~8~

1.8K 74 4
                                    

Scorpious POV
Pierwszy dzień zajęć, OPCM z Puchonami.
Czy to nie cudowne?
Będę mógł zaatakować „kolegę" mojej siostry, niejaki Dann Diggory zaleca się do niej nawet się z tym nie kryjąc. Wypytam go o dosłownie wszystko i nie będzie mógł przede mną uciec, nawet nauczyciele mu nie pomogą.
Zaciągnę go w najciemniejszy zakątek tej szkoły, jak najdalej od ludzi i puszczę dopiero kiedy będę wiedzieć wszystko co chciałem.
Jak dobrze że profesor Trawley nie było jeszcze w szkole bo się rozchorowała i mamy okienko pomiędzy zajęciami. Na dodatek wróżbiarstwo też mieliśmy mieć z Puchonami więc oni też mają wolne. Z niecierpliwością czekałem na dzwonek oznaczający koniec lekcji, gdy go usłyszałem razem z Marcusem najszybciej wybiegliśmy z sali czekając przed nią na Diggory'iego. Nie musieliśmy zbyt długo tam stać w oczekiwaniu na naszą księżniczkę.
-Ej, Diggory!- krzyknąłem za nim.
-Co chcesz Malfoy?- nie chciał ze mną rozmawiać ale cóż jego problem.
-Podejdź tu to się dowiesz.- powoli podszedł a ja z Marcusem złapaliśmy go za ramiona prowadząc do opuszczonej łazienki.
-DURNIE, puszczajcie mnie!- zaczął krzyczeć.
-Zamknij się to puścimy się szybciej niż mieliśmy zamiar.- syknął Marcus zakrywając mu usta ręką.
Co prawda już się nie odzywał ale nadal się szarpał więc dostał kopniaka w piszczel i trochę się uspokoił. Weszliśmy do łazienki popychając go na ziemię w taki sposób że aż upadł a my w tym czasie zamknęliśmy i wygłuszyliśmy pomieszczenie.
-Nawet nie próbuj krzyczeć bo i tak nikt cię nie usłyszy.- Zabini wrednie się uśmiechnął.
Kucnąłem przy nim czekając aż coś powie jednak nic nie mówił. Patrzyłem się na niego wymownie aż wreszcie wydusił coś z siebie.
-Na co się gapisz Malfoy?
-Myślałem że powiesz coś na temat nie wiem na przykład mojej siostry.
-Twojej siostry? A co ona ma do tego?
-Kręcicie ze sobą i nie łaska mnie o tym powiadomić? A ja myślałem że jesteśmy kolegami Diggory. Zawiodłeś mnie.
-Może i kręcimy. Ale powiem ci jedno, jest tak samo żałosna i naiwna jak inne dziewczyny, daj mi tydzień i sama wskoczy mi do łóżka a ja ją rzucę. Jest tak ślepo we mnie zapatrzona że nawet jeśli byś jej to powiedział i tak ci nie uwierzy.- i tu miał kurwa racje, nie przemówię jej do rozsądku chociaż bardzo bym chciał. Jest w niego wpatrzona jak w obrazek i nie uda mi się jej zniechęcić.
-Jesteś pewien że chcesz to zrobić?
-Może. Zobaczę jak obciąga i wtedy zadecyduje. Koledzy mówili że niezła jest.- ledwo nad sobą panowałem, naprawdę niewiele brakowało a zaraz bym mu wyjebał.
-Co to znaczy może, proste pytanie durniu.- zaczynałem wybuchać.
-Spokojnie blondasek bo coś ci się stanie a wtedy siostrzyczka nie będzie miała komu obciągnąć. A No tak przecież jestem jeszcze ja.- nie wytrzymałem. Zajebałem mu z pięści w nos, z którego trysnęła krew.
-Do zobaczenia, kolego.- uśmiechnąłem się wrednie i razem z Marcusem wyszliśmy z łazienki zostawiając go tam.
-Co za dureń.
-Spokojnie nie przejmuj się tym debilem. Mamy coś dzięki czemu Amber nam uwierzy.
-Niby co, nie uwierzy nam.
-Mamy to.- Marcus wyjął z kieszeni swojej szaty dyktafon.
-Nagrałeś to?!
-Tak.- uśmiechnąłem się do niego szeroko.
Poszliśmy pod sale od Eliksirów czekając na Slughorna, zastaliśmy tam rozmawiających Albusa i Melanie więc dołączyliśmy się do rozmowy.
Po skończonych lekcjach poszliśmy na obiad a później do dormitorium. Spokojnie siedziałem sobie z Marcusem i Melanie w pokoju wspólnym rozmawiając, do którego weszła rozwścieczona Amber.
-Ty pierdolony durniu!- zaczęła się na mnie wydzierać i wycelowała we mnie różdżką.
-Łoooo, Amber spokojnie. Najpierw powiedz co się stało.- wstałem z kanapy stając przed siostrą. Była tak niska że wyglądała jak krasnal, na moją twarz nieświadomie wszedł uśmiech.
-Doskonale wiesz o co mi chodzi! Pobiłeś Danna a ja widziałam go idącego w stronę skrzydła szpitalnego! Ma złamany nos! Skąd w ogóle wiedziałeś że się z nim zadaje?!- dalej krzyczała.
-Willy mi powiedział! Poza tym co miałem zrobić? Wyzywał cię i miałem tam stać bezczynnie i słuchać jak cię obraża?!- też zaczynałem krzyczeć.
-Co niby takiego o mnie mówił?!
-Że jesteś dziwką, że sama wskoczysz mu do łóżka nawet nie będzie musiał cię o to prości, że obciągasz każdemu napotkanemu chłopakowi w tym mnie i Williemu! Dalej uważasz go za takiego cudownego?!- splunąłem.
-Nie wierze ci! Jesteś zwykłym kłamcą! Próbujesz nas rozdzielić!
-Marcus daj ten dyktafon.- syknąłem dalej patrząc prosto na siostrę a mój przyjaciel wyciągnął przedmiot z kieszeni podając go mnie. Puściłem jej całe nagranie a wyraz jej twarzy z każdą chwilą okazywał coraz większe zaskoczenie pomieszane ze smutkiem. Jej oczy wypełniały się łzami.
-Dalej mi nie wierzysz?- powiedziałem kiedy nagranie się skończyło.
-Zamknij się.- powiedziała w szoku i wyszła z pokoju wspólnego.
-Gdzie idziesz?
-Do skrzydła szpitalnego.- wyszlochała nawet się nie odwracając w moją stronę. Razem z Marcusem wyszliśmy za nią i też poszliśmy do skrzydła szpitalnego. Będąc już pod drzwiami do sali Amber machnęła różdżką a one z głośnym skrzypieniem i trzaskiem się otworzyły.
-Panienko, to nie jest dobra pora na odwiedziny.- powiedziała pani Pomfrey ale Amber ją zignorowała i podeszła do łóżka na którym leżał Dann.
-O Amber kochanie, odwiedziłaś mnie.- uśmiechnął się.
-Nie mów tak do mnie fałszywa szlamo.- syknęła do niego mając łzy w oczach.
-Ale Amber o co ci chodzi? Poza tym co oni tu robią?- spojrzał się na mnie i na Marcusa jak na debili.
-Marcus puść mu to co mi.
Marcus włączył dyktafon i usłyszeliśmy dialog mój i Puchona. Wysłuchaliśmy wszyscy to jeszcze raz aż przerwał nam głos Amber.
-Już starczy Marcus, możesz wyłączyć.- powiedziała nie odrywając wzroku od Danna.
-Amber skarbie, to nie tak.
-Jak to nie tak?! Jesteś po prostu dziwkarzem, naciągaczem i parszywym oszustem! Żałuje że kiedykolwiek cię poznałam!- do jej oczu napływały łzy i powoli spływały po policzkach.
-Amber nie płacz.- Marcus przytulił ją a ona się w niego wtuliła.
-No i czy to nie prawda że jest dziwką?! Już sobie znalazła nowego! Wiedziałem że mnie zdradzasz!- Diggory krzyknął podnosząc się łóżka.
-Nigdy więcej tak mnie nie nazywaj ty nic nie warty śmieciu.- syknęła i oderwała się od Marcusa po czym uderzyła z otwartej dłoni Dannego w twarz.
-Chodźmy stąd, nie traćmy już na niego czasu.- powiedziałem i całą trójką wyszliśmy ze skrzydła szpitalnego zostawiając Diggory'iego w szoku. Najwyraźniej nikt wcześniej nie rzucił go, zazwyczaj to on porzucał dziewczyny.
_______________________________
Przepraszam że tak długo musieliście czekać ale moja wena powiedziała „papa" i nie wraca.
Jakoś nie miałam za bardzo pomysłu na ten rozdział i od 2 dni arkusz był całkowicie pusty.

24k pod pierwszą częścią książki ❤️❤️❤️❤️
AAAAAAAAAA
KCKCKCKCKCKCKCKC❤️❤️❤️❤️❤️❤️

This is just real love PS. I never forget you || Draco Malfoy (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz