Wszystko jakby stanęło w miejscu na dobrą chwilę. Nawet gigantyczny biedronko-mech sterowany przez Kima Wakako zatrzymał się po nieświadomym nadepnięciu na kilku napastników z klanu alternatywek. Drugą nogą zmiażdżył pozostałości zdewastowanego kebaba i kilka androidów. Z jego perspektywy wszyscy musieli przypominać mrówki.
- Nie myślałem, że spotkamy się ponownie tak wcześnie - fizyk stanął pośrodku placu i przerwał ciszę.
- Ja również - przyznał Pies. - Ale niestety nie ma drugiego fizyka o takich mocach na tych pustkowiach. Przydałbyś się nam, bardzo. Mam potężnego znajomego i wszyscy razem możemy przyczynić się do zbudowania nowej, lepszej cywilizacji.
- A osobowość i chęci już nie mają znaczenia, co? - mruknął. - Ostatnio często słyszę takie rzeczy - powiedział głośniej i podszedł parę kroków bliżej.
Jaszczur obserwował tą scenę siedząc na wieży swojego czołgu, który stał między nimi. Otworzył jakąś butelkę, którą wyciągnął przed chwilą z plecaka i pociągnął spory łyk jej niezidentyfikowanej zielonawej zawartości.
Wszyscy z Klanu Alternatywek stali zamarli, znów patrząc przed siebie pustym, pozbawionym emocji wzrokiem. Zostali pozostawieni bez rozkazów.
- Najpierw powiedz mi, co zrobiłeś tym ludziom? Czy to mieszkańcy Zadupia Mniejszego, których nie udało mi się uratować? Jakiej technologii użyliście żeby zrobić z nich coś takiego? Puste skorupy, niczym te wasze androidy...
- Za dużo gadasz. Nie takiego Macieja z Podlasia zapamiętałem! Nie o takim słyszałem opowieści! - rzekł Brajan Pies, uśmiechając się złośliwie.
- Za to ty się niespecjalnie zmieniłeś. W końcu czujesz się bezpiecznie, mając taką obstawę - odpowiedział powoli Maciej.
- Nie chce mi się z tobą męczyć - odparł. - Odpuśćcie temu zadupiu... Przyprowadźcie mi fizyka, reszta jest nieważna! Róbcie z nimi co chcecie! - machnął ręką, krzyknął i odwrócił się. Odszedł szybkim krokiem, zabrawszy ze sobą jednego z androidów.
- O nie, tak być nie będzie - fizyk znów wyciągnął swoją sprawdzoną kartę wzorów. Natalia stanęła obok i nieco niepewnie podniosła katanę Satoru Kutaishiego. Z tyłu usłyszeli kroki i po ich obu stronach stanęli bracia Pierdolec trzymający w rękach wzięte zupełnie znikąd wielkie karabiny.
- Zajebiście epicka scena... tylko niech mi nie porysują czołgu - odezwał się Jaszczur poddenerwowanym głosem i wrócił do wieży, zatrzaskując za sobą właz.
Biedronko-mech w końcu ruszył, ale rozległ się kolejny szum nadlatującej rakiety i ogromny wybuch zatrząsł mechanicznym kolosem. Zachwiał się tylko nieznacznie.
- Dam sobie radę, to dla mnie nic! - uspokoił ich wzmocnionym głosem.
Fizyk wyczytał podstawowy wzór na siłę, przyjmując przybliżoną masę kilku typów szarżujących prosto na nich z pałkami i po ułamku sekundy zostali odrzuceni z impetem na kilkanaście metrów. Słychać było gruchot kości. Nie mógł marnować więcej czasu.
- Muszę dorwać Brajana Psa! - krzyknął do biedronko-mecha. - Możesz mnie osłaniać?
- Spróbuję!
- Idę z tobą, też mam z nim rachunki do wyrównania - powiedziała stanowczo Natalia.
Fizyk się zawahał.
- Okej - odrzekł w końcu. - Ale będziemy musieli pojechać czołgiem, jaszczurem_stel. Sami się nie przebijemy. Zostańcie tu i pomóżcie biedronko-mechowi - dodał, patrząc na braci Pierdolec. Równocześnie kiwnęli głowami.
- Z raną już wszystko dobrze?
- W pytę - Mieczysław dumnie poklepał się w pierś.
Maciej się uśmiechnął i pobiegł w stronę czołgu Jaszczura. Natalia biegła obok niego, wśród latających wokół pocisków, chlastając kataną Satoru Kutaishiego każdego, kto stanął im na drodze. Oboje z lekką trudnością wspięli się na obracającą się co jakiś czas wieżę z działem znów prowadzącym ostrzał. Dziewczyna otworzyła pordzewiały właz i jedno po drugim wślizgnęli się do środka, lądując prosto na głowie Jaszczura.
- Kurła! Co wy odpierdalacie? - zapytał z pretensją w głosie. Z donośnym hukiem upuścił pocisk, który najwyraźniej miał zaraz zaraz załadować.
- Musimy gonić Psa! Jedź aleją naprzeciwko biedronki! Byle szybko, bo zaraz wszyscy się na nas rzucą...
- Co za dzień, co za kurwa dzień... - mruknął nerwowo, ale wcisnął pocisk do automatu ładowniczego i przemieścił się na fotel kierowcy.
- Ja pójdę do działa - rzekła Natalia. - Cicho - dodała, patrząc na już otwierającego usta Jaszczura.
- Dlaczego ten czołg nazywa się "jaszczur_stel", a nie "jaszczur_steel"? - zapytał fizyk po chwili względnej ciszy przerwanej hukiem wystrzału.
- KURWA, dobra chwila na takie pytanie! - wybuchł. - Bo w World of Tanks nick jaszczur_steel był już zajęty - mruknął, jakby dotknięty tym do żywego.
Kolejny huk wystrzału zatrząsnął pojazdem.
- Widzę go przed nami! - krzyknęła Natalia z góry. - Jedzie samochodem, chyba w stronę plaży! Na plecach mamy drona, ale nie dam rady tym w niego trafić...
- Czekaj.
Fizyk przeszedł do wieży i wychylił się z drugiego włazu. Znalazł na swojej karcie wzorów rozdział o prądzie elektrycznym i wyczytał ten na natężenie ładunku. Zamierzony efekt przyszedł po kilku sekundach. Wzór przeciążył silnik elektryczny maszyny, a dron zaczął spadać niczym dowolne ciało w ostatniej fazie rzutu poziomego.
- Może być - uznała.
- Dojeżdżamy do plaży, dalej raczej nie pojedzie! - dobiegł ich głos Jaszczura.
Oboje z powrotem wślizgnęli się do środka.
- Trzymać się kurła, zaraz w niego przywalimy!
Zdecydowanie powiedział to z opóźnieniem. Impet kolejnego wstrząsu zwalił fizyka prosto na jego głowę. Natalia spadła za nim, dodatkowo przygniatając ich obu.
- Ile razy jeszcze to się zdarzy? - jęknął Jaszczur, wgnieciony w kierownicę. Gdy udało mu się uwolnić, fizyk dostrzegł na jego czole ogromnego guza.
- Przepraszam. Dobra, czas to zakończyć...
Mocno ściskając kartę wzorów, fizyk wyszedł przez właz i zeskoczył na piach. Stary, czerwony maluch Brajana Psa leżał przewrócony na bok. Z jego wgniecionego podwozia ulatywał się czarny dym, mieszając się z tym z silnika czołgu Jaszczura. Matematykowi udało się z niego wyczołgać i teraz, mocno kaszląc, stawał na nogi. Obok niego już stał jego potężny android. Dostrzegł ich, ale nie zdążył zareagować. Fizyk zobaczył tylko błysk katany Kutaishiego i jego głowa z wielkimi, laserowymi oczami leżała już w piachu. Potężne ciało z kilkoma wystającymi kablami w jej miejscu zwaliło się bezwładnie prosto na malucha i się w niego wbiło.
- Co teraz, stary przyjacielu? - odezwał się fizyk.
- Wy naprawdę nie macie pojęcia z kim zadzieracie... - wycedził Brajan Pies. - Wszyscy jesteśmy tylko pionkami na szachownicy. Kononowicz, Opoczno, Klan Alternatywek... to wszystko było zaplanowane przez Klemensa.
- Wiemy.
- Wiecie? - przez twarz matematyka przeszedł cień zaskoczenia.
- Wiemy. A prezydent powinien się szykować na moją wizytę.
- Naszą - poprawiła go Natalia, podchodząc bliżej. - Skrzywdziliście wielu niewinnych ludzi rzekomo w imię nowej, lepszej cywilizacji. Ale bardzo pokrętny jest to sposób na jej odbudowanie. Zwłaszcza, że wychodzi on od osoby, która to wszystko zaczęła.
Matematyk zaśmiał się nerwowo, patrząc na katanę. Wycofał się kilka kroków do tyłu i rozejrzał wokół.
- Ofiary występują zawsze. To tylko cyfry. Statystyka. Ale nie musicie mnie zabijać, prawda? Co wam to da?
- Nikt ci tu nie pomoże - rzekł spokojnie fizyk. - Ale jeśli pomożesz nam włamać się do bunkra w Łodzi, to...
Błysk miecza, syknięcie stali i po widowiskowo czystym cięciu głowa Brajana Psa leżała na piasku obok androida.
- On się nam mógł jeszcze przydać - powiedział powoli Maciej po chwili ciszy.
- To za mojego brata. Przepraszam, musiałam. Na pewno i bez niego nam się uda - Natalia wzruszyła ramionami i się odwróciła. Fizykowi wydawało się, że w końcu dostrzegł lekki uśmiech na jej twarzy.
- Na pewno - powiedział i usiadł na piasku, wpatrując się w różowawy zachód słońca nad szeleszczącym morzem, wdychając dym z uszkodzonego malucha i silnika drugowojennego czołgu. Po chwili usiadła obok niego.
Chwilę później usłyszeli Jaszczura.
- Długo jeszcze? Możemy jechać, oferuję wam miejsca w załodze totalnie za darmo.
- Co się tam stało? Słyszałam, że z kimś rozmawiałeś.
- Gadałem z Kimem przez radiostację, podobno osada uratowana, te chuje nie miały szans z biedronko-mechem - odrzekł z satysfakcją.
Fizyk wstał. Wciąż miał przed oczami wszystkie zniszczenia dokonane przez Klan Alternatywek w Miłym Sąsiedztwie. Pomyślał o tym, co zrobiła Karyna. Organizacja może i została rozbita, ale czuł, że prawdziwe dymy dopiero się rozpoczynają i nie skończą przed dojściem do sedna tego wszystkiego. Że te ofiary zasługują na pomszczenie. Czuł, że to on musi wyrównać te rachunki.
- No, to pora uratować świat - mruknął.
CZYTASZ
Ostatni Fizyk: Klan Alternatywek
Sci-fiPotężny nauczyciel fizyki, Maciej z Podlasia, po swoich głośnych dokonaniach w Opocznie rusza w fascynującą podróż po polskim postnuklearnym pustkowiu. Na szlaku dochodzą go słuchy o tajemniczej organizacji zwanej Klanem Alternatywek. Powyższe opowi...