𝔼𝕜𝕤𝕡𝕣𝕖𝕤 ℍ𝕠𝕘𝕨𝕒𝕣𝕥

206 12 0
                                        

Więc musiałam dalej sobie sama radzić.
Wzięłam taki jakby wózek, na którym położyłam walizkę i parę rzeczy no i oczywiście postawiłam klatkę, w której siedziała sowa. Jeszcze nie zdążyłam jej nazwać.
Zaczęłam szukać właściwego peronu.
Ale nazwa była dziwna, taka nietypowa peron 9 i 3/4? Pomyślałam.

Szłam wzdłuż torów, znaczy oczywiście obok nich. Trochę rozmyślałam.

- Ałć!. Co jest? Uważaj - powiedziałam nagle, bo jakiś chłopak wjechał we mnie swoim wózkiem.

-Oo Alice! Miło Cię widzieć i wybacz nie zauważyłem Ciebie- powiedział brunet.

- aaa no tak Harry zgadza się? Ten co w sklepie był. Z tą śliczną białą sową - odpowiedziałam chłopakowi.

- Tak, to ja... Widzę, że nie tylko ja nie mam pojęcia gdzie iść.. Ej, słyszysz ktoś powiedział...MUGOLE!- usłyszał Harry

-MUGOLE!!! - wtrąciłam jeszcze raz.

I nasz wzrok skierowaliśmy w stronę Rudej rodzinki, że tak powiem.
Zaczęliśmy iść w ich stronę.

- Naprzód Fred i George, raz dwa już!- powiedziała chyba mama tych dzieci.

-Ej, Harry weź zagadaj No dawaj- szepnęłam Harremu do ucha.

Harry spojrzał się dość niepewnie na mnie i poszedł w stronę Pani.

- Przepraszam, niech Pani wybaczy ale czy wie Pani jak dosta... - Nie skończył mówić, gdyż już ruda Pani zaczęła mówić:

- Jak dostać się na ten peron, nie bój się Ron też pierwszy raz do Hogwartu. Jeśli się boisz to po prostu wbiegnij tam ze swoją koleżanką- i w tym momencie wzrok został skierowany na mnie, gdy skończyła mówić.

Podeszłam bliżej do Harrego. Za nami stał chyba kolejny syn rudej Pani.
Włosy miał rude i miał piegi, a ubrany był chyba w jakiś sweter.

Nastąpiła wymiana spojrzeń między mną a Harrym, mówiąca "Ty pierwsza, bądź no dawaj biegnij".
Ruszyliśmy z wózkami w tej samej chwili. Powoli się zaczęliśmy rozpędzać co było totalnie absurdalne i wjechaliśmy w murowaną ściankę.

Nagle znaleźliśmy się na Peronie 9 i 3/4, gdzie już wszystko wyglądało inaczej.

Razem z Harrym podeszliśmy do pociągu, jakiś Pan załadował nasze walizki do środka.
Wsiedliśmy.

Znaleźliśmy pusty przedział, w którym już były nasze rzeczy.

- WOW, naprawdę niesamowite- rzekł Harry.

Przytaknęłam kiwając głową.
Za szybą byli dorośli z małymi, ale to małymi dziećmi, którzy machali, żegnając się.

- Jesteś sam, czy w tłumie jest ktoś od ciebie - spytałam.

- SAM. Moim rodzice nie żyją. Ten kto ich zabij zostawił mi tylko tą bliznę- rzekł Harry odsłaniając czoło.

- Tak jak i moim - powiedziałam mu.

- O, naprawdę? Przykro mi. Zabrał mnie ze sobą Hagrid, naprawdę go polubiłem- dodał.

- A mnie Paul, nie dokońca wiem kim jest, ale cieszę się, że go poznałam- odpowiedziałam, kierując głowę w stronę szyby.

Usłyszeliśmy gwizdy z peronu.
Po chwili pociąg ruszył.
Między przedziałami, długim korytarzem chodzili jeszcze ludzie.

Nagle ktoś złapał za uchwyt i otworzył nasze drzwi od przedziału.

- Taki tłok, że masakra.. Czy u was jest jeszcze wolne miejse? - spytał chłopak, którego widzieliśmy chwilę przed dostaniem się na peron.

- Jasne, siadaj!- powiedział Harry podsuwając się bliżej szyby.

Więc chłopak usiadł obok Harrego. Wstawił swoje walizki do góry i spytał:
- Jestem Ron, Ron Weasley, a wy?

Harry z uśmiechem powiedział:
- Ja Harry, Harry Potter.

- Coś ty na... Na prawdę? I czy ty na serio masz ten no wiesz ten ZNAK?- spytał Rudy.

Harry odsłaniając włosy pokazał widniejącą tam bliznę. Ron przez chwilę patrzył z zachwytem.
Po chwili spojrzał i na mnie, pytając:

- A ty? Jak się nazywasz?

Z lekkim zmęczeniem odpowiedziałam:
- Alice Blackmoon.

-O to fajnie - odpowiedział Rudy.

Oparłam się o szybę i po chwili przysnęło mi się.

Po 45 minutach

Nie wiem ile czasu minęło, ale słyszałam radośne głosy.
Lekko przekręciłam głowę w ich stronę zerkając co robią.
Jedli słodycze, które nie mam pojęcia skąd się wzieły.

-O wstałaś! -Krzyknął Harry.

- No taa. Jak widać- odpowiedziałam, rozbudzając się.

Zaproponowali mi coś z tych słodyczy. Więc się skusiłam.
W tym czasie Harry spróbował wielu rzeczy m.in Czekoladowe jakieś Żaby, Karty Czarodziejów i chyba fasolki każdego smaku, chociaż po chwili wyjął jedną z ust.
Ron się na tym znał i opowiadał nam trochę o sobie i tych słodyczach.

Po chwili rudy zaczął bawić się, że zna zaklęcia.
Mówił, że brat go czegoś nauczył, ale te jego sztuczki nie wychodziły.
Więc z Harrym zaczęliśmy się śmiać nieco z Rona, bo wymyślał już tak różne słowa, że były bardzo nierealne.

Nagle drzwi od przedziału otworzyła dziewczyna.
Miała brązowe oczy i kręcone brązowe lub ciemno blod włosy.
Ubrana była w czarny strój.

Spytała czy nie widzieliśmy czyjejś żaby czy tam Ropuchy. Nie pamiętam komu się zagubiła.

Spytała co czarujemy, ale Ron się nie wykazał. Usiadła obok mnie i wypowiedziała dziwne słowa, kierując różdżkę w stronę okularów Harrego:

- Oculus Reparo!

[Zaklęcie naprawiające okulary]

Wtem okulary Harrego wyglądały jak nowe. Bo wcześniej miał je delikatnie porysowane i trochę brudne.

Ron z zachwytu rzekł:
- WOW. Nieźle.

- Jestem Hermiona Granger. Niedługo wysiadamy więc lepiej załóżcie czarne szaty. - powiedziała dziewczyna i poszła.

Zerkneliśmy na siebie po czym narzuciliśmy te szaty, które znaleźliśmy w swoich walizkach.

Po 5 minutach

Pociąg się zatrzymał. Wszyscy z innych przedziałów zaczęli powoli wychodzić z pociągu.

Także i my po kilku minutach wygrzebaliśmy się z wagonu.

Był wielki tłok i duży hałas. Nikt nie wiedział gdzie ma iść. W tym całym pogubieniu straciłam z pola widzenia Harrego i Rona, czyli jedyne osoby jakie znałam.

Lecz nagle tłum ustał, bo duży, wysoki i brodaty mężczyzna donośnym głosem oznajmił:



✨Jeśli się spodobało miło mi będzie jak zostawicie gwiazdkę ✨


ᴄᴏ́ʀᴋᴀ ɢᴇʟʟᴇʀᴛᴀ ɢʀɪɴᴅᴇʟᴡᴀʟᴅᴀOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz