2

61 5 8
                                    

Panujący zgiełk na ulicy towarzyszył mi i mojej przyjaciółce w jedzeniu pysznych ciastek.
Patrzyłam na jej uśmiechniętą twarz wyrażająca tysiąc emocji podczas mówienia, oraz na jej ręcę którymi chaotycznie coś gestykulowała. Chciałabym powiedzieć że ją słucham, i interesuje mnie to co do mnie mówi ale okazała bym się straszna kłamczuchą. "I tak nią jesteś.." - pomyślałam
Tak jestem nią kłamie wszystkich na około. Od wymuszonego uśmiechu po grzeczne formułki. Czasami nie mam siły pokazywać że wszystko mnie cieszy, jeśli tak nie jest. Potrafię dobrze ukrywać emocję ale zaczyna mnie to już przerastać. Dlatego przestałam nadużywać fałszywego uśmiechu w szkole, i byłam poprostu sobą. Przez co wszyscy patrzeli się na mnie jak na dziwadło.
W końcu jest to prywatna szkoła dla bogaczy, książąt, przyszłych królów dzieci milionerów, sławnych piosenkarek aktorek i bogaczy. No i do tego wszystkiego większość jest indywidualistami którzy są zapatrzeni tylko w siebie.
Nagle z mojego rozmyślania wyrwał mnie glos Clem
- Makaria ty mnie wogóle słuchasz? - spytała wkurzona
- Tak - odpowiedziałam szybko i dodałam- Słucham cię
- Skoro tak to oczym mówiłam? - spytała podejrzliwie
- No, o nim- powiedziałam pewnie z nutką udawanego rozdrażnienia w głosie. " błagam żeby tylko mówiła o nim " pomyślałam
- Tak o nim mówiłam, ale posłuchaj bo Jacob organizuje imprezę no, i chciałabym żebyś ze mną poszła- "zdecydowanie nie, nie" pomyślałam
- I nie przyjmuje głosu sprzeciwu. Od moich ostatnich chłopaków się wyminęłaś ale tego musisz już poznać- powiedziała
- Ale po co? I tak znajdziesz sobie zaraz kolejnego- powiedziałam mając nadzieję że odpuści
- Może i tak ale to bez znaczenia musisz iść na imprezę nigdy na żadne nie chodzisz a masz 16 lat dobra czekaj jeszcze 15 ale za nie długo będziesz mieć 16- powiedziała
-Pff- prychnęłam głośno-jakby to był mój obowiązek chodzić na imprezy- poczym dodałam- Wież że ich nie lubię
- Tak tak wiem, ale obiecuje - złapała lekko mnie za rękę - że żaden obrzydliwy gościu nie będzie się do ciebie przystawiać-powiedziała
Widziałam w jej oczach że strasznie jej na tym zależy więc lekko kiwnełam głową na znak że pójdę pomimo tego że totalnie nie miałam na to ochoty.
Przyjaciółka się do mnie szeroko uśmiechnęła, ja próbowałam odwzajemnić go ale wyszedł mi tylko brzydki grymas.

-Mówię ci będzie nie ziemsko- trajkotała cały czas o imprezie Clem. Powoli miałam już trochę tego dość, co chwile słyszałam tylko "impreza, impreza...."
- Jak się nie pośpieszysz spóźnisz się na rozszerzoną Chemię, a ja na Historię- powiedziałam. W końcu zawsze było to samo, starałam się nie spóźniać na lekcje zwłaszcza że nie chodzimy razem na wszystkie przedmioty. Przez co muszę się tłumaczyć przed nauczycielami, którzy robią mi wywody na temat mojej niesubordynacji.....

Nagle spojrzałam na szkolny zegar który wskazywał 8.40 " jak ja mogłam nie zauważyć że lekcje się już dawno zaczęły?!"
Szybkim pędem ruszyłam długim starym korytarzem pod klasę Robertsona. Clem widząc że nagle zaczęłam biec szybko mnie dogoniła.
- Ale nie było jeszcze dzwonka, dlaczego biegniesz?- powiedziała
- Był, ale byłaś tak zaoferowana impreza że nie usłyszałaś... dobra ja idę w tę stronę. Powodzenia, i widzimy się później. - powiedziałam szybko biegnąc do klasy, mając nadzieję że nikt nie zauważy mojego spóźnienia.

Wziełam trzy ciche oddechy, i zapukałam
- Proszę wejść- powiedział profesor. Więc otworzyłam drzwi, i cicho weszłam przepraszając za spóźnienie. Naszczęście Professor Robertson był tak zaoferowany swoją lekcja że tylko machnął na mnie ręką, i kazał mi zająć miejsce. Dlatego podeszłam szybkim krokiem do mojej ławki ale ktoś mi już ją zajął. Mogłabym się wykłucać o moje miejsce, i znając życie odzyskałabym je ale nie miałam dzisiaj na to siły. Po drugie już dość się spóźniłam więc wolę pozostać cicho.
Usiadłam na jednym wolnym miejscu koło chłopaka na samym końcu.
Padał tam straszny cień dlatego do piero po chwili zdałam sobie sprawę z mojego błędu. Usiadłam obok znienawidzonego przez mnie kolesia w całej szkole " no to świetnie"
- Aż tak cie do mnie ciągnie że tu siadasz Agesandros - na twarzy chłopaka widniał wredny uśmieszek. Gdybym tylko mogła walnęłabym go żeby znikął z jego twarzy. Ale na razie mogę sobie tylko o tym pomarzyć, ponieważ jestem na lekcji a nie widzi mi się chodzenie do dyrektora. Więc póki co muszę go olewać, i starać się nie skupiać na jego słowach
- Co teraz taka pewna w gębie nie jesteś jak ostatnio co? Podobno nie którym ludziom w strachu odbiera głos - powiedział patrząc się na mnie z coraz większym głupkowatym uśmiechem na twarzy.
Za to ja zacisnęłam pieści w bijając paznokcie w skórę żeby powstrzymać się od uderzenia go w jego gubkowatą twarz, którą pokrywały kosmyki brązowych włosów - Nie sądziłem że sie mnie boisz - kontynułował śmiejąc się przy tym szyderczo
Już miałam się zamachnąć kiedy nagle spytał mnie nauczyciel.
- To może Makaria nam odpowie na ostatnie pytanie? - spytał obrzucając mnie zaciekawionym spojrzeniem. Czego nie mogłam powiedzieć o sobie, bo wpatrywałam się w nauczyciela z wściekłością i wdzięcznością. Z wściekłością ponieważ zaprzepaścił mi szanse na oglądanie rozwalonego nosa Gordiego, a z wdzięcznością bo uratował mnie przed pójściem do dyrektora co oznaczało by duże konsekwencje rodziców.
Aczkolwiek to wszystko zamieniło się w lekkie podenerwowanie, bo nie miałam bladego pojęcia jakie było pytanie i oczym rozmawiamy. Tak się skupiłam żeby nie oddać Gordiemu że zapomniałam że jestem na lekcji.
Słyszałam jego cichy śmiech przypominjący parskajcego konia
- A czy mogłby Pan powtórzyć ostatnie pytanie panie profesorze? Ponieważ niestety go nie usłyszałam- powiedziałam wkładając na twarz maskę biednej dziewczynki
- Nie, nie powtórzę i proszę o wiekszę skupienie na moich lekcjach - powiedział już oburzony. Na szczęście jego złość nie osiągnęła kulminacyjnego punktu, ponieważ dziewczyna z przodu spytała się go o termin historyczny. Który pochłonł go do takiego stopnia że przestał zwracać na mnie uwagę.
Więc w spokoju mogłam się zaszyć i pomyśleć. Ale wtedy przeszył mnie nie wyobrażalny ból głowy. Miałam wrażenie że zaraz rozsadzi mi czaszkę. Ale nie mogłam pozwolić sobie na słaboś w obecności Gordiego-Który i tak już miał powód żeby się ze mnie nabijać. Nie mogłam dać mu większej satysfakcji..
Zacisnełam mocno zęby żeby nie jęknąć z bólu który się nasilał. Czułam że zaraz rozerwie mi czaszkę kiedy nagle zelżał aż w końcu przestał. Ze zdziwieniem wpatrywałam się przed siębie "Co to miało być?"

Odliczałam minuty i sekundy do końca dzwonku, żeby starać się nie słuchać prowokującego Gordiego. Naszcęście w końcu zadzwonił. Dlatego szybkim pędem wstałam zakładając torbę na ramię, i ruszylam do wyjścia z klasy. Odrazu zauważyłam za drzwiami czajaca się Clem. Kiedy tylko mnie zauważyła cicho poruszyła ustami. Przekazując tym samym "czy mój były poszedł " więc lekko kiwnełam jej głową na" tak" wiec szybko się wysunęła i złapapała mnie za rękaw czarnego sweterka.
- Znowu on?- spytała rozdrażniona blondynka patrząc na moja twarz która ukazywała tysiąc emocji " Tak znowu on a jakby inaczej " chciałam jej odpowiedzieć ale nie musiałam bo ona i tak dobrze znała odpowiedź. Szybko zaczęła sprawdzać mojej knykcie żeby sprawdzić czy widnieje na nich krew. Kiedy okazało się że nie z ulgą westchnęła.
Spojrzałam na nią lekko unaszac brwi i starając się ochłonąć
- nie mam nic przeciwko temu że udeżyłabyś tego palanta ale dzisiaj jest impreza. I masz na niej być a nie na dywaniku u dyrektora- powiedziała
- mogłam mu jednak przywalić - powiedziałam wzdychając, i wrednie się uśmiechając do przyjaciółka na co ta udała że robi obrażoną minę
- Ale właściwie o co tym razem poszło? - spytała idąc w stronę kolejnej sali lekcyjnej a ja obok niej
- No wież jakiś idiota zajął mi miejsce więc musiałam usiąść gdzieś indziej. No i oczywiście jedyne wolne miejsce było koło Gordiego. Tylko nie zauważyłam że to on więc tam usiadłam no a on jak zwykle zaczął ze mnie drwić wywyższać się i być strasznie denerwujący. Wież jak mnie to denerwuje -powiedziałam, na co ta zaczeła kiwać głową ze zrozumieniem
- A kim był chłopak który usiadł na twoim miejscu? -spytała
- Nie pamiętam ale dzięki że mi przypomniałaś chętnie do niego pójdę i podziekuje ze cudowny dzień - powiedziałam, z sarkazmem w głosie
- O nie nigdzie nie idziesz- powiedziała Clem
- Żartuje tylko żartuje- powiedziałam śmiejąc się przy czym uspokoiłam przyjaciółkę
- Mam nadzieję- cicho się zaśmiała i poszłyśmy na kolejną lekcję

Hejka
Mam nadzięje że podoba wam się kolejny rozdział. Jeśli tak to zostaw na dole ⭐ Oraz komentarz🤗
Miłego dnia ❤

Bogini Łagodnej ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz