Podróż do Forks nie trwała wcale długo. Mogłam znów poczuć się kimś ważnym w życiu Jake'a gdy tak biegłam obok niego i bez żadnych wątpliwości patrzyliśmy w jeden punkt. Gdzieś w głębi mnie wiedziałam, że nie bez powodu jest obok mnie. Przybył aby poprosić mnie o pomoc a ja nie mogłam jej mu odmówić. Dlatego teraz wbrew sobie gnałam do miejsca z którego uciekłam.
Sam był wściekły - mogłam się tego domyślić. Opuszczanie w pojedynkę stada to najgłupszy z pomysłów, na jaki mogłam wpaść będąc wilkiem. Do tego jeszcze dostałam ochrzan, że nikomu nie powiedziałam o swojej przemianie. Kobieta wilk nie jest aż tak silna jak mężczyźni naszego plemienia, a co za tym idzie - jest bardziej zagrożona. Oczywiście przeprosiłam go, ale koniec końców wszyscy się cieszyli, że wróciłam cała i zdrowa.
Osobiście uważałam pomysł za dołączanie do tej durnej bitwy za kompletnie durny, nieodpowiedzialny i głupi jednak Jake wraz z resztą powiedzieli, że chcą chronić Bellę. Reszta chłopaków na pewno wzięła stronę Jake'a widząc jak wiele znaczy dla niego Bella. Leah była neutralna, a ja? Cóż, znałam odpowiedź ale nie miałam odwagi powiedzieć jej głośno.
Gdy już tam się znaleźliśmy, to cała ich paczka była zebrana. Czułam ich chłód z daleka oraz coś dziwnego, co napędzało mnie do ochrony. Czułam, że Sam również im nie ufa - podobnie jak reszta. Widziałam po ich minach, że gardzą nami. Może nie wszyscy ale jeden z nich, Edward, chyba najbardziej. Warknęłam ostrzegawczo ale wówczas Jake pokręcił ostrzegawczo głową.
- Nie ufają nam na tyle by pojawić się w ludzkiej formie..
- Liczy się to, że w ogóle się pojawili. Dziękuję, że przybyliście - odzywa się jeden z nich. Ma jasne włosy i wygląda na głowę rodziny.
- Będę Was trenował. Nowonarodzeni są o wiele silniejsi, sprytniejsi i szybsi przez wzgląd na ludzką krew krążącą w ich żyłach. Ich pierwszy okres przemiany to niezwykła siła z którą przyjdzie się nam zmierzyć. Zasada numer jeden - nie odwracaj się nigdy do wroga plecami. Zasada numer dwa - nie dajcie się otoczyć. Zmiażdżą was ramionami bez cienia zastanowienia. I zasada numer trzy - nie wybierajcie oczywistych metod zabijania.
Unoszę łeb ku górze i posyłam Belli nienawistny wzrok, podczas gdy Jake wita się z nią skinieniem. Po chwili naprzeciw siebie staje dwójka z nich. Chyba są rodzeństwem, bo doskonale się ze sobą dogadują. Obserwuję w skupieniu jak się na siebie rzucają i bez problemu przerzucają się niczym szmaciane lalki. Z jednej strony trochę mnie przeraża ich siła, w końcu nie codziennie widzi się taką siłę.. jednak nim w ogóle zareaguję to już kolejna para z ich rodzeństwa rozpoczyna trening. Wyczuwam jak większość z nas napina się, nie mam pojęcia czy ze strachu czy po prostu aby być w gotowości. Po momencie wyczuwam uspokajającą energię i dostrzegam obok Leah, która ma bardzo podobne futro do mojego.
- Nic nie mówiłaś o przemianie .. - słyszę jej głos w głowie dzięki telepatii
- Przepraszam.. Bałam się..
- Nic się nie stało - jej łeb lekko trąca mój - Jak ją przeszłaś? W porządku?
- Trochę się tego obawiałam, ale nie było tak źle jak myślałam że będzie. Po co my tutaj w ogóle jesteśmy? Nie powinniśmy się mieszać..
- Zamknij się - słyszę głos Sama - Skupcie się bo my też będziemy trenować - na te słowa unoszę głowę w jego stronę.
Nie żartował. Naprawdę po chwili naprzeciwko siebie stają Leah i Seth a cała reszta obserwuje. Seth jest młody, nie ma tyle siły co Leah jednak widać, że jest przebiegły. Gdy się na siebie rzucają, cała reszta milknie w zaskoczeniu. Nawet ja robię krok w tył, a wtedy czuję jak Jacob staje obok mnie dając mi wsparcie, jakiego potrzebowałam właśnie w tej chwili. Jasper robi krok w przód klaskając w dłonie.

CZYTASZ
Posibility
RomanceCharlie Brown jest najlepszą przyjaciółką Jacoba Black'a...zaraz po Belli. Odkąd pamięta musiała konkurować o najmniejszą uwagę przyjaciela. Gdy stają się starsi ich więzi się zaciskają, a wówczas do Forks wraca Bella. Charlie nadal nie ufa dziewc...