4„Porwanie...„

19 4 2
                                    

I wtedy ujrzałam zdjęcie z dopiskiem na którym był mój brat kiedy był mały. Byłam w ogromnym szoku. Szybko wzięłam książkę i pobiegłam do mamy..
- Mamo!
- Ciszej Alex spi.
- Przepraszam patrz co znalazłam.
- Pokaż.
- To jest zdjęcie Alexa z jakimś dopiskiem.
- Tak tylko co tu pisze.
- Czekaj spróbuje się rozczytać.
Dopisek brzmiał tak:
„Uhh kolejny w kolejce jesteś ty mój znienawidzony synu..."
- I tu dopisek się urywa..
- Hmm ciekawe co jest napisane dalej.
- Też jestem ciekawa.
- Niestety nam się nie uda ale boje się co by mogło być tam napisane.
- No dobrze w takim razie położę się spać.
- Okej dobranoc
- Dobranoc
Poszłam do siebie, położyłam się i zasnęłam. Następnego dnia wstałam i poszłam obudzić Alexa jak każdego dnia, weszłam i go tam nie było. Pomyślałam że poszedł z mamą ale przecież on nigdy nie wychodzi z mamą. Przeszukałam cały dom i nigdzie go nie było. Po chwili zadzwoniłam do mamy..
- M-mamo gdzie jest Alex?!
- Wysłałam go rano do sklepu.
- O której?
- O 7:20.
- Jest 8:30 i go dalej nie ma a sklep jest dziesięć minut od naszego domu.
- Nie idziesz do szkoły ubierz i się i czekaj na mnie.
- Dobrze bede czekać.
- To do zobaczenia.
Szybo się ubrałam i czekałam na mamę.
Nagle ktoś do mnie zadzwonił, spojrzałam na telefon i zobaczyłam że to Max.  Przestawię wam go Max jest wysokim niebieskookim szatynem. Dość często był smutny ale nie przeszkadzało mi to. Od roku byliśmy parą..
- Hej Suzi.
- H-hej...
- Co się stało?...
- No bo...
- No bo co? Gadaj
- Porwali mi brata.
- ...oh spokojnie znajdziemy go..
- Mam nadzieje...
- Obiecuje, zaraz u ciebie będę..
- Dobrze.
- To do zobaczenia..
Czekałam z niecierpliwieniem na Maksa i mamę. Po piętnastu minutach była mama i czekałam jeszcze na Maksa.
- Suzi..!
- Tu jestem mamo.
- Dobrze dziecko
- Mamo zadzwoniłam do Maksa
- Rozumiem rozmawiałam z jego mamą i mówiła
- Dobrze. O to chyba on zobaczę.
- Okej.
Podeszłam do drzwi, otworzyłam je i ujrzałam Maksa. Po chwili podeszła mama i powiedziała..
- No dobrze zadzwoniłam na policje powinni zaraz tu być
- Oh dzień dobry pani.
- O cześć Max
- Dobra mamo policja już jest.
- Dobrze chodźmy.
Wyszliśmy przed dom. Stanęłam za mamą cała zdenerwowana przez głowę przechodziły mi wszelakie myśli. Głownie myślałam o tym że mogę go już nigdy nie zobaczyć. Byłam przerażona ale miałam nadzieję że uda nam sie go odnaleźć.  Kiedy spojrzałam na Maksa z przeprażeniem uświadomiłam sobie że wszystko powinno być dobrze i nie powinno być żadnych  problemów. Bardzo się o niego martwiłam i nagle podchodzi do mnie mama i mówi..
- Suzi idź do pokoju brata i zobacz cze jest tam coś dziwnego okej?
- Jasne już ide.
- Ide z tobą Suzi.
- No to zmykajcie
Wzięłam Maksa za rękę i zabrałam go do pokoju brata. Chwile się rozglądnęliśmy i Max zauważył...
- Suzi czy to telefon Alexa?
- Tak to jego telefon, ale co on tu robi?
- Nie wiem ale jest jakaś wiadomość.
- Daj mi ten telefon.
- Dobrze, proszę bardzo.
- Dziękuje.
Zawartość wiadomości:
„Hej to ja Antony chcesz przyjść dzisiaj do mnie? Pogramy sobie w gry.."
- Hmm..
- Co jest?
- Dziwne bo to nie jest numer Antoniego..
- Rozumiem chodźmy z tym do twojej mamy..
- Okej
Kilka minut później...
- Mamo!
- Tak Suzi.
- Znalazłam telefon Alexa.
- Pokaż mi go.
- Proszę, jest tam wiadomość od Antoniego.
- Ale to nie jest numer Antoniego...!
- No właśnie sama się zdziwiłam
- Proszę mi pokazać tą wiadomość-powiedział stanowczym głosem pan policjant.
- Dobrze proszę pana.
- Dziękuje.
Stałam obok mamy cała przerażona obok mnie stał Max trzymający moją rękę. Nagle podchodzi pan policjant i mówi..
- Chyba udało nam się namierzyć numer z którego pisali.
- Oh, to dobrze.
- W takim razie jedźmy w to miejsce.
- Dobrze, dzieci wsiadajcie do samochodu.
- Niech pani jedzie za nami.
- Dobrze
- To jedźmy
Wsiedliśmy do samochodu. Jechaliśmy dość długo ale udało nam się dotrzeć na miejsce. Przez całą drogę mama była bardzo zdenerwowana. Kiedy byliśmy już na miejscu ujrzałam małą studzienkę, a na niej jakby bluzę. Zdziwiłam się trochę ale powiedziałam to panu policjantowi.
- Proszę pana.
- Tak?
- Widzi pan tę studnię.
- Widzę.
- Tam jest jakaś bluza i wygląda trochę jak bluza mojego brata.
- Oh, chodźmy to sprawdzić.
- Dobrze.
- Czy to bluza pani syna?
- T-tak to jego bluza.
- Dziwne jest na niej krew ale pytanie czy jego krew.
- K-krew...-powiedziałam ze łzami w oczach.
- Tak to krew ale może być zwierzęca zaraz to sprawdzimy.
- D-dobrze.
- Suzi chodź tu do mnie.
- M-max a co jak to jego...
- Spokojnie nie denerwuj się jestem tu.-powiedział zdenerwowanym głosem.
- D-dziękuje.
- Nie dziękuje nigdy cie nie zostawię.
- Kocham cię Max.
- Ja ciebie też.
Po tych słowach Max dał mi buziaka na pocieszenie. Poszliśmy przeanalizować krew z bluzy.
- Jaką grupę krwi ma pani syn?
- B Rh-
- Bardzo żadka grupa krwi.
- No tak racja.
- Dobrze zobaczmy czyja krew jest na bluzie.
- I jak czyj?-powiedziała mama bardzo zestresowana.
- Wychodzi na to że...
- Że..?
- Jest to krew pani syna.
- A-ale...
- Wiem że jest pani w szoku ale - musimy iść za tropem.
- R-rozumiem..
- W takim razie chodźmy nie traćmy czasu.
- Dobrze.
Wędrowaliśmy już dobre dwie godziny i nagle ujrzeliśmy coś czego nie chcieliśmy zobaczyć...

Także koniec tego rozdziału.
Widzimy się w następnym.😊

*ZAWIESZAM* Zycie potrafi dać w kość....Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz