> 4 <

257 28 9
                                    

  ×_________________×
×|⚡Godzina 7:00⚡|×
  ×————————×

Dzień zaczął się wyjątkowo pochmurno, z nieba lało wielkimi kroplami, które cicho uderzały o szpitalne szyby. Szczerze, nikt już w ich wieku nie obstawiał która kropla wygra wyścig kropel. Hitoshi jedynie wpatrywał się w szybę przepełnioną ,,łzami nieba". Wpatrywał się tak w szybę przypominając sobie wczorajszą noc. Leżenie na zaśnieżonym dachu było wręcz.... Niezwykłe. Te płatki śniegu, które cały czas spadały im na policzki, ten powiew wiatru... To po prostu było niesamowite.

Pomijając fakt, że wyjątkowo nie chciało mu się wstać z łóżka podniósł się i wyszedł z sali przechodząc obok młodszych dzieci, które bawiły się na korytarzu gumową piłką. Wszędzie było słychać ten dziecięcy gwar, który mimo że denerwował, pompował życie w szare korytarze. Spojrzał na numer sali upewnijcie się, czy aby na pewno wejdzie teraz do dobrej sali.

Bez uprzedzenia wszedł do środka i spojrzał na blondyna, który obecne jeszcze spał. Cichym krokiem podszedł do łóżka i usiadł na taborecie, który stał przy łóżku. Taboret wydał z siebie cichy dźwięk trzeszczenia, co praktycznie było normą w tym budynku.

Spojrzał na blondyna, który jedynie mruknął coś pod nosem i przekręcił się na drugi bok. W tej sytuacji Hitoshi mógł przyjrzeć się jego rysom twarzy oraz poprawić delikatnie blond włosy z twarzy chłopaka.
Musiał przyznać, że kosmyki włosów były niezwykle miękkie. Zabrał dłoń i zaczął się rozglądać bo niezbyt wielkiej sali.

Obok niego stała biała szafka, na której leżała duża ilość lekarstw, ściany koloru szarego podchodzący pod biel. Na ścianie wisiał niezbyt duży telewizor, który nie był włączany praktycznie od samego przyjazdu sugerując po odłączonym z kontaktu kablu. Oczywiście typowo zewnętrzny parapet zdobiła jedna mniejsza roślinka. U niego był to mały kaktus w żółtej doniczce z widocznie dorysowaną czarnym markerem błyskawicą, która była wręcz identyczna jak na jego włosach. Widać, że robiła to osoba młodsza, a przynajmniej tak wywnioskował bo wielokrotnie przekroczonym konturze ,,wzoru"

- ... Shinny?... - usłyszał cichy głos skierowany w jego stronę. Szczerze, nie spodziewał się, że po dniu bądź dwóch znajomości już będzie nazywać go przeróżnymi zdrobnieniami. Mimo, że dopiero dwa razy użył zdrobnienia już czuł się dość.. Dziwnie z tym faktem. Na razie jedyne co zrozumiał, to to, że blondyn się obudził 

- Oh, już nie śpisz? - zapytał trochę głośniej niż blondyn. Niższy podniósł się do siadu i ziewnął cicho, po czym się przeciągnął, spojrzał na fioletowookiego z uśmiechem 

- Długo już tutaj siedzisz?... - omijając pytanie zadał kolejne. Jednak odpowiedziało mu głuche milczenie. Przez dłuższą chwilę nie rozumiał o co mu chodzi, lecz Shinsou szybko wyjaśnił 

- ... Krew zaczęła Ci z nosa lecieć - mruknął delikatnie rozszerzając oczy, rozejrzał się po sali, po czym wziął do ręki opakowanie chusteczek, wyciągnął jedną, po czym podał ją chłopakowi, na co ten przyłożył ją do miejsca skąd krwawił. 

- Dziękuję - delikatnie się uśmiechnął na gest chłopaka. Przyjrzał się jego mimice twarzy, widocznie był zmartwiony tym, co właśnie się stało 
- Hej, ale nie musisz od razu być smutny - postarał się go pocieszyć, choć trochę. 

- Powinieneś raczej to zgłosić. To nie jest zbyt normalne, że od tak zaczynasz krwawić. Wiesz, trochę znam się na ciele człowieka, kiedyś się tym interesowałem, ale to teraz nie istotne - podniósł się z krzesła i gdy już miał iść w kierunku korytarza, gdzie właśnie miała dyżur kobieta zajmująca się Kaminarim poczuł delikatny uścisk na swoim nadgarstku 

= Historia z papieru = ShinKami Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz