5,,Coraz więcej krwi...„

15 4 2
                                    

Po dwu godzinnej wędrówce natrafiliśmy na coraz więcej krwi, wszyscy mieli strach w oczach, mama była najbardziej przerażona no bo przecież to jej syn ale ja byłam zaraz po niej obydwie trzęsłyśmy się ze strachu.
Przez cały czas podążaliśmy za śladami krwi, po czym nagle się jeden znikają ...
- Cholera krew się tu urywa - powiedział zdenerwowany policjant.
- Co teraz zrobimy? ...- powiedziała mama zdenerwowanym głosem.
- Nie wiem ... może poszukajmy czegoś w pobliżu ..
- W sumie dobry, tylko nie odchodźcie zbyt daleko.
- Dobrze-odpowiedziałam ..
- Okej rozdzielamy się.
Kiedy się już rozdzieliliśmy, poszłam z Maksem, a mama z panem policjantem. Kiedy ja z Maksem poszliśmy poczułam coś jakbym miała zaraz odlecieć, po czym spojrzałam w dół i zobaczyłam, że Max trzyma moja ręka, odrazu poczułam mniej stresu bo wiedzieć, że mam go i jest osobą, którą kocham. Nagle się zatrzymaliśmy i ujrzałam stary drewniany domek ...
- Max widzisz ten dom? ..
- Tak...Może zawołajmy resztę?
- D-dobry pomysł.
- Eeeej znaleźliśmy coś !! - krzyknęłam jak najgłośniej.
Z drugiego końca.
- Słyszy to pani?
- Tak to chyba dzieci.
- Pewnie coś mają.
- Napewno, chodźmy do nich.
- Racja chodźmy póki jest jeszcze jasno.
U nas.
- Słysze kroki.
- Och, spokojnie dla pewnie oni.
- Mam taką nadzieje.
- Poczekajmy tu na nich, dobrze?
- Dobrze.
Czekaliśmy tak chwile i nagle zza krzaków wyłania się mama, a za nią pan policjant. Kiedy już do nas podeszli pokazaliśmy ten stary dom. Chodziła za nim legenda, że ponoć jest nawiedzony, ale czy to prawda...
- Dobra dotarliśmy, nic wam nie jest?
- Jest okej - powiedział Max
- To dobrze.
- Ale znaleśmy ten dom..
- Oh, ten dom pamiętam go. - powiedział policjant dość zdenerwowanym głosem.
- Czy jest z nim coś nie tak?..
- On...jest nawiedzony.
- Hmm...a jeżeli można wiedzieć to co się w nim stało?..
- To dość długa historia.
- Niech pan powie.
- No dobrze...A więc zaczęło się od tego, że pewna grupka nastolatków przychodziła do niego, aby zabawić się w przywoływanie duchów. Pewnego dnia kiedy zaczęli żegnać się z duchem on postanowił nie wracać do swojego świata, ponieważ banda bachorów zakłóciła mu spokój i tak oto ten dom został nawiedzony i mogę to potwierdzić tam się bardzo dziwnie rzeczy dzieją...
- Rzeczywiście dość nieciekawa historia - odparłam.
- Może poszukamy czegoś co doprowadzi nas do Aleksa? - zapytała mama dość zirytowanym głosem.
- Dobrze.
- Dziękuje w takim razie czegoś poszukajmy.
- Okej.
Szukaliśmy i szukaliśmy, ale nic nie znaleźliśmy. Postanowiliśmy poszukać bliżej domu, i wtedy nagle zaczął padać deszcz co nas zdziwiło ale chyba rzeczywiście  ten dom jest nawiedzony. Stwierdziliśmy, że mimo tego, że on jest nawiedzony to jedyny schron jaki był w pobliżu. Weszliśmy do niego i na podłodze ujrzeliśmy ślady krwi zaniepokoiło to nas ale i tak poszliśmy dalej.
- Uh, nie dobrze więcej krwi.
- Czyli byli tu?
- Na to wygląda.
- Poszukajmy tu czegoś.
- Wiem pan, że jeżeli jest tu jakaś siła zza światów to nie powinniśmy mu przeszkadzać. - powiedziałam trochę zdenerwowanym głosem.
- Suzi masz racje ale chyba powinniśmy czegoś poszukać?
- No tak ale co się stanie jeżeli zakłócimy mu spokój i się zdenerwuje.
- Damy rade obiecuje.
- Mam nadzieje...ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
- Suzi spokojnie powinno być dobrze. - powiedział Max uspokajającym głosem.
- A co jak nie będzie Max.
- Uwierz mi proszę.
- No dobrze wierze ci.
- Dziękuje.
Nie zwracając uwagi na to, że dom jest nawiedzony postanowiliśmy przeszukać wszystkie pokoje. Szukaliśmy i szukaliśmy, aż nagle zobaczyliśmy zakrwawione ciuchy Alexa...

Jak myślicie co się dalej bedzie działo?
No dobra ciąg dalszy nastąpi...

*ZAWIESZAM* Zycie potrafi dać w kość....Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz