★・・・2・・・★

619 47 69
                                    

- Ym.. n-nic się n-nie stało? - niekontrolowanie te słowa wypłynęły z moich ust, przerywając tą niekomfortową ciszę. Aż sam się zdziwiłem, że takie miłe słowa padły właśnie ode mnie.

Kiedy zauważyłem krew na jego nadgarstku, coś mnie nagle dotknęło tak, że bez zastanowienia, rzuciłem na ziemie do połowy wypalonego papierosa, po czym schyliłem się, aby pomóc wstać blondynowi.

- Oh... twoja ręka...

- Ah, proszę się nie przejmować - drobny chłopak podniósł się do siadu i pierwsze co zrobił, to spojrzał na wciąż stojącą koło nas dziewczynkę, która na pierwszy rzut oka wyglądała na około czterolatkę. Nawet nie zauważyłem, kiedy w jej oczach zebrały się łzy.

- Sejin... słońce, nie płacz... nic się nie stało... - niższy chłopak przyciągnął do siebie dziewczynkę i zaczął głaskać ją po głowie - Już dobrze...

Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Jeszcze nigdy nie miałem takiego podejścia do nikogo z otoczenia. Czułem się naprawdę podejrzanie dziwnie.

Klęczałem przy nich i naprawdę nie wiedziałem co mam zrobić. Serce mi się rozkruszyło patrząc na tą uroczą scenę...

Spojrzałem na rozsypane bułki po chodniku i postanowiłem zbierać je z powrotem do torby. Przez chwilę zrobiło mi się głupio, że przeze mnie blondyn był zmuszony pocieszać wciąż płaczącą dziewczynkę.

- Słońce... naprawdę nic się nie stało... - próbował na wszystkie sposoby pocieszyć brunetkę, ale niestety nic z tego.

Aż żal mi się ich zrobiło...

Chwilę później wstałem i zrobiłem krok w jej stronę, odsuwając tym samym delikatnie piegowatego, uroczego chłopaka.

- Hej, mała... posłuchaj... nie masz o co płakać. To była moja wina, ale już jest wszystko dobrze... Co prawda wasze bułeczki nie przetrwały tego, ale co powiesz na kupienie nowych, o wiele lepszych? I do tego jakiegoś pysznego pączka? - powiedziałem najmilszym głosem, jaki dosłownie kiedykolwiek mógłbym się zwrócić do kogoś, tym bardziej młodszego.

Blondyn patrzył na mnie z naprawdę wielkim zdziwieniem, że udało mi się jakimś sposobem powstrzymać płacz dziewczynki. Sam się zdziwiłem, a kiedy brunetka pokiwała głową, przełknąłem ślinę ze stresu, zdając sobie dopiero sprawę, w co się wpakowałem.

- Dziękuję... - usłyszałem cichy szept ze strony blondyna, po czym wróciłem wzrokiem do dziewczynki.

- P-p-pójdziemy.... k-k-upić... n-n-owe? - zapytała cicho stojącego wciąż przy nas i naprawdę zszokowanego chłopaka.

- O-oh... tak... oczywiście, że kupimy nowe... przepraszam słonko, że nie uważałem wystarczająco - piegowaty pogłaskał ją po krótkich włoskach, a ta blado uśmiechnęła się do mnie.

- Pan nam kupi? - zapytała mnie, a ja rozszerzyłem oczy.

- Ni-

- No pewnie, że kupię. To w końcu też moja wina - odpowiedziałem bez wachania, przerywając tym chłopakowi odpowiedź i za krótką chwilę spoglądając na niego.

- Nie... spokojnie, proszę nie kłopotać... - zaśmiał się nerwowo.

Był naprawdę bardzo ładny. W pewnym sensie... zaimponował mi? A samo podejście do tej dziewczynki mnie wręcz rozczuliło. Może jak udam się z nimi odkupić wyrządzone przeze mnie szkody, zaprzyjaźnię się jakoś z nim?

Nie... Chan ogarnij się, co jest z tobą nie tak? Ty nie masz prawdziwych przyjaciół. I nigdy ich nie będziesz mieć. Wyjątkiem jest Changbin, który jest tylko wtedy kiedy potrzebujesz z kimś jarać lub chlać. Nie nadajesz się do takich rzeczy.

𝘸𝘰𝘶𝘭𝘥 𝘺𝘰𝘶 𝘭𝘪𝘬𝘦 𝘵𝘰 𝘣𝘦 𝘮𝘺 𝘨𝘪𝘧𝘵? || 𝘤𝘩𝘢𝘯𝘭𝘪𝘹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz