1. This one girl

153 9 3
                                    

Peter's POV

-Przestań się gapić, bo uzna Cię za jakiegoś świra - mówił do mnie Ned, ale ja i tak go nie słuchałem.

-Już uważa - zwróciła uwagę MJ.- A poza tym, to ona ma chłopaka, więc weź się w garść.

-Ma co? - Dopiero na te słowa odwróciłem swój wzrok od Sophie.

MJ tylko przewróciła oczami na moje zachowanie i zajęła się swoim posiłkiem. Ned popatrzył na mnie, uśmiechnął się współczująco i zaczął jeść swój kotlet z surówką i czymś co chyba miało przypominać ziemniaki.

Jednak nie zwracając na nich uwagi, zacząłem pogrążać się w swoich myślach, bo następną lekcję miałem właśnie z tą najpiękniejszą dziewczyną w szkole.

Sophie's POV

Przez cały lunch miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje i w tej chwili nie wiem, czy mam się bać, czy wręcz przeciwnie. Nie zważając na ludzi kręcących się wokół mnie, wstałam i poszłam na chemię. Ten przedmiot nudził mnie strasznie, zważywszy na fakt, iż miałam z niego same szóstki. No i piątki, ale kto by tam liczył.

Zapomniałam wspomnieć, że moim chłopakiem jest Flash. Niestety. Strasznie nie lubiłam jego stylu bycia, arogancji i był takim dupkiem, że w całej szkole nie miał sobie równych. No i zapytacie się "To dlaczego z nim jesteś?" odpowiedź jest prosta. Pokłóciłam się z tatą i chciałam mu zrobić na złość. I teraz tego żałuję.

Nie słuchając nauczyciela, zaczęłam rozważać. Jak mam zerwać z Flashem, by go nie zranić? Wiem, nie powinnam akurat nad TYM się zastanawiać gdy pan od chemii tłumaczy jakieś mole, ale nie należę do osób, które łamią wszystkim serca. W przeciwieństwie do mojego "ukochanego" chłopaka.

Po dzwonku wyszłam na 10 minutową przerwę, po której jest kolejna chemia, ale już praktyczna. W drodze do swojej szafki, wpadłam na znakomity pomysł, aby urządzić w piątek imprezę, bo moi rodzice idą na jakąś galę. Taki jest plus posiadania ojca miliardera.

Zapytałam wiele osób i powiedziałam, żeby wzięli swoich znajomych. Moją dawną najlepszą przyjaciółkę MJ również zapytałam i o dziwo - też się zgodziła. Później poszłam do tego słodkiego Parkera i z różowymi policzkami oraz wielkim uśmiechem pokiwał energicznie głową na moje pytanie.

Peter's POV

-O MÓJ BOŻE - myślałem w drodze do klasy. - Jednak wie jak mam na imię.

Niestety nie miałem czasu za długo nad tym myśleć, bo musiałem skupić się na lekcji. Kiedy przyszedł pan od chemii, trochę się zdziwiłem, bo w planie nie było zastępstwa. Mężczyzna miał biały fartuch i gogle na czole.

Rozglądając się po klasie zauważyłem, że nie tylko ja jestem zdziwiony zmianą nauczyciela, jednak nikt nic nie powiedział, więc postanowiłem nie wychylać się przed szereg.

-Dziś będziemy konstruować "nabój"- chemik nakreślił w powietrzu cudzysłów - reaktywny. Jest to bardzo niebezpieczny zabieg, więc proszę o waszą całą uwagę.- mówił, wyraźnie podkreślając każde słowo.

Kiedy szperał w szafce szukając jakiegoś składnika, do sali weszła pani woźna i powiedziała nam, że mamy zmienić salę. Pan od chemii spytał dlaczego, lecz ona tylko mamrotała o jakichś odwiedzinach nowych uczniów i wyszła. Tak więc zmieniliśmy salę na jakąś nie sprzątaną przez chyba 40 lat. Wszędzie wisiały pajęczyny, pudła zajmowały z połowę sali, a kurz pokrywał każdy milimetr kwadratowy tego pomieszczenia. Mimo to, pan kazał nam zająć miejsca, bo i tak zamierza przeprowadzić tę lekcję. Rozległ się okrzyk buntu, ale chemik był już zajęty wypisywaniem potrzebnych materiałów.

Usiadłem z Nedem w ławce obok ławki Sophie i Flasha. Gdy ten zauważył, że się patrzę, pokazał mi środkowy palec, złapał Sophie za talię i chciał ją pocałować, jednak ta odwróciła się od niego i z zaangażowaniem zaczęła słuchać nauczyciela. Chyba po raz pierwszy w życiu.

Uśmiechnąłem się pod nosem i również zacząłem słuchać nauczyciela. Jednak zdziwiło mnie trochę, że to akurat Flash jest chłopakiem Sophie. Nigdy nie pokazywali się z tej strony w szkole. Z moich myśli wyrwał mnie Ned który z podekscytowaniem mówił, że będziemy robić nabój do bomby.

Gdy miałem dodać to radioaktywne coś, usłyszałem wybuch, a sekundę potem leżałem na podłodze zdmuchnięty jak farfocel z kanapy. Szybko popatrzyłem skąd doszedł ten hałas i okazało się, że ze stolika obok. Sophie leżała nieprzytomna z rozciętą brwią, ale nikt inny nie doznał większych obrażeń. Podbiegłem do niej i nie zważając na ludzi chcących dostać się do dziewczyny, wziąłem ją na ręce i wyniosłem z sali. W drodze do pielęgniarki, Sophie obudziła się i powiedziała, że da radę sama tam dojść, jednak i tak szedłem krok w krok z nią.

Po obejrzeniu dziewczyny pielęgniarka powiedziała, że to nic takiego, promieniowanie w takiej ilości nie jest szkodliwe dla ludzi, więc nie ma się czym martwić. W tamtej chwili kamień spadł mi z serca. Nawet jeśli nie znałem Sophie, to i tak załamałbym się, gdyby coś jej się stało.

-Odprowadziłbyś mnie? - zapytała.

-J... ja?- Kurna Peter, dlaczego się jąkasz? Teraz uzna cię za przegrywa, który nie umie rozmawiać z dziewczynami.

-No tak, ty - uśmiechnęła się Sophie.

-Nie ma sprawy - odpowiedziałem.- To gdzie masz teraz lekcje?

-Myślałam o tym, żebyś... odprowadził mnie do domu- zawahała się przez chwilę. - Jeśli masz czas, oczywiście.

Po odpowiedzeniu "Jasne i tak już skończyłem lekcje" zabrałem nasze plecaki i czekałem przed szkołą, bo dziewczyna poszła powiedzieć przyjaciółce, że jest cała. Kiedy wróciła, była trochę przygnębiona, ale wzięła swój plecak i zaczęliśmy iść.

-Co się stało?- zapytałem.

-Nic poważnego, tylko... zerwałam z Flashem i...

Ale w tamtym momencie poczułem, że moja szyja zdrętwiała, a chwilę potem, po raz drugi dzisiaj, leżałem na ziemi. Przez mgłę zobaczyłem Sophie kucającą obok mnie i jakby z dala, jej krzyk o pomoc. Zaczęła boleć mnie głowa, ale nie miałem siły, by podnieść rękę, albo wydać z siebie jakikolwiek dźwięk. Całe ciało zaczęło mnie bolałeć i nagle wszystkie moje zmysły się wyostrzyły. Hałas Nowego Yorku zabębnił mi w uszach, aż dostałem gęsiej skórki. Po kilku sekundach ból ustąpił, a ja spojrzałem na ciemnowłosą dziewczynę, która patrzyła na mnie z zaniepokojeniem, smutkiem i przerażeniem w tym samym momencie. Jednak nie doszedłem do końca do siebie i bałem się, że ją skrzywdzę, więc powiedziałem jej żeby się nie zbliżała, wstałem i pobiegłem z nietypową dla mnie szybkością przed siebie, zostawiając swój plecak na miejscu.

To be continued

×I love you 3000× Peter Parker fan fictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz