- Serio myślałem, że będzie próbowała ją zabić - mruknął Zabini, poprawiając pasek od torby
- Zawiedziony?
- Może trochę. Od dawna nie było w szkole dobrej walki. Ostatnio biłeś się z Potterem chyba w połowie zeszłego roku.
- Semestr niedawno się zaczął, daj mu jeszcze z tydzień. Na stówę odwali coś wartego lepa na ryj - parsknął Draco.
Drzwi do pokoju wspólnego otworzyły się przed chłopcami. W środku nie było prawie nikogo, co było dziwne jak na tę porę dnia.
- Poza tym, w weekend jest mecz. Jeszcze zobaczysz jak zrównam Pottera z ziemią.
- Mam nadzieję - prychnął wyższy Ślizgon zbiegając po krótkich schodkach - Ostatnio jest jakiś za szczęśliwy
- Ta - mruknął Draco bez przekonania - Ktoś mu musi przypomnieć gdzie jest jego miejsce.
Nie wiedział skąd nagle Zabini wziął tę wrogość wobec Harry'ego. Czy to przez to całe zamieszanie na balu jesiennym? Czy Blaise miał mu to za złe?
- Hej, Zabini... Musimy porozmawiać.
- Coś się stało z twoim ojcem? - chłopak był wyraźnie zaniepokojony. Poważny ton Draco raczej nie zapowiadał nic dobrego.
- Co? Nie! Ojciec ma się względnie dobrze. Chodzi o coś innego...
Draco nie mógł liczyć na to, że nie trafią im się tutaj żadne wścipskie uszy, więc zaciągnął przyjaciela do swojego pokoju, zatrzasnął za nimi drzwi i rzucił kilka zaklęć wytłumiających.
- Mam się bać? - zapytał Zabini, siadając na brzegu łóżka.
'Nie bardziej, niż ja', pomyślał Draco. Koniec wymówek, nie ma już odwrotu.
- Żeby nie było. Jeśli komuś o tym powiesz...zniszczę cię - Malfoy wziął głęboki oddech - Chodzę z Potterem.
W pokoju zapadła cisza. Tego Draco bal się najbardziej. Może nie powinien mu nic mówić? Może jeszcze uda mu się to jakoś odkręcić?
- No w końcu - Zabini odetchnął z ulgą - Chociaż nadal chce mu naklepać za to, przez co musieliśmy przejść w grudniu.
- 'W końcu'? Taka wiadomość chyba nie powinna być na liście rzeczy, których się spodziewasz - prychnął Ślizgon.
- Spodziewasz? Myśmy się modlili o ten dzień, Draco. Ile można...
- Jakie 'myśmy'? Z kim ty niby gadasz o moim życiu uczuciowym, debilu?
Blaise uśmiechnął się podejrzanie. W końcu każdy w Slytherinie szczycił się ponad przeciętną ilością skrywanych tajemnic.
- Myślę, że to będzie fair. Sekret za sekret, nie? Otóż, jesteście wrzodem ma dupie nie tylko dla mnie, ale i dla mojego chłopaka.
Draco zmarszczył brwi. Coś mu się tutaj nie dodawało.
- Od kiedy tu masz chłopaka, Zabini?!
- W kwietniu stukną dwa lata - uśmiech nie schodził z twarzy Ślizgona.
- Jakim cudem? - w stronę Blaise'a poleciała ręcznie haftowana poduszka - Dlaczego nic nie powiedziałeś?!
- Bo to Gryfon - odparł niewinnie Zabini.
- O nie...
- O tak.
- Niby kto?
Blaise przez chwilę napawał się czystym szokiem na twarzy Draco, aż w końcu stwierdził, że nie będzie dłużej torturował przyjaciela.
CZYTASZ
Serpensortia
FanfictionDrarry au, gdzie wszystko jest dokładnie takie samo, oprócz tego, że nic nie jest takie samo, bo Voldemort didn't happen. A, no i osoby hetero można na palcach jednej ręki zliczyć. Chociaż, po ostatnich wybrykach Królowej Matki JKR, to...sorry guys...