Chyba potrzębuję pomocy..

93 7 3
                                    

No nie wierzę, poprostu nie wierzę. Nie mogłam patrzeć na tego człowieka, musiałam stąd uciec. Biegiem ruszyłam do mojego pokoj, zatrzasnęłam dzwi i przekręciłam kluczyk. Jezuu, co ja mam teraz zrobić? Przeciż nikt nie może się dowiedzieć co się wtedy stało. Co mam zrobić? Cholera nie tak miało być. Położyłam się na łóżku i pozwiliłam by zalały mnie wspomnienia tamtej nocy. Najgorszej zresztą w moim życiu.

Rodzice jak zwykle pojechali na romantyczną kolację do restautacji jak co piątek. Szanowali ten zwyczaj, podobało mi się to. Taka ich odskocznia od życia codziennego, problemów i zmagań. Siedziałam w pokoju słuchając muzyki na całą głośność. Oprócz służby niebyło nikogo w domu. Wkońcu to był Nowy Jork tutaj mogłam robić wszystko. Napisałam sms do Clare, żeby wpadła bo nieukrywam nudzi mi się w pojedynkę. Jak zwykle odpowiedż porzyszła odrazu. Miała zjawić się do 15 minut. Postanowiłam wziąść szybnki prysznic i wskoczyć w piżame licząc na spokojny wieczór.

Clare wchodząc do pokoju odrazu zwróciła moją uwagę swoim szerokim uśmiechem co wróżyło tylko kłopoty.

-Witaj skarbie. Serio ?! Piżama?! No bez jaj, wyskakuj z tego i jazda do garderoby po jakąś super seksowną kieckę. Idziemy do klubu maleńka. Cała Clare, wieczne imprezy i alkohol. Podobało mi się to, bezproblemów, żadnych zmartwień. Lubłam takie życie.

-Clare, mała naprawdę chce Ci się włoczyć? Jaki tym razem klub odwiedzimy? Powiedziłam z błyskiem w oku. Dziewczyna wiedziała zawsze gdie należy się pojawić by zrobić wielkie wejście i zaszaleć na całego.

-Ochh, już myślałam że nie zapytasz. Sam polecił mi całkim spoko miejsce, sprawdziłam to i ponoć jest zajebisty, a przecież to wszystko co nam trzeba skarbie. Piwiedziała Clare.

-Okej, ale jak się nazywa ?

-GrifinPub.

-Jeep, co to za nazwa ?

- Czepiasz się, ważne że można się zabawić i przynajmniej wyrwać jakieś ciasteczko, ughh.

-Okej, daj mi kwadrans ogarne się.

-Jasne cukiereczku.

Gotowe do wyjścia, podałam nazwę klubu szoferowi by nas podrzucił i nakazałam być pod telefonem wrazie szybkiego powrotu. Jak zwykle Clare nieuprzedziła mnie, że w klubie bedą znjadywać się tak zwani sponsorzy po 30. Nieprzepadałam za takimi typami. Nachalni i obrzydliwie sprośni myślą, że pokaża kupe kasy i mają każdego. Niewyżyte i niemyślące palanty. Stweiredziłysmy że pojdziemy najpierw po drinka i podpytamy barmana nakogo warto rzucić okiem. Robiłyśmy to dla zabawy, nic pozatym. Po czterech drinkach Clare zdecydowała że idzie na parkiet. Szybko znalazła jakiegoś typa i tańczyli jakby świata poza sobą nie widzieli. Ughh, Clare osiągnęła sukces. Nagle przedemną stanął całkiew przystojny facet okołó 25 lat, w dopasowanym czarnym garniturze. Wysoki szatyn o piwnych oczach.

-Cześć ślicznotko, może zatańczymy? Nazywam się Adrian. Uśmiechnął się zachęcająco ukazując rząd białych zębow.

-Cześć. A ja Ari, jasne. Chodżmy.

Szatyn pociągnąl mnie na parkiet. Objął mnie w tali i zaczeliśmy kołysać się w melodię piosenki. Był wysoki, ale miałam 12 cm szpilki wieć był wyższy tylko o poł głowy. Nie przerażał mnie co dziwne, choć wiedziałam że mam sie mieć na baczności. Wypatrzyłam w tłumie Clare, ktorą właśnie ciągła jakiegoś faceta do pokoju. No coż, szybko się zdecydowała.

Nagle poczułam mocniejszy ścisk na tali, popatrzyłam na Adriana, który chyba zauważył na co patrzyłam, probował dać mi jasno do zrozumienia że jemu rownież by to pasowało. Wtedy stwierdziłam, że czas się ulotnic. Kręcac głową odepchnęlam go i powoli się od Niego oddaliłam. Byłam lekko zmęczona głośńą muzyka oraz zamroczona iloscią alkoholu która wypiłam. Wyszłam na zewnątrz klubu by zaczerpnąc powietrza i zapalić. Po kilkunastu minutach, zauważyłam z boku jakiś ruch. Jakiś facet popchnął jakąś kobietę na ścianę i bezceromonialnie zaczeli uprawiać seks dostarczając przy tym niezła widownię osobom na polu. Matko, przecież po to były pokoje wewnątrz klubu. Spoglądając na zegarek zobaczyłam ż już prawie wpółdo piewszej. Zdecydowałam, że bedę się zbierać. Zadzwoniłam po szofera i porosiłam by zjawił się tu za jakąś godzinę. Chcąc schować telefon do kieszeni poczułam mocne szarpnięcie za tył mojej sukienki. Cholera co jest?! Spanikowana niemogłam się wyrwać, jakiś facet szepnął mi do ucha że popełniłam fatalny bład wychodząc samaa na zewnątrz. O matkoo, Adrian to on. Nie, to nie może być prawda. Próbowałam się wyszarpać, rzucałam się, już chciałam krzyknąć gdy nagle odwrocił mnie do siebie przodem i mocno pocałował. Ugryzłam go w wargę i kazałam się odpiepszyć poczym zostałam spoliczkowana. Ała, co za sukinsyn. Szarpnąl mnie mocno i zaciągnął do klubu.

-Jeśli się chodżby odezwiesz to rozszarpię Ci gardłó, zrozumiałaś ?!

Poczułam zimne cos napierające na moje plecy. Nóż. Cholera. Przestałam się szarpać, szukałam w tłumie ludzi kogoś kto na mnie spojrzy by błagac o pomoc, ale oni tylko patrzyli na nas sprośnie jakby wiedzieli że to tak się skończy. Boże, ch drwina i odraza malująca sie w oczach utwirerdziła mnie w przekonaniu że to było zaplanowane. Byłam w szoku, nikt mi nie pomoże. Pewnie zgwałcą mnie i zostawią. Boże, nie to się nie dzieje naprawdę. Zostałam brutalnie rzucona na łózko i przytrzymana bym się nie wierzgała, wciśnąl mi do ust jakąs szmatę i nakazal przygryzć, nie mogłam w pełni złapać tchu.Probowałam go kopnąc, ale znowu mnie spoliczkował. Cholera co on robi? Otworzył szufladę i wyciągnął z niej jakieś sznurki. Popatrzył na mnie z szyderczym  uśmiechem i podszedł do mnie. Unieruchomił mi ręcę nad głową i przywiaząl do wezgłowia łóżka. Potem zaczął się rozbierac. Rzucił marynarkę na krzesłó , powol rozpninał kamizlkę i poluzował krawat. Boże, zabijcie mnie, nie moze mi tego zrobć. W przypływie strachu zaczęlam kopac na oślep i płakać. Chwycil mnie za biodra mocno wciskając mnie w materac. Zadarł sukienkę do gory i rozerwal moje majtki. Kopałam, wierzgałam się, nie mogłam krzyczeć a to tak bardzo bolało, raz za razem coraz mocniej. Nie mogłam wytrzymac, modliłam się o śmierć. A on nieprzerywał wchodził coraz mocniej. Gdy myślałam że już nie dam rady, że dosłownie rozerwie mnie przestał. Zemdlałam.

Nie wiem co było potem,obudziłam się w szpitalu, obok siedziała Kate i trzymała mnie za rękę. Widząc jej łzy w oczach momntalnie wszystko powrociło do mnnie. Adrian, pokój, ból, niewyobrazalny ból i ciemność. Tak bardzo wszystko mnie bolało.

Nie wiem ile leżałam na łóżku ale nie miałam już czym płakać. Czułam się pusta. Nigdy tego nie zapomne. Dzięki Kate dostałam tabletki po ktorych nie mialam koszmarów. Starałam się o tym nie myśleć. A kochana Kate zawsze mi pomagała.

Ale co teraz ? Ten facet tam był i z niewiadomnych przyczyn prowadził interesy z moim ojcem. Ciekawe co zrobiłby Parker gdyby się dowiedział co mi zrobił. Uwierzyłby mi? Zrobilby coś? Nie, zapewne nie. Matka zapewne to samo. Dlatego niezgłosiłyśmy tego na policje. Ja balam się upokorzenia i prasy. Kate chcąc mnie chronić robiła wszystko by nigdy nie wyszło to na jaw.

To wydarzenie odmieniło całe moje życie. Odwróciłam sie od rodziny, przestałam rozmawić z matką, ojcem nawet z bracmi. Tylko Kate i Clare. Wiedziała co się stało i pomagała. Obie mi pomagały.

Dlatego stałam się wredna, chamska i wulgarna. To moja metoda dzięki ktorej nikt sie do mnie nie zbliżał. Miałam spokoj. Nikt nie próbował dosciekać czemu. Poprostu przyjeli to co im oferowałam. Mur który wybudowałam sprawdzał się przez te trzy lata ale gdy zobaczyłam go w domu pękł jak banka.

Miałam tylko nadzieję że mnie nie rozpozna, wkońcu minęly trzy lata od tego zdarzenia i zmieniłam się.

Bez obaw.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz