Cofnęła się kilka kroków, przecierając oczy, które ponownie stały się lazurowe, i brudną od ziemi, piachu i krwi twarz. Rozejrzała się nie do końca przytomna po pobojowisku i westchnęła głęboko, pocierając skronie. Zdążyła się przyzwyczaić do destrukcyjnej natury Wilka Północy i zastany widok nie był dla niej zaskoczeniem, ale jak u licha miała teraz to wszystko posprzątać i wytłumaczyć?
Sama się nad tym zastanawiaj. Ja swoje zrobiłam, mruknęła Wilk Północy, która spełniała jednocześnie rolę jej podświadomości.
Dzięki, odparła Silva wkładając miecz do pochwy i ruszając w stronę ocalałych zwycięzców.
— Piękna robota, nie ma co — pochwaliła ich, przeskakując przez ciała i starając się nie nadepnąć na jakieś wnętrzności.
W odpowiedzi uśmiechnęli się krzywo.
— Pani, co zrobimy z tamtymi? — spytał nieco zmęczony kat, ruchem głowy wskazując przerażoną Mary Ann, chowającą się między ławkami i Seweryna, który dygotał z szoku i przerażenia.
Tylko oni ocaleli podczas tych walk.
— Niech Ivan zdecyduje. W końcu to jego nowi ludzie — nakazała, chcąc sprawdzić, czy ciemnowłosy poradzi sobie z nowym zadaniem.
— Twoi także — zauważył słusznie starszy ze Złotych Braci, wyznając zasadę, że ostrożności nigdy za wiele.
— To twój pierwszy sprawdzian jako nowego dowódcy — odparła poważnie, w duchu będąc ciekawa, jaką ten podejmie decyzję.
Zabije, a może pozostawi przy życiu? Ona nie będzie kwestionowała żadnego jego rozkazu. Była na to zbyt zmęczona i marzyła tylko o długim odpoczynku. Ivan zmierzył dwójkę ludzi wzrokiem. Seweryn był już sędziwego wieku, a dziewczyna nie miała więcej niż dwanaście wiosen. Było mu ich żal, nie miał żadnego powodu, aby ich zabijać.
— Pozostawię ich przy życiu. Dość już dzisiaj krwi przelano — zdecydował po chwili zastanowienia.
Białowłosa z aprobatą skinęła głową.
— Wspaniale! No, to wracamy do bazy. Jestem zmęczona, a noc już dawno zapadła — zarządziła, wdzięcznie odwracając się w wolnym krokiem ruszając w odpowiednim kierunku.
Dwójka ocalałych ludzi powoli ruszyła za nimi, zachowując "bezpieczną" odległość. Milczeli, nie chcąc się narażać na ich gniew. Dość już dziś widzieli, a teraz pragnęli tylko zaszyć się w swoich kwaterach i dziękować bogom za życie.
— Co powiecie na kolację i whisky? — zaproponował kat, uśmiechając się ze zmęczeniem.
Przydałoby się napełnić żołądek i odreagować dzisiejszy dzień.
— Z miłą chęcią.
***
Co przyszło po późnej kolacji? Alkohol. I choć panna Barnes stroniła od trunków (piła tylko wtedy, kiedy wymagała tego sytuacja) dzisiejszy dzień wymagał odreagowania. A że nikt nie chciał żadnego treningu (nie ma nawet mowy!) to pozostało zatopienie wszystkiego w kieliszeczku czegoś mocniejszego.
Do gabinetu dowódcy przylegał pokaźnych rozmiarów salon. Urządzony surowo, w typowo męskich, ciemnych barwach nadawał się idealnie. Na brak telewizora nikt nie narzekał, mieli za to wieżę stereo, z której teraz cicho płynęła nastrojowa muzyka. I oczywiście pięknie rzeźbiony barek. Pełny barek.
— Wiecie? Życie jest do dupy — stwierdziła Adele, jednym haustem opróżniając zawartość swojej szklaneczki.
Skrzywiła się, czując palenie w gardle, charakterystyczne dla dobrego burbonu. Z hukiem odłożyła szklankę na stolik i na powrót położyła się na kolana Aleksieja, przymykając oczy i wzdychając ciężko.
CZYTASZ
Angel From Heaven Hell
FanfictionOpowieść napisana na spółkę z @Estralier Krew anioła i człowieka. Żołnierz i wrażliwa dziewczyna w jednym. Połączenie niemożliwe, prawda? A jednak Silva Barnes od lat żyje na Midgardzie. Las jest jej domem, ale czy niespodziewane spotkanie i pomoc n...