> 2 <

292 39 0
                                    

- Kiedy będziemy? - zapytał fioletowowłosy rozglądając się po korytarzach szpitala.

- Zaraz będziemy, tylko trzeba ładnie poprosić pielęgniarkę żeby nas wpuściła. - odparł chłopak po czym stanął przy szybie.

- Faktycznie, lekarze prawdę mówili, że poszkodowany - oparł lekko dłoń o szybę.

W tym samym momencie złotawe oczy blondyna napotkały się z trójką chłopaków. Każdego już tu znał poprzez codziennie obserwacje korytarza, ale najwyższego z całej trójki za nic nie znał, dopiero pierwszy raz go widział na oczy.

Rozejrzeli się czy nikogo nie ma na korytarzu czy w sali i weszli do chłopaka, spojrzeli na niego

- Oooo, hej Kamiś - odparł jeden z chłopaków, który podszedł do niego, po czym usiadł na krzesełku przy łóżku 

- O, cześć Leo - skierował się w jego stronę, po czym zerknął na resztę z uśmiechem. Reszta również dołączyła do siedzenia przy łóżku. Hitoshi nie czuł się tam komfortowo. Sam nawet nie wiedział dlaczego, ale... Po prostu nie czuł się tam dobrze. Co jakiś czas rozglądał się w poszukiwaniu ,,motywacji do jakiejkolwiek rozmowy z resztą". Oczywiście wszyscy radośnie rozmawiali oprócz niego, przewidywał to. 

- A Toshi nic nie powie? - niższy brunet spojrzał na chłopaka który siedział cały czas cicho. Nathan szturchnął chłopaka, po czym skierował wzrok na drzwi, co prawdopodobnie miało oznaczać ,, Zostawmy ich samych". Leo skinął głową, po czym spojrzał na blondyna 

- Kamiś, ja i Nathan musimy już iść, sam rozumiesz - chłopak chciał już coś dopowiedzieć, lecz szybko zostało mu przerwane przez lekko podniesioną dłoń złotookiego 

- Rozumiem, szkoda że nie możecie na dłuższą chwilą zostać - obaj chłopcy wstali i wyszli z sali, przez co Hitoshi oraz nowo zapoznany blondyn zostali w sali. Przez dłuższą chwilę siedzieli w głuchej ciszy, po czym jednak ,,Kamiś" postanowił się w końcu odezwać 

- Czyli przyjaźnisz się z Leo oraz Nathanem? Wiesz, podejrzewam, że będą Cię tu dość często zaciągać, więc opłacałoby się zapoznać - wyciągnął w stronę fioletowookiego obwiniętą w bandaże dłoń 

- Denki Kaminari, miło mi - odparł z szerokim uśmiechem czekając na jakąkolwiek inną reakcję niż dość zimny wzrok wyższego. Gdy chciał zabrać już dłoń poczuł delikatne ciepło na dłoni. 

- ... Hitoshi Shinsou - oparł patrząc na chłopaka, lecz powoli spuszczając wzrok w ziemię. Po dłuższej chwili zabrał dłoń kładąc ją na swoich kolanach 

- Jeśli wolno spytać, co się stało że taki poobijany jesteś? - niepewnie zapytał. Oczywiście nie był w tym szpitalu żeby się zapoznawać, ale los sam go pchał na ,,tą" drogę. 

- O uhm.. - przez był cicho spoglądając na okno, gdzie powoli sypał śnieg - Wiesz, raczej nic osobistego. Miałem drobny wypadek w szkole, a od tamtego czasu siedzę tutaj - spojrzał na kalendarz który wisiał na ścianie, wprost naprzeciwko niego 
- Hah, praktycznie pół roku mija 

Hitoshi nie wiedział jak ma już zareagować. Pół roku? Przecież to pełno czasu. Jedynie ciężko, po czym znów spojrzał na chłopaka. Rozmowa zajęła im tym razem znacznie więcej czasu, fioletowowłosy czuł dosłownym jak wszystko przychodzi znacznie... Łatwiej.

Godziny zaczęły płynąć jak szalone, żadne z dwójki nie zauważyło, że to już czas gdy odwiedziny powinny się dawno skończyć. Zorientowali się dopiero po to, gdy przyszła kobieta ubrana w strój pielęgniarki.

- Widzę, że znalazłeś sobie kolegę, hm? - odparł głos, który było słychać już z samego progu pokoju

- Yhym! - odparł od razu uśmiechając się szeroko stronę Hitoshiego
- To chyba nic złego, prawda? - zapytał spoglądając na pielęgniarkę, po czym skierował wzrok na osobę wcześniejszą

- Oczywiście że nie. Ale wybiła godzina, która kończy odwiedziny. Możecie zawsze wymienić się numerami i pisać do siebie z sali - odparła patrząc na obu chłopaków, którzy wręcz bez chwili zastanowienia wykonali polecenie starszej kobiety.

Hitoshi podniósł się z krzesła i podszedł do drzwi
- Więc do jutra, Denki - odparł wychodząc z pokoju

- Do jutra, Shin! - odpowiedział ponownie zanurzając tył głowy w perłowej poduszce

,,Shin"? Teraz cały czas chodziło mu to po głowie . Zazwyczaj każdy nazywał go Hitoshi albo po nazwisku, Shinsōu. Ale nie napotkał się jeszcze z tym, że ktoś nazywał go zdrobieniami pokroju tego, jak nazwał go zapewne młodszy blondyn.

Sam chłopak wiedział, że ta znajomość zapewne szybko się nie skończy. Ona już na start wydawała się związana zbyt mocną więzią.
¡!!!!!!!!!!!¡
W końcu wlatuje 2 rozdział aaaa

>656 słów<

= Historia z papieru = ShinKami Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz