Rudy stoi patrzy na Zośkę z szerokim uśmiechem, tym razem na jego ustach nie ma choćby śladu krwi, są one malinowe, pełne i tylko proszą, aby je pocałować, a Zawadzki nie ma nic przeciwko. Zbliża się, sięgając do swojego ukochanego i przyciąga go do siebie, mając nadzieję, że on nie zniknie, na szczęście nic takiego się nie dzieje, są tylko oni, ich ciała, dłonie i idealnie zsynchronizowane myśli.
- Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem, każdego dnia, gdy budziłem się rano myślałem o tobie, o twoim zapachu, ciężarze ciała, ciepłej połowie łóżka, w sumie to o wszystkim i o niczym - mówi łagodnie i wierzchem dłoni gładzi jego policzek, który jest idealnie gładki, nie ma na nim najmniejszego śladu walki oraz prześladowań, jego własna krucha perfekcja, martwe piękno w rajskiej krainie.
- Wiem, widziałem wszystko i mogę jedynie stwierdzić, że również za tobą tęskniłam, chociaż nadal czuję zawód, z powodu twojego postępowania.
- Wybaczyłeś mi przecież.
- Jest różnica między wybaczeniem, a zranieniem - mówi i odsuwa się od niego - Mimo wszystko, mogłem na ciebie patrzeć, byłem z tobą, kiedy wylewałeś łzy, śmiałeś się, starałeś się kochać...
- Przepraszam. Z Halą to nie było tak, naprawdę, ja po prostu chciałem - Tadeusz zaczął się jąkać, a Rudy jedynie przewrócił oczami.
- Nie mam ci tego za złe, musiałeś kogoś znaleźć. Po prostu.... widziałem cię tak długo, ale nie mogłem nic zrobić, miałem ochotę oddać wieczność, by cię dotknąć, tylko po to, abyś mnie poczuł, ale nic takiego się nie działo, więc cierpiałem razem z tobą - mówi smutno, przypominając sobie każdą łzę, którą wylał, patrząc na jego cierpienie.
- Ale teraz jestem z tobą i wszystko jest dobrze, tak właściwie to gdzie my jesteśmy? - pyta, rozglądając się w każdą stronę. Miejsce, w którym przebywają przypomina góry, nawet stosunkowo znajome szczyty, Tadeusz ma wrażenie, że kojarzy je z odległego dzieciństwa.
- To chyba jakieś miejsce pomiędzy. Wiesz, ani niebo, ani nie piekło, a nawet nie czyściec, takie trochę pola elizejskie - Janek wzrusza ramionami, to już nie ma znaczenia, wystarczy, że są razem. Czasem myśli sobie o swojej ziemskiej powłoce, która zapewne została skonsumowana przez robaki i trochę mu szkoda, ponieważ może i trafił do krainy szczęścia wraz ze swoim ukochanym, co będzie trwało wiecznie, ale on tak naprawdę nigdy nie żył. Wojna i jej wspomnienia odebrały mu wszystko, co najlepsze. Nie udało mu się założyć rodziny, pójść na studia, kupić kota tudzież zestarzeć się. Mimo tego bólu był z siebie dumny, w końcu oddał życie za ojczyznę, która była dla niego najważniejszą wartością.
- Myślisz, że reszta przeżyje, że zostanie ktoś kto opowie naszą historię, czy umrzemy w zapomnieniu?
- Ja wierzę, że oni pokonają wojnę, wszelkie podziały, nie zależy mi na rozgłosie, lecz na pamięci, ponieważ to ona jest najważniejsza, ja po prostu chcę, pozostać w czyimś sercu - Janek oznajmia łagodnie i wtula się w jego bok. Nareszcie są razem, zbawieni od złego, przebywają w miejscu, gdzie króluje dobro oraz radość i oczekują przybycia swoich bliskich. Jak widać wojna niesie za sobą ogromne spustoszenie, zarówno jeśli chodzi o społeczeństwo, gospodarkę, jak i kulturę. Ludzie pod wpływem wojny zmieniają się, tracą siły oraz nadzieję, nieliczni chcą walczyć do końca. Czasem podczas wojny dzieją się cuda, które są ulotne niczym motyle i kwiaty trzeba się nimi porządnie nacieszyć. Niekiedy modlitwa jest ważniejsza od innych czynników.
CZYTASZ
Pater noster ~ Rośka ✔️
Historical FictionGorzkie opowiadanie o wojnie, samoakceptacji oraz próbie przebaczenia. Jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.