fiat voluntas tua sicut

1.2K 106 5
                                    

Aresztowania, śmierć, głód.... Można byłoby wymieniać klęski, które nagle ogarnęły świat, niektórzy uważali, że nadeszła apokalipsa, czterech jeźdźców pojawiło się, by zebrać swoje żniwo. Oni mieli na ten temat inne wyobrażenia. Postanowili, że nie będą użalać się nad sobą, tylko zrobią wszystko, co w ich mocy, by wyzwolić się od kajdan, w które zostali zakuci. Rozpoczęły się akcje, należące do małego sabotażu; działania mające na celu zdenerwowanie Niemców i przeżycie. Z każdą taką misją Zośka miał wrażenie, że umrze na zawał, to wszystko było takie ryzykowne, na dodatek Rudy nie chciał strzelać, twierdząc, że kłóci się to z jego sumieniem i system wartości.

- Zrozum, że jeśli ty nie zabijesz jego, to on zabije ciebie - mówił na granicy rozpaczy, potrząsając jego drobnym ciałem. Wojna zmieniła wszystko, włącznie z psychiką i wyglądem zewnętrznym, chyba każdy schudł przynajmniej kilka kilogramów z powodu stresu oraz deficytu żywności, Rudy nie należał do wyjątków, jednakże wszystkie te kości, przebijające jego skórę przerażały Tadeusza.

- Nie zrobię tego, zrozum to... Nie potrafię! Może tobie przychodzi to z nieukrywaną łatwością, wiem, że chcesz się na nich zemścić. Udajesz, że to nie są ludzie, ale.... dla mnie każdy Niemiec to i tak człowiek, za każdym razem gdy wyciągam broń myślę o tym, że on też ma rodzinę, że został do tego zmuszony i wtedy nie mogę.... Przepraszam Zosia - wyszeptał, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy, które spływały na szyję i topiły się gdzieś za koszulką, Tadeusz wiedział, że jak tego nie powstrzyma to zaraz dojdzie do ataku paniki i nie powstrzymają tego.

- Ciii. - Zaczął ścierać łzy z jego policzków i posadził go sobie na kolanach, wprawiając ich w ten dobrze znany trans, który był znany tylko im. Miał wrażenie, że cień wojny zabił całe jego światło.

- Ja już po prostu sobie nie radzę Tadek - mamrotał, mocząc łzami jego szyję.

- Wiem, wiem, ale w takim razie obiecuję, że na każdą akcję będziemy chodzić razem i gdy trzeba będzie użyć broni, to ja to zrobię, możesz później myśleć, że jestem zbrodniarzem, ale nie mogę pozwolić, by coś ci się stało. - Czule pogłaskał go po policzku, mając nadzieję, że rozwieje jego wątpliwości, niestety, oczy Janka znowu zasnute były tą dziwną mgłą obojętności, która przerażała ich obu.

- Jaki to ma sens, powiedz mi? Dlaczego ludzie giną? Czy warto w ogóle żyć, skoro niewiadomo, co się stanie jutro? Ja nie chcę codziennie myśleć o tym, czy wszyscy żyją, czy jeszcze spotkamy się przy wigilijnym stole. Tadeusz ja.... ja już nie chcę żyć - westchnął ciężko i spojrzał w oczy Tadeusza, które przygasły. Kolejnym skutkiem wojny była depresja, która dopadła niemalże każdego. 

- Przestań gadać głupoty - uciął krótko - a teraz chodź, obiecaliśmy Stefanowi, że go odwiedzimy, nie możemy go zawieźć - oznajmił i pociągnął go w stronę wyjścia.

Już na progu mieszkania Stefana przywitał ich płacz noworodka, co było dziwne, bardzo dziwne, przecież oni sami niedawno byli dziećmi, a teraz... to wszystko było takie szybkie, ludzie z obawy przed śmiercią, starali się zachować swoją część siebie w czymś, co będzie nieśmiertelne i wspólne, ale Niemcy nie mieli litości, zabijali wszystkich, nawet dzieci. Kiedy zobaczył dziecko ubrane w za duże ubranka, niemające żadnych zabawek, lekko wychudzone, ponieważ jego matka z powodu deficytu żywności, nie mogła wytwarzać pokarmu, stwierdził, że niewiele różniło się ono od tego dzieciątka z kolędy, różnica polegała na tym, że Jezus sam wyraził na to zgodę, natomiast to dziecko wyboru nie miało; przyszło na okrutny świat i musiało na nim żyć, ale skoro taki był plan boski.... W końcu bądź wola twoja.

Pater noster ~ Rośka ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz