honey, you've got a big storm coming

3.8K 290 266
                                    

Śnieg padał nieprzerwanie od tygodnia. W tym czasie uczniowie Hogwartu zdążyli podzielić się na dwa obozy: tych, którzy spędzali większość wolnego czasu na błoniach, prowadząc zabójcze bitwy na śnieżki; oraz tych, którzy zażądali, by nie budzić ich przed nadejściem wiosny.
W tym roku Draco Malfoy zaliczył się do tej drugiej grupy.

Podczas, gdy wszyscy omawiali zbliżające się ferie, paczka Draco ponuro odliczała dni, w których do nikogo się nie odezwał. Praktycznie od Balu Halloweenowego unikał wszystkich, poza Zabinim (którego najzwyczajniej w świecie nie był w stanie się pozbyć).

- Zabiję go - powiedziała Pansy, gdy wszyscy (poza Draco) zasiedli przy stole Ślizgonów.

- Kogo? - zapytał Crabb, pochłaniając kolejne porcje potrawki z kurczaka.

- Pottera, a kogo? - żachnęła się dziewczyna - Założę się o roczne kieszonkowe, że to jego sprawka. Kto inny mógłby doprowadzić mojego Drakusia do takiego stanu?!

- Czy możemy odłożyć temat Drakusia na potem? - zapytał zmęczonym głosem Blaise - Chciałbym chociaż raz w życiu zjeść posiłek bez myślenia o Potterze. Jeszcze trochę i sam się w nim zakocham.

- Jeden taki już wystarczy - mruknął Goyle.

Zabini spuścił smętnie wzrok na swój talerz. Z tego, co powiedział mu 'jego mały szpieg', Potter zachowywał się niepokojąco podobnie do Draco. Odwrócił się w stronę stołu Gryfonów, gdzie wyłapał ponure spojrzenie Rona i ziejącą pustkę na miejscu, w którym zwyczajowo siedział Harry.
Nic nie poszło zgodnie z planem.
A Blaise dokładnie wiedział dlaczego.

*

- I TEN DEBIL UCIEKŁ - wrzasnął Draco, rzucając poduszką przez cały pokój.

- Potter? - zapytał Zabini, siadając na swoim łóżku.

- A kto inny?! Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Potter uciekł jak tchórz, którym jest.

- Nie rozumiem. To po co...no wiesz...?

W odpowiedzi oberwał jedną z ręcznie haftowanych poduszek Draco. W końcu, gdy cisza stała się nie do zniesienia, Malfoy odezwał się smutnym głosem.

- To była kolejna jego gra. Nie wiem co na tym zyskał, ale dupek nie mógł nie wykorzystać mojej chwili słabości. Wrogowie tak robią, prawda?

- Nie sądzę, żeby Potter był twoim wrogiem. A przynajmniej już nie.

Blaise mówił spokojnie, starając się jakoś dotrzeć do przyjaciela. Draco potrzebował teraz kogoś, kto będzie jego głosem rozsądku. Chłopak wahał się pomiędzy furią, a przygnębiającym smutkiem, a Zabini był jego jedyną opoką.

- Chciałbym tylko wiedzieć o co mu właściwie chodzi.

- Draco... Nie uważasz, że to już czas, żeby po prostu z nim porozmawiać? Wiesz, jak normalni ludzie?

Ale Draco nie odpowiedział.

*

- Zabini, żyjesz? - Pansy pstryknęła palcami przed jego twarzą.

- Wybacz, zamyśliłem się. O co pytałaś?

- Co będziesz robić w ferie? - powtórzyła, wyraźnie niepocieszona faktem, że zignorował ją za pierwszym razem.

- Rodzice planują wyjazd w Alpy, ale nie wiem, czy chce mi się z nimi jechać. A wy?

- Matka chce odwiedzić rodzinę we Francji - odparła Ślizgonka - Potem mamy świstoklik do Florencji. Crabb? Goyle?

SerpensortiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz