Rozdział 3

363 15 5
                                    

 Nie zamierzałam pakować się w ten chory trójkąt między nimi. Wiedziałam, że wrócił. Tak samo wiedziałam o tym, że Jacob chciał walczyć o nią - szczególnie, że powiedziała mu o swoich uczuciach ale także dała mu znać, że jest drugim i zawsze drugim pozostanie. Rozśmieszyło mnie i zabolało jednocześnie. 

Jednakże byłam przecież z dala od tej emocjonalnej sinusoidy, powinnam już dawno ochłonąć z tego wszystkiego co kotłowało się w mojej głowie. Mimo, że moja wizja obejmowała obojętność na wszystko co z tym związane to tak naprawdę potrafiłam jedynie wpatrywać się w okno bez większego sensu. Utonęłam w bezdennej pustce, chociaż sama sobie wybrałam taki los. 

Kochałam go tak bardzo jak można kochać. Musiałam to ukrywać, musiałam to zdusić w swoim wnętrzu chociaż nie chciałam. To był chory układ - on kochał ją, ona kochała Edwarda a ja kochałam Jacoba. Zupełnie nielogiczne, zupełnie popieprzone i sprawiające mi nieopisany ból. Miałam mnóstwo czasu aby się na tą ewentualność przygotować, chociaż unikałam konfrontacji. Odsuwałam się, uśmiechałam chociaż w oczach tańczyły mi łzy. 

Minęło kilka miesięcy odkąd ostatni raz byłam w LaPush. Leah pisała do mnie, pozdrawiała mnie od całej watahy a wówczas robiło mi się ciepło na sercu. Na szczęście było kilka osób dla których byłam ważna mimo wszystko. Mimo wielu błędów, które popełniłam na przestrzeni mojego dojrzewania emocjonalnego oraz fizycznego, także w wilczym tego słowa znaczeniu. Nie widzieli mnie jeszcze, ukrywałam to doszczętnie  choć nie wiedziałam dlaczego. Chciałam aby zobaczyli drugą wilczycę w stadzie - pierwszą była Leah. Miałam podobne futro do niej, choć jaśniejsze. Uwielbiałam ruszać w środku nocy, gdy księżyc błyszczał wysoko nad moją głową a jego blask odbijał się w moich oczach oraz błyszczącej sierści. 

Między jednym wzlotem a kolejnym upadkiem czułam także samotność. Tak mijał mi dzień jeden za drugim, chociaż wydawało mi się że zamknięto mnie w jakiejś pętli z której nie wydostanę się dopóki nie naprawię swojego błędu jakim było przekreślenie Belli a co za tym idzie, straceniem Jacoba być może na zawsze.

W całej zabawie w przyjaźń między nami to zawsze ona była największym problemem. Zabierała mi go, chociaż z pozoru nie wyglądało to jak zabieranie kogokolwiek. Po prostu między nimi była większa więź niż kiedykolwiek. Ale do cholery, w jakimś stopniu byliśmy wrogami. Ona była zbratana z wampirami, my byliśmy ich naturalnymi wrogami. Nienawidziliśmy się od pokoleń, przecież o tym rozmawiano na ogniskach. Uczono nas, że wampiry stanowią nienaturalną egzystencję, która powinna nas budzić do walki i powinniśmy pozbywać się ich w jak najprostszy sposób jednocześnie uważając by nie skrzywdzić siebie. 

A teraz Jacob nagle postanawia stać po ich stronie by ją chronić? Przyjaciółkę, która ma za nic jego uczucia? Gdy zniknął Edward to Jake był najlepszy ale gdy wrócił cała szala odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. Poczułam znów jak moje ciało drży. Wiedziałam, że jeśli przemiana nastąpi w moim małym, drewnianym domku to połowę rozsadzę. Przeklęłam pod nosem i wybiegłam w ostatniej chwili. Z głośnym warczeniem nastąpiła gwałtowna przemiana. Mimo upływu kilku miesięcy wciąż nie umiałam tego kontrolować, choć Leah mnie ostrzegała że chwilę to zajmie. Ruszyłam przed siebie jak zwykle nie oglądając się, starając się porzucić złe myśli i się uspokoić, gdy nagle ktoś we mnie uderzył. Walnęłam całym ciałem o najbliższe drzewo a z rozchylonego pyska wydobyło się jęknięcie. Po chwili jednak wilk o rdzawym kolorze podszedł do mnie i trącił mnie swoim. Poczułam dziwną bliskość, którą znałam tylko przy...

PosibilityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz