zad i iść do przodu.-Powiedział idąc z kuchni do salonu i usiadł na przeciw mnie i bacznie mnie obserwował. Niechętnie przyznaję mu to, ale ma rację. Cza się chyba wziąć za siebie bo gdy dowiedziałam się że moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym jadąc na mój najważniejszy mecz załamałam się w cholerę, do tego stopnia że zaczęłam pić na okrągło, porzuciłam granie w klubie, zamknęłam się w sobie i z nikim nie utrzymywałam kontaktu nie licząc Wojtka, który jest dla mnie jak starszy brat.
-Ehh masz pieprzoną rację, ale zmieniając temat to po co przyjechałeś?- Zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Razem z Mariną postanowiliśmy że zabieramy cię ze sobą do Turynu, ja za tydzień zaczynam tam grać i nie zostawię cię tu samej a tam będziesz z nami mieszkać i będę spokojniejszy kiedy będę miał cię na oku.- Odpowiedział uśmiechając się do mnie co lekko odwzajemniłam.
-Hola hola, po pierwsze nie mogę z wami jechać bo nie chcę siedzieć wam na głowach a po drugie tu jest mój dom.- Westchnęłam.
-Wiktoria, nie masz innego wyjścia. Bez Ciebie nie jadę i koniec kropka.- Odpowiedział.
-Jezu nie dasz za wygraną prawda?- Zapytałam na co brunet skinął głową na "tak" przez co wywróciłam oczami.
-Dobra niech ci będzie, powiedz chociaż kiedy wylatujemy?- Zapytałam kładąc się z powrotem i przymykając oczy.
-Dziś po południu, a dokładnie to o 15:00.- Odpowiedział na co automatycznie się podniosłam i popatrzyłam na niego lekko przestraszona, przecież to za 5 godzin, jak ja nienawidzę dowiadywać się wszystkiego na ostatnią godzinę.
-Szczęsny zabiję cię.-Jęknęłam po czym szybko wstałam z kanapy i pobiegłam na górę się spakować, za nim weszłam do garderoby usłyszałam krzyk Wojtka z dołu.
-Weź to co najpotrzebniejsze!.
Po wejściu do garderoby wyciągnęłam największą walizkę i na prędkości się spakowałam, tak jak powiedział to co najpotrzebniejsze czyli, prawie wszystko. Po 30 minutach byłam spakowana, na szybkości również się ogarnęłam i zeszłam z walizka i torebką na dół gdzie czekał Wojtek.
-Reszta do Ciebie dojedzie pojutrze, i powiem ci że chyba będziesz musiała sprzedać ten dom.- Powiedział na co zmarszczyłam czoło ale przytaknęłam mu cichym "mhm" . Po tej wymianie zdań wyszliśmy z mojego domu który zamknęłam na klucz i poszliśmy do auta Wojtka, bramkarz wziął walizkę do bagażnika po czym zajęliśmy miejsca z przodu i ruszyliśmy pod jego dom.
-Wiesz co? Dziękuję ci za to że mnie stąd zabierasz, myślę że taka zmiana mi się przyda, ogarnę się i może wrócę do grania a jak nie to znajdę inną pracę cokolwiek, masz rację trzeba iść do przodu.-Powiedziałam do kuzyna który się uśmiechnął na moje słowa.
-Dla mojej małej kuzynki wszystko, jesteśmy rodziną to normlane, a po za tym obiecałem to kiedyś twojemu ojcu że się tobą zaopiekuję, a co do grania to możesz przecież w Juve grać z tego co wiem poszukują kilku piłkarek, a ty jesteś najlepszym napastnikiem jakiego znam.-odpowieział szturchając mnie łokciem na co wywróciłam oczami, i gdyby nie fakt że prowadzi oddałbym mu ale chcę jeszcze żyć.
Po 30 minutach jazdy dojechaliśmy do domu Szczęsnych, wysiedliśmy z auta i poszliśmy w stronę jego drzwi które otworzył i mnie w nich przepuścił.
-Cześć Szczęsna!- Krzyknęłam w korytarzu a z kuchni wychyliła się Marina po czym podeszła do mnie i mocno przytuliła.
-Hej kochana, chodź do kuchni zjesz z nami śniadanie bo znając ciebie jeszcze go nie jadłaś.-Odpowiedziała kiedy się ode mnie odkleiła i poszłam za nią. W trakcie jedzenia rozmawialiśmy na różne tematy, po zjedzonym śniadaniu pomogłam Marinie posprzątać i przenieśliśmy się wszyscy do salonu gdzie zaczęliśmy oglądać TV, w między czasie dowiedziałam się nawet że Wojtek wybiera się na zgrupowanie do Polski a co za tym idzie, zabiera mnie ze sobą bo Marina jedzie do swojej rodziny na ten czas.
Przed 15:00 wybraliśmy się na lotnisko, kiedy siedzieliśmy już na swoich miejscach w samolocie ja odleciałam w krainę snu, po 4,5 godziny podróży byliśmy w Turynie skąd odebrał nas jakiś chłopak, nawet nie słuchałam jak się przedstawił bo byłam tak zaspana jeszcze że ledwo kontaktowałam, z lotniska do nowego domu Wojtka i Mariny było tylko 15 minut drogi, kiedy byliśmy na miejscu wzięłam swój bagaż i weszłam do środka za Szczęsnymi, Wojtek pokazał mi gdzie mam pokój po czym wyszedł a ja się rzuciłam na łóżko i znowu odleciałam w swoją krainę snu.

Chłopak Z Boiska - Paulo DybalaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz