- TAK JAK JA?! - wrzasnęła z przerażenia.
Czemu ten stary cap próbuje mnie oszukać?
Brzozowy Puch zakrył sobie pysk ogonem, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jakie słowa z niego wypłynęły.
Mroźna Mżawka podeszła do niego groźnie, a on aż cofnął się o kilka kroków.
- Co ty gadasz? - warknęła. - Ja przecież jeszcze nie umarłam! To ty sprowadziłeś mnie do tego głupiego snu i w rzeczywistości straciłam jedynie przytomność.
Pomimo swojej oewnos i w głosie, w środku dygotała że strachu. A co jeśli powiedział prawdę?
Ale przecież to niemożliwe!
Kocur rozejrzał się gorączkowo po otoczeniu, jakby rozważał ucieczkę przed tą wściekłą kocicą.
- J-ja... Nie, Mroźna Mżawko, to prawda. Przez swoją klątwę... No jakby po prostu...
- MOJĄ KLĄTWĘ? - ryknęła, ale teraz jej cała złość nie była skupiona jedynie na Brzozowy Puchu. Byla skierowana na cały Klan Gwiazdy, na całą tą niesprawiedliwość.
- Ja... - zaczął ponownie Brzozowy Puch, ale Mroźna Mżawka już go nie słuchała. Jego słowa dochodziły do niej jak przez mgłę, były zniekształcone i nie dało się ich zrozumieć.
Spojrzała z przerażeniem na swoje łapy. Dopiero teraz zauważyła, że są jakby... Lekko prześwitujące, a ona sama emanuje dziwną, gwieździstą poświatą - tak samo, jak członkowie Klanu Gwiazdy.
Wykrzywiła pysk i zaczęła zawodzić z rozpaczy. Czy naprawdę umarła? Czemu? To nie możliwe przecież, by została zabita przez taki głupi mróz... Przez jakąś Klątwę... Uczestniczyła już w wielu walkach i nie raz została zraniona. W jaki sposób żadna rana jej nie zabiła, a ta głupia klątwa już tak?
Brzozowy Puch pochylił się do niej z troską.
- Mroźna Mżawko, spokojnie. Ja także straciłem życie na wczesnym etapie...
- Co ty możesz o tym wiedzieć?! - ryknęła na niego. Przez potok łez ledwo widziała zarys sylwetki kocura. - Ja dopiero co zostałam wojowniczką! Miałam wszystko! Rozumiesz? Wszystko! - zawodziła. Nie potrafiła już nawet się na niego gniewać.
Rozpacz wstrząsała całym jej ciałem, ale jakoś udało jej się wgramolić na cztery łapy i osiągnąć stabilną pozycję.
Zignorowała byłego wojownika, który coś do niej mamrotał, miała go gdzieś. Odbiegła przed siebie nie oglądając się do tyłu, byle jak najdalej, ile tylko sił miała w łapach. Miała wrażenie, że za nią leje się cała rzeka łez.
Jest teraz członkinią Klanu Gwiazdy? Gdzie się podziali ci wszyscy przodkowie leśnych kotów, którzy powinni powitać ją w swoich szeregach?
Ale nic się w tamtej chwili nie liczyło. Miała jedynie nadzieję, że to jest tylko jeden, głupi sen. Nieprawdziwy, chociaż realistyczny, koszmar.
Byleby tylko uciec od tej okropnej rzeczywistości.
___________________________________
Dla Mroznej Mżawki pojęcie czasu straciło już jakiekolwiek znaczenie.
Nie potrafiła policzyć czasu, przez który biegła przed siebie, użalała się nad końcem swojego życia i spała z jednym okiem otwartym, by nic jej nie zaskoczyło. Ślepia miała całe zaczerwienione od wypuszczonych łez, ale trochę się już uspokoiła.
Leżała na boku, patrząc się przed siebie pustym wzrokiem. Ledwo zauważyła nawet, że ktoś do niej podszedł i szturchnął ją w bark.
- Mroźna Mżawko?
CZYTASZ
WOJOWNICY ❝Mroźna Klątwa❞ (N)✔️
Aléatoire[ Zakończone ] "Idealne życie... Co może pójść nie tak?" Mroźna Mżawka od zawsze była jedną z najbardziej towarzyskich kotów w klanie. Nie brakowało jej właściwie nikogo ani niczego, zawsze miała przy sobie przyjaciół, rodzinę oraz wpływowe koty z...